Komentarze użytkownika bobi178, strona 87

Przejdź do głównej strony użytkownika bobi178

  1. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 2:19)
    Majster_g zadal mi pytanie:


    'Powiedz co myslisz o takim tekscie:

    "Polacy, mozna ich spotkac w Stanach wszedzie. Historycznie, ta grupa osob musiala sie bronic przed Polish Jokes. Najlepiej im jest w Chicago, gdzie oni moga nawet mowic po polsku" '

    Rozumiem, ze chce wniesc dyskusje na forum publiczne, nie wiem czy ma to zwiazek z turystyka i podrozami, mysle ze zawsze taki zwiazek mozna sobie stworzyc.

    Zatem: Polacy podrozuja, mozna ich spotkac wszedzie, nawet w Chicago. Wszystkim jest dobrze znane, ze Chicago posiada najwieksza Polonie w USA. Ja nie mieszkam w Chicago. Bylam tam kilka razy w podrozy sluzbowej i raz przy przymusowym ladowaniu (awaryjne, cos podobnego do tego ktore mialo miejsce kilka dni temu w Nowym Jorku). Nie bylam w polskiej dzielnicy w Chicago wiec nie bede sie na ten temat wypowiadac. Wiem ze Polacy mowia po polsku w tej dzielnicy, ze maja tam polskie sklepy i mysle, ze to jest swietne.

    Co do polskich zartow tzw "Polish jokes" nie sadze ze jest sie o co obrazac pod warunkiem, ze maja one jakas klase i sa po prostu smieszne. Mamy przeciez zarty na temat Niemcow, Szkotow, Rosjan czy Zydow. Kazdy zart ktory ma klase moze byc uwazany za smieszny.
    Nie bylby dla mnie np smieszny zart w ktorym ktos wyszydza np niepelnosprawnego na wozku inwalidzkim i to ze nie potrafi szybko biegac.
    Smieszny natomiast dla mnie byl dowcip-nie wiem czy znacie?: "Ilu Polakow potrzeba do wkrecenia zarowki? Odpowiedz: pieciu. A dlaczego? Odpowiedz: "bo jeden stoi na krzesle a czterech to krzeslo obraca". Ja smialam sie do rozpuku kiedy mi go opowiedziano. Teraz opowiadam w USA swoja wersje gdzie zamiast "Ilu Polakow?" wstawiam "Ilu Amerykanow?". Moi amerykanscy znajomi smieja sie do rozpuku z tego dowcipu. I gro z nich powtarza go w mojej wersji! :)






  2. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 1:48)
    Zfiesz, i tu sie z Toba zgadzam w 100%! Nie wstydze sie za ludzi ktorych nie stac na podrozowanie ale minimalnymi srodkami chca cos zobaczyc!!! Nie ma w tym absolutnie nic zlego a wrecz przeciwnie. Podziwiam ich.

    Mysle, ze sie nie zrozumielismy.

    Przyznam szczerze, ze informacje przedstawione w artykule o Cape Cod lekko mnie oburzyly i odnioslam wrazenie ze osoba ktore je pisala po prostu chciala "zrobic wrazenie'. A co wazniejsze udzielala rad raczej niewiarygodnych, wrecz smiesznych. Wielu w USA nie bylo, wielu sie tutaj wybiera i czesto szuka rad. Rad wiarygodnych. A gdy czyjs reportazyk ukazuje sie na pierwszej stronie gazeta.pl to z pewnoscia wiele osob bedzie go czytac i pewnie wiele na nim polegac.
    Proponuje za tym abysmy zaczeli zwracac wieksza uwage na wiarygodnosc. Oczywiscie zawsze mozemy powiedziec ze byly to "swoje" doswiadczenia i tym wyjasnic np ze dziewczyna pisze wprost co to jest New England Clam Chowder jako totalna bzdure albo radzi "zadnego samochodu na Cape Cod". Byc moze moja reakcja byla zbyt ostra, niemniej jednak mam nadzieje ze nastepnym razem dzieki niej ktos dwa razy sie zastanowi zanim udzieli innym rad lub informacji jak pewniakow.

    Wyslalam moj komentarz tylko dlatego iz uwazam ze ten portal wlasnie powinien sluzyc radom, komentarzom, sprostowaniom a nie wprowadzaniem innych w blad.

  3. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 1:23)
    Czekam z niecierpliwoscia:)

    Zgaduje, ze znow zapowiada sie pasjonujaco!
  4. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 1:17)
    Saltus, ja tez nie pamietam skokow po drzewach ha ha.

    Marcinjmackowicz to juz nawet pomylil banana z malpa:-)))

  5. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 1:11)
    Rebel wazne ze Twoj rower jezdzi! A co jeszcze wazniejsze ze Ty potrafisz na nim pojechac! Chyba potrafisz, co? Bo znam takich co to tylko kolekcjonuja:)
  6. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 1:06)
    A powaznie...coz to za jakies niezdrowe uwrazliwienie odnosnie Polonii? I moze ktos mi wyjasni slowo "troll"..cos chyba nie na czasie jestem! Mowie serio.

    Osobiscie uwazam sie za "obywatela swiata" a ze zwiedzilam go caly to juz inna rzecz i nie ma to nic z tym wspolnego.

    Co Wy wszyscy tacy przewrazliwieni?

    Autostopem tez przeciez mozna jezdzic-zalezy czego sie w zyciu szuka! A "kto szuka to i znajdzie" jak mowi stare polskie przyslowie ha ha. Ja zhanbiona bynajmniej sie nie czuje:-)
    Nie ryzykowalabym takiej formy transportu w USA...no, zdaje sie ze znowu sie wymadrzam! Oczekuje linczu w krainie Trolandii...coz to jest ta Trolandia??? Czy ma to cos wspolnego z Gustav Trolle???


  7. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 0:48)
    Poloecam rower, slowo daje. Dotlenic sie mozna na tym Cape Cod! A jak rebel.girl sie zalapie jako nianka w tamtej okolicy to moze jej nawet pracodawcy pozycza rowerek i nie bedzie musiala wydawac ciezko zarobionej kasy:)
  8. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 0:43)
    A...i chyba nie do konca chodzi o to "czym sie jezdzi" w czasie wakacji ale ze nie rozroznia sie malzy od kalamara. No nie wspomne nawet o tym ze nie zaglada sie do slownika bedac w obcym kraju...
    no ale nie wytykajmy sobie bo w koncu przeciez kiedys wszyscy jako malpy skakalismy po tych samych drzewach...zaraza zaraz, to chyba nasi wspolni przodkowie byli...
    No i gdziez to nas losy rzucily w kolejnych pokoleniach???
    Ktos wspominal Polakow w Rumunii...osobiscie chetnie poznam!
  9. bobi178
    bobi178 (18.01.2009 0:36)
    Nie ma sie co obrazac Moi Drodzy! Bardzo mnie rozbawila ta dyskusja :)
    Tez podrozuje autobusami ha ha..niezbyt czesto jednak, przyznam szczerze.
    Mysle jednak, ze Cape Cod nie jest najlepszym miejscem do tego...rower to co innego!
    Czy ktos jezdzi na rowerze ?:-) Chyba Malzabka wspomniala ten srodek lokomocji?
  10. bobi178
    bobi178 (17.01.2009 23:31)
    Opis podrozy zawiera wiele niescislosci i blednych informacji np New England Clam Chowder to zupa z malzy w stylu Nowej Anglii (w przeciwienstwie np do Manhattan Clam Chowder) a nie tak jak podaje autorka "kremowa zupa z kalamarow". No ale wystarczy przeciez zajrzec do slownika i tam mozna znalezc slowo "clam".
    Co do opisu "seafood": na Cape Cod mozna skosztowac doslownie wszystko (rowniez wiele gatunkow ryb)a nie tak jak sugeruje autorka "panierowane specjaly"-oczywiscie zalezy to od 'do jakich restauracji i barow idziemy' (te najtansze serwujua TYLKO owoce morza w panierze z bulki-tu, tak jak wspomina autorka, tez sa one smaczne). Dodam, ze warto np skosztowac homara(lobster) bedac na Cape Cod-ktorego serwuje sie tam na kilka roznych sposobow:).

    Co do zakupow to raczej nie robilabym sugestii "gdzie i jak" bo jest to raczej kwestia gustu i mysle ze kazdy jest w stanie znalezc sobie sklepy jakie mu odpowiadaja. A na pewno przyjezdzajac do USA.

    Lekkie sprostowanie odnosnie B&B: nie kazdy doskonaly B&B "ma basen". USA jest dosc specyficzne jesli chodzi o te forme zakwaterowania, czego czesto nie rozumieja Europejczycy. Jednym slowem: mozemy spotkac w USA B&B za ktory lekko zaplacimy $600-800 za noc! Taki B&B moze nie miec basenu za to np jest to historyczny budynek czy ma prawdziwie krolewskie sniadanie (a nie sok i mafin jak wspomina autorka) serwowane na antycznych porcelanach i ze srebrnymi sztuccami. To takie B&B odpowiadajace 5 gwiazdkowym hotelom i z takim tez serwisem.Placac $100 za pokoj w sezonie(lato) na Cape Cod nie powinnismy oczekiwac zadnych luksosow.

    No i kwestia podrozowania/przemieszczania sie bedac w USA (nie tylko na Cape Cod!): zgadzam sie z Malazabka, iz samochod jest niezbedny. Na publiczny transport mozna liczyc w USA TYLKO w kilku miejscach jak Nowy Jork, Boston, San Francisco. Kazde inne miejsce, podkreslam to ze stanowczoscia, wymaga wlasnego lub wypozyczonego samochodu. No chyba, ze ktos planuje spedzenie urlopu czekajac na autobus widmo albo pozniej chce siedziec w brudzie i smrodzie jadac przez kilka godzin i tak spedzic swoje wakacje.
    Co do Cape Cod to latem zdecydowanie polecam wypozyczenie kabrioleta (na 7 dni jest taniej i ogolnie placi sie niewiele wiecej niz za zwykly malenki samochod-komfort bez porownania!).

    Co do stwierdzen odnosnie homoseksualistow i lesbijek: tak naprawde mozna ich spotkac wszedzie w USA. Okreslenie "stolica homoseksualizmu" jest juz raczej nieaktualne, ma to raczej wydzwiek historyczny kiedy ta grupa osob musiala sie na codzien ukrywac i bylo kilka miejsc w USA, jak Key West czy Provincetown, gdzie otwarcie mogli oni spacerowac i trzymac sie za rece na ulicy. Mysle, ze jako nowoczesni i otwarci ludzie z normalnym, a nie ksenofobicznym, swiatopogladem, nie powinnismy sie dziwic widzac gejow czy lesbijki na ulicy.

    Podsumowujac: Cape Cod jest naprawde fajnym miejscem na wakacje, ktore bedac w Stanach warto odwiedzic.

    Chcialabym jednak powiedziec, ze jesli ktos decyduje sie na "udzielanie rad" na forum publicznym powinien zamieszczac adekwatne informacje a nie wprowadzac innych, ktorzy w USA jeszcze nie byli, w blad.
    Rozumiem, mieszkajac wiele lat w Stanach, ze wizyta w USA niektorzy staraja sie "zaimponowac". Osobiscie chcialabym raczej widziec ludzi przyjezdzajacych z Polski na wakacje do Ameryki i spedzajacych je na godziwym poziomie. Mozna np pooszczedzac pare miesiecy dluzej zanim spakuje sie plecak i wsiadzie w samolot aby pozniej nie przynosic wstydu nie tylko Polakom mieszkajacym w Polsce ale i na obczyznie.
    Niewane GDZIE sie jedzie, wazne JAK ten czas sie spedzilo!
    Ja osobiscie wolalabym byc na Helu niz podrozowac po Ameryce publicznymi srodkami transportu! Hel jest naprawde piekny!!!
    Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia w Polsce.