Komentarze użytkownika skrobil, strona 3

Przejdź do głównej strony użytkownika skrobil

  1. skrobil
    skrobil (28.01.2013 0:35)
    Białogorce ( wcześniej zwane Nietupa) Drewniany młyn wodny nad rzeką Nietupa pochodzi z XIX wieku i prawdopodobnie jest kolejnym, który tutaj stoi aż od średniowiecza. Przed II wojną światową należał do Sentera (Aleksandra) Chajmena ( Halmela), zamożnego Żyda z Krynek. Był to w podeszłym wieku, uprzejmy, bardzo przedsiębiorczy mężczyzna. Skrupulatnie dbał o młyn i obejście. Przy młynie były zadbane groble, które spiętrzały wody Nietupy tworząc rozlewiska (jeziora). Młyn był jak na tamte czasy nowoczesny. Był sprawny, pracował jak w "zegarku". Podobno w godzinę mielił tonę zboża. Miał dwie pary walców (żaren) do mielenia kaszy krupczanki, mąki, prosa i paszy. Pracowało u niego dwóch pomocników młynarza. Mieszkali oni w drewnianym domu stojącym obok młyna. Cała dobę był ruch w interesie. Młynarz kupował od chłopów zboże, które mielił i sprzedawał do piekarń w Krynkach, Brzostowicy Małej, Hołynce, aż po wschodnie miasteczka z powiatowym miastem Grodnem włącznie. Drugi młyn o podobnej wydajności znajdował się w Hołynce, gdzie na rzece Świsłoczy prowadził także Żyd.
    Z uwagi na brak elektryfikacji do młyna w Białogorcach przed II wojną światową, w czasie wojny i po wojnie do lat 70-ch XX wieku stały długie kolejki chłopskich furmanek, gdzie mielono zboże na mąkę, paszę, kaszę. Oprócz mielenia zboża w młynie łamano kamienie krzemionki, które Chajmena skupował od chłopów , cięto też tam drewno. Tutaj w sierpniu 1939 r. tuż przed mobilizacją do WP ostatni raz przywiózł z Ozieran Małych furmanką kilka worków zboża śp. MICHAŁ ZIELENKIEWICZ ur 1906 r. (żołnierz 76 p.p. w Grodnie, wzięty do niewoli przez Sowietów, uciekł z transportu jadącego do Kozielska, złapany przez hitlerowców. Trafił do Stuthoffu. Mąż OLGI ZIELENKIEWICZ zd. TRYBIŁO. Ojciec dwójki nieletnich dzieci ZENONA i GENOWEFY. Prawdopodobnie zaginął w 1944 roku)
    Od 17 września 1939 r. Sowieci okupowali te tereny. Od razu Żyda uznali za "krwiożerczego burżuja" dokonali upaństwowienia młyna i odebrali obiekt od Chajmeny. Kierownikiem (zarządcą) młyna został komunista JAN CZARNIECKI ze wsi JAMASZE ( od 1979 r. wieś nie istnieje). W czerwcu 1941 r. po przepędzeniu Sowietów na te tereny wkroczyli Niemcy. Senter Chajmena wrócił do swojego młyna i jak gdyby nic zaczął dalej prowadzić swoją usługową działalność gospodarczą. Niestety Niemcy zamknęli jego z rodziną w getcie w Krynkach, gdzie mieszkała jego żona i dzieci. Chajmena został zamordowany w Krynkach lub Treblince przez Niemców. Inne przekazy wspominają, że Niemcy rozstrzelali go z innymi Żydami przy młynie. W latach 1941-1944 kierownikami młyna zostali JAN i KONSTANTY KOSIŃSCY. W czasie okupacji obowiązywały normy co do ilości mielonego ziarna. Rodzina polska na miesiąc mogła zmielić tylko 8 kilogramów zboża, co nie zaspakajało podstawowych potrzeb. KONSTANTY KOSIŃSKI był strasznym służbistą. Ściśle przestrzegał niemieckie zakazy. Natomiast JAN KOSIŃSKI mielił więcej zboża, zwłaszcza wieczorem i nocą, dlatego chłopi do niego się garnęli. Fakt brał za to łapówki, ale tak się żyło za okupacji. W 1944 roku wraz ze zbliżaniem się frontu Niemcy wysadzili groble spiętrzające wodę rzeki Nietupy. Miało to zahamować ofensywę radziecką. Młyn został unieruchomiony. Bracia Kosińscy w obawie przed represjami ze strony Sowietów zaraz po wyzwoleniu wyjechali na Zachód Polski. W okresie od 1944 roku do 25 maja 1948 r. ponownie kierownikiem młyna został JAN CZARNIECKI z JAMASZ, który po tym jak JAMASZE w maju 1948 roku wróciły ze ZSRR do Polski - wyjechał z rodziną na Wschód. Słuch po nim zaginął. Uszkodzone przez hitlerowców groble były naprawiane w czynach społecznych przez okolicznych chłopów. Od 1948 roku nowym właścicielem młyna został ADOLF KARPIŃSKI. Dalej młyn mielił zboże na kaszę, mąkę, ciął drewno, tłukł krzemionkę. Następnym właścicielem był syn KARPIŃSKIEGO, później jego wnuk. Wódka i brak szacunku dla majątku sprawiała, że mamy to co widzimy. Przez dziesięciolecia stojący przy szosie Krynki-Kruszyniany młyn popadał w ruinę. Mimo, że około 1980 r. został uznany za zabytek przez Konserwatora w Białymstoku. Tabliczka wisi do dziś. Uległ kompletnej dewastacji. Skradziono lub sprzedano urządzenia młynarskie. Nawet podłoga została rozebrana. Grobla została rozkopana. Z każdym rokiem chyli się ku upadkowi. Pomyśleć, że przed II wojną światową, w czasie okupacji i po wojnie był najnowocześniejszym młynem w dawnym powiecie grodzieńskim, nie mówiąc już o gminie Krynki i Hołynka. Podobno za komuny właściciel dostał kasę na renowację obiektu, ale nikt tego nie przypilnował, kasa się rozeszła. Jest nieczynny przynajmniej od 15-20 lat. Dziś ten bezcenny obiekt drewniany straszy turystów jadących do Kruszynian. Wielu z nich nawet nie wie jaki to kiedyś był wspaniały obiekt.
    Szkoda, że obecnie władze państwowe, samorządowe i osoby prywatne nie dbają o cudem ocalały z zawieruch wojennych - ten wyjątkowy zabytek architektury drewnianej po dawnej Czarnej Rusi, Wielkim Księstwie Litewskim, Cesarstwie Rosyjskim, II RP.....

    Informacje pochodzą od jednego z mieszkańców Białogorc - Pana GARBUSA ur 1931 rok, emerytowanego rolnika i ZENONA ZIELENKIEWICZA ur 1931 r., emerytowanego rolnika z Ozieran Małych. Pełną informację posiada zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku – Pani Cybulko. Na mój wniosek i pismo Fundacji Ochrony Architektury Drewnianej „SKANSEN PODLASIA” z siedzibą w Iwanów wystosowany został apel do Konserwatora Zabytków i Starosty w Sokółce oraz Porannego, aby RATOWAĆ CHRONIONY PRAWEM ZABYTEK! Podobno wpisany jest do rejestru od 20 lat!
    Skrobil
  2. skrobil
    skrobil (28.01.2013 0:34)
    Białogorce ( wcześniej zwane Nietupa) Drewniany młyn wodny nad rzeką Nietupa pochodzi z XIX wieku i prawdopodobnie jest kolejnym, który tutaj stoi aż od średniowiecza. Przed II wojną światową należał do Sentera (Aleksandra) Chajmena ( Halmela), zamożnego Żyda z Krynek. Był to w podeszłym wieku, uprzejmy, bardzo przedsiębiorczy mężczyzna. Skrupulatnie dbał o młyn i obejście. Przy młynie były zadbane groble, które spiętrzały wody Nietupy tworząc rozlewiska (jeziora). Młyn był jak na tamte czasy nowoczesny. Był sprawny, pracował jak w "zegarku". Podobno w godzinę mielił tonę zboża. Miał dwie pary walców (żaren) do mielenia kaszy krupczanki, mąki, prosa i paszy. Pracowało u niego dwóch pomocników młynarza. Mieszkali oni w drewnianym domu stojącym obok młyna. Cała dobę był ruch w interesie. Młynarz kupował od chłopów zboże, które mielił i sprzedawał do piekarń w Krynkach, Brzostowicy Małej, Hołynce, aż po wschodnie miasteczka z powiatowym miastem Grodnem włącznie. Drugi młyn o podobnej wydajności znajdował się w Hołynce, gdzie na rzece Świsłoczy prowadził także Żyd.
    Z uwagi na brak elektryfikacji do młyna w Białogorcach przed II wojną światową, w czasie wojny i po wojnie do lat 70-ch XX wieku stały długie kolejki chłopskich furmanek, gdzie mielono zboże na mąkę, paszę, kaszę. Oprócz mielenia zboża w młynie łamano kamienie krzemionki, które Chajmena skupował od chłopów , cięto też tam drewno. Tutaj w sierpniu 1939 r. tuż przed mobilizacją do WP ostatni raz przywiózł z Ozieran Małych furmanką kilka worków zboża śp. MICHAŁ ZIELENKIEWICZ ur 1906 r. (żołnierz 76 p.p. w Grodnie, wzięty do niewoli przez Sowietów, uciekł z transportu jadącego do Kozielska, złapany przez hitlerowców. Trafił do Stuthoffu. Mąż OLGI ZIELENKIEWICZ zd. TRYBIŁO. Ojciec dwójki nieletnich dzieci ZENONA i GENOWEFY. Prawdopodobnie zaginął w 1944 roku)
    Od 17 września 1939 r. Sowieci okupowali te tereny. Od razu Żyda uznali za "krwiożerczego burżuja" dokonali upaństwowienia młyna i odebrali obiekt od Chajmeny. Kierownikiem (zarządcą) młyna został komunista JAN CZARNIECKI ze wsi JAMASZE ( od 1979 r. wieś nie istnieje). W czerwcu 1941 r. po przepędzeniu Sowietów na te tereny wkroczyli Niemcy. Senter Chajmena wrócił do swojego młyna i jak gdyby nic zaczął dalej prowadzić swoją usługową działalność gospodarczą. Niestety Niemcy zamknęli jego z rodziną w getcie w Krynkach, gdzie mieszkała jego żona i dzieci. Chajmena został zamordowany w Krynkach lub Treblince przez Niemców. Inne przekazy wspominają, że Niemcy rozstrzelali go z innymi Żydami przy młynie. W latach 1941-1944 kierownikami młyna zostali JAN i KONSTANTY KOSIŃSCY. W czasie okupacji obowiązywały normy co do ilości mielonego ziarna. Rodzina polska na miesiąc mogła zmielić tylko 8 kilogramów zboża, co nie zaspakajało podstawowych potrzeb. KONSTANTY KOSIŃSKI był strasznym służbistą. Ściśle przestrzegał niemieckie zakazy. Natomiast JAN KOSIŃSKI mielił więcej zboża, zwłaszcza wieczorem i nocą, dlatego chłopi do niego się garnęli. Fakt brał za to łapówki, ale tak się żyło za okupacji. W 1944 roku wraz ze zbliżaniem się frontu Niemcy wysadzili groble spiętrzające wodę rzeki Nietupy. Miało to zahamować ofensywę radziecką. Młyn został unieruchomiony. Bracia Kosińscy w obawie przed represjami ze strony Sowietów zaraz po wyzwoleniu wyjechali na Zachód Polski. W okresie od 1944 roku do 25 maja 1948 r. ponownie kierownikiem młyna został JAN CZARNIECKI z JAMASZ, który po tym jak JAMASZE w maju 1948 roku wróciły ze ZSRR do Polski - wyjechał z rodziną na Wschód. Słuch po nim zaginął. Uszkodzone przez hitlerowców groble były naprawiane w czynach społecznych przez okolicznych chłopów. Od 1948 roku nowym właścicielem młyna został ADOLF KARPIŃSKI. Dalej młyn mielił zboże na kaszę, mąkę, ciął drewno, tłukł krzemionkę. Następnym właścicielem był syn KARPIŃSKIEGO, później jego wnuk. Wódka i brak szacunku dla majątku sprawiała, że mamy to co widzimy. Przez dziesięciolecia stojący przy szosie Krynki-Kruszyniany młyn popadał w ruinę. Mimo, że około 1980 r. został uznany za zabytek przez Konserwatora w Białymstoku. Tabliczka wisi do dziś. Uległ kompletnej dewastacji. Skradziono lub sprzedano urządzenia młynarskie. Nawet podłoga została rozebrana. Grobla została rozkopana. Z każdym rokiem chyli się ku upadkowi. Pomyśleć, że przed II wojną światową, w czasie okupacji i po wojnie był najnowocześniejszym młynem w dawnym powiecie grodzieńskim, nie mówiąc już o gminie Krynki i Hołynka. Podobno za komuny właściciel dostał kasę na renowację obiektu, ale nikt tego nie przypilnował, kasa się rozeszła. Jest nieczynny przynajmniej od 15-20 lat. Dziś ten bezcenny obiekt drewniany straszy turystów jadących do Kruszynian. Wielu z nich nawet nie wie jaki to kiedyś był wspaniały obiekt.
    Szkoda, że obecnie władze państwowe, samorządowe i osoby prywatne nie dbają o cudem ocalały z zawieruch wojennych - ten wyjątkowy zabytek architektury drewnianej po dawnej Czarnej Rusi, Wielkim Księstwie Litewskim, Cesarstwie Rosyjskim, II RP.....

    Informacje pochodzą od jednego z mieszkańców Białogorc - Pana GARBUSA ur 1931 rok, emerytowanego rolnika i ZENONA ZIELENKIEWICZA ur 1931 r., emerytowanego rolnika z Ozieran Małych. Pełną informację posiada zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku – Pani Cybulko. Na mój wniosek i pismo Fundacji Ochrony Architektury Drewnianej „SKANSEN PODLASIA” z siedzibą w Iwanów wystosowany został apel do Konserwatora Zabytków i Starosty w Sokółce oraz Porannego, aby RATOWAĆ CHRONIONY PRAWEM ZABYTE! Podobno wpisany jest do rejestru od 20 lat!
    Skrobil
  3. skrobil
    skrobil (28.01.2013 0:34)
    Białogorce ( wcześniej zwane Nietupa) Drewniany młyn wodny nad rzeką Nietupa pochodzi z XIX wieku i prawdopodobnie jest kolejnym, który tutaj stoi aż od średniowiecza. Przed II wojną światową należał do Sentera (Aleksandra) Chajmena ( Halmela), zamożnego Żyda z Krynek. Był to w podeszłym wieku, uprzejmy, bardzo przedsiębiorczy mężczyzna. Skrupulatnie dbał o młyn i obejście. Przy młynie były zadbane groble, które spiętrzały wody Nietupy tworząc rozlewiska (jeziora). Młyn był jak na tamte czasy nowoczesny. Był sprawny, pracował jak w "zegarku". Podobno w godzinę mielił tonę zboża. Miał dwie pary walców (żaren) do mielenia kaszy krupczanki, mąki, prosa i paszy. Pracowało u niego dwóch pomocników młynarza. Mieszkali oni w drewnianym domu stojącym obok młyna. Cała dobę był ruch w interesie. Młynarz kupował od chłopów zboże, które mielił i sprzedawał do piekarń w Krynkach, Brzostowicy Małej, Hołynce, aż po wschodnie miasteczka z powiatowym miastem Grodnem włącznie. Drugi młyn o podobnej wydajności znajdował się w Hołynce, gdzie na rzece Świsłoczy prowadził także Żyd.
    Z uwagi na brak elektryfikacji do młyna w Białogorcach przed II wojną światową, w czasie wojny i po wojnie do lat 70-ch XX wieku stały długie kolejki chłopskich furmanek, gdzie mielono zboże na mąkę, paszę, kaszę. Oprócz mielenia zboża w młynie łamano kamienie krzemionki, które Chajmena skupował od chłopów , cięto też tam drewno. Tutaj w sierpniu 1939 r. tuż przed mobilizacją do WP ostatni raz przywiózł z Ozieran Małych furmanką kilka worków zboża śp. MICHAŁ ZIELENKIEWICZ ur 1906 r. (żołnierz 76 p.p. w Grodnie, wzięty do niewoli przez Sowietów, uciekł z transportu jadącego do Kozielska, złapany przez hitlerowców. Trafił do Stuthoffu. Mąż OLGI ZIELENKIEWICZ zd. TRYBIŁO. Ojciec dwójki nieletnich dzieci ZENONA i GENOWEFY. Prawdopodobnie zaginął w 1944 roku)
    Od 17 września 1939 r. Sowieci okupowali te tereny. Od razu Żyda uznali za "krwiożerczego burżuja" dokonali upaństwowienia młyna i odebrali obiekt od Chajmeny. Kierownikiem (zarządcą) młyna został komunista JAN CZARNIECKI ze wsi JAMASZE ( od 1979 r. wieś nie istnieje). W czerwcu 1941 r. po przepędzeniu Sowietów na te tereny wkroczyli Niemcy. Senter Chajmena wrócił do swojego młyna i jak gdyby nic zaczął dalej prowadzić swoją usługową działalność gospodarczą. Niestety Niemcy zamknęli jego z rodziną w getcie w Krynkach, gdzie mieszkała jego żona i dzieci. Chajmena został zamordowany w Krynkach lub Treblince przez Niemców. Inne przekazy wspominają, że Niemcy rozstrzelali go z innymi Żydami przy młynie. W latach 1941-1944 kierownikami młyna zostali JAN i KONSTANTY KOSIŃSCY. W czasie okupacji obowiązywały normy co do ilości mielonego ziarna. Rodzina polska na miesiąc mogła zmielić tylko 8 kilogramów zboża, co nie zaspakajało podstawowych potrzeb. KONSTANTY KOSIŃSKI był strasznym służbistą. Ściśle przestrzegał niemieckie zakazy. Natomiast JAN KOSIŃSKI mielił więcej zboża, zwłaszcza wieczorem i nocą, dlatego chłopi do niego się garnęli. Fakt brał za to łapówki, ale tak się żyło za okupacji. W 1944 roku wraz ze zbliżaniem się frontu Niemcy wysadzili groble spiętrzające wodę rzeki Nietupy. Miało to zahamować ofensywę radziecką. Młyn został unieruchomiony. Bracia Kosińscy w obawie przed represjami ze strony Sowietów zaraz po wyzwoleniu wyjechali na Zachód Polski. W okresie od 1944 roku do 25 maja 1948 r. ponownie kierownikiem młyna został JAN CZARNIECKI z JAMASZ, który po tym jak JAMASZE w maju 1948 roku wróciły ze ZSRR do Polski - wyjechał z rodziną na Wschód. Słuch po nim zaginął. Uszkodzone przez hitlerowców groble były naprawiane w czynach społecznych przez okolicznych chłopów. Od 1948 roku nowym właścicielem młyna został ADOLF KARPIŃSKI. Dalej młyn mielił zboże na kaszę, mąkę, ciął drewno, tłukł krzemionkę. Następnym właścicielem był syn KARPIŃSKIEGO, później jego wnuk. Wódka i brak szacunku dla majątku sprawiała, że mamy to co widzimy. Przez dziesięciolecia stojący przy szosie Krynki-Kruszyniany młyn popadał w ruinę. Mimo, że około 1980 r. został uznany za zabytek przez Konserwatora w Białymstoku. Tabliczka wisi do dziś. Uległ kompletnej dewastacji. Skradziono lub sprzedano urządzenia młynarskie. Nawet podłoga została rozebrana. Grobla została rozkopana. Z każdym rokiem chyli się ku upadkowi. Pomyśleć, że przed II wojną światową, w czasie okupacji i po wojnie był najnowocześniejszym młynem w dawnym powiecie grodzieńskim, nie mówiąc już o gminie Krynki i Hołynka. Podobno za komuny właściciel dostał kasę na renowację obiektu, ale nikt tego nie przypilnował, kasa się rozeszła. Jest nieczynny przynajmniej od 15-20 lat. Dziś ten bezcenny obiekt drewniany straszy turystów jadących do Kruszynian. Wielu z nich nawet nie wie jaki to kiedyś był wspaniały obiekt.
    Szkoda, że obecnie władze państwowe, samorządowe i osoby prywatne nie dbają o cudem ocalały z zawieruch wojennych - ten wyjątkowy zabytek architektury drewnianej po dawnej Czarnej Rusi, Wielkim Księstwie Litewskim, Cesarstwie Rosyjskim, II RP.....

    Informacje pochodzą od jednego z mieszkańców Białogorc - Pana GARBUSA ur 1931 rok, emerytowanego rolnika i ZENONA ZIELENKIEWICZA ur 1931 r., emerytowanego rolnika z Ozieran Małych. Pełną informację posiada zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku – Pani Cybulko. Na mój wniosek i pismo Fundacji Ochrony Architektury Drewnianej „SKANSEN PODLASIA” z siedzibą w Iwanów wystosowany został apel do Konserwatora Zabytków i Starosty w Sokółce oraz Porannego, aby RATOWAĆ CHRONIONY PRAWEM ZABYTE! Podobno wpisany jest do rejestru od 20 lat!
    Skrobil
  4. skrobil
    skrobil (19.01.2013 22:55)
    Etymologia nazwy Podlasie ma swoją genezę od stwierdzenia, iż były to tereny „pod Lachami” (pod Polakami), czyli leżące na zachód, patrząc z perspektywy Litwy i Rusi. Inna legenda związana
    z naszym regionem ma bezpośredni związek z zamieszkałymi te strony w XIII wieku pogańskimi plemionami Jaćwingów, których wówczas nazywano także: Polekszanie, Połekszanie, Pollexiani /łac./ lub Pollexaner /niem./. Możliwe, że pozostałością tej formy jest nazwa regionu.
    Województwo podlaskie położone jest w północno – wschodniej części Polski. Leży w geograficznym środku Europy, który znajduje się dokładnie w miejscowości Suchowola. Jego powierzchnia wynosi 20 187,01 km² i liczy ono 1 192 660 mieszkańców. Uwarunkowania geograficzne (województwo leży w sąsiedztwie Białorusi, Litwy
    i Rosji) i historyczne sprawiły, że jest ono miejscem, gdzie od wieków żyli wspólnie ludzie różnych kultur, wyznań i narodowości. To ukształtowało specyficzny charakter regionu. Jest to ogromny tygiel zarówno narodowościowy, jak i wyznaniowy. Zamieszkują więc tu Polacy, Białorusini, Ukraińcy, Rosjanie, Litwini, Tatarzy, Romowie
    i Żydzi. Pod względem religijnym mieszkają tu katolicy, prawosławni, staroobrzędowcy oraz wyznawcy islamu i judaizmu. Województwo jest największym w Polsce, bo około 300-tysięcznym skupiskiem prawosławia z licznymi cerkwiami oraz miejscem kultu na Świętej Górze Grabarce.
    Ochroną prawną objęto blisko 40% powierzchni województwa. Szczególnym uznaniem cieszą się 4 podlaskie parki narodowe - najstarszy w Polsce Białowieski Park Narodowy, z jego ostoją żubrów w ich środowisku naturalnym, a także park o największej powierzchni, czyli Biebrzański Park Narodowy. Dwa pozostałe parki narodowe to wigierski i narwiański.
    Stolicą regionu jest Białystok, który pełni funkcję administracyjnego, gospodarczego, naukowego i kulturalnego centrum regionu. Kandyduje do miana Europejskiej Stolicy Kultury roku 2016. W 2009 roku był gospodarzem Światowego Kongresu Esperanto. Miasto z przyległymi gminami tworzy aglomerację białostocką. Liczy sobie 295 tys. mieszkańców.
    Początki osadnictwa na terenie województwa podlaskiego należałoby wiązać już z epoką kamienną. Poważniejsze osadnictwo wiąże się zaś ze średniowieczem i plemionami bałtyckimi, zamieszkującymi północną część regionu. Wśród nich na trwale zapisali się Jaćwingowie, lud spokrewniony z Litwinami i Prusami, wyniszczony przez Krzyżaków w XIII wieku. W tym samym czasie południowa część regionu była kolonizowana przez ludność ruską (Ruś Halicko- Wołyńska), której władca, Daniel Halicki koronował się w 1254 roku w Drohiczynie na Podlasiu na króla Rusi. Zachodnia część regionu znajduje się w tym czasie we władaniu książąt mazowieckich.
    Województwo podlaskie utworzone zostało przez króla Zygmunta Starego w 1513 roku poprzez podział województwa trockiego i do 1569 należało do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Stolicą był Drohiczyn. Na mocy unii lubelskiej zostało włączone do Korony. Przetrwało do rozbiorów. Te zaś spowodowały, że region znalazł się w granicach zaboru pruskiego. Zmianę granic spowodowały wojny napoleońskie, z powodu których dzisiejsze województwo znalazło się w granicach Cesarstwa Rosyjskiego. Po
    I wojnie światowej, w 1919 roku, utworzono województwo podlaskie ze stolicą w Białymstoku, które przetrwało aż do wybuchu kolejnej wojny światowej. Ciekawostką z tamtego okresu jest to, że zamieszkująca Białystok ludność żydowska chciała wymusić na mocarstwach zwycięskich, aby wzorem Gdańska powołać Wolne Miasto Białystok z niezależną od RP administracją. Inni działacze, zwłaszcza Białorusini (m.in. Paweł Wołoszyn - poseł na Sejm RP, Sergiusz Prytycki pochodzący z miejscowości Harkawicze, pow. Sokólski – po wojnie I sekretarz obwodu grodzieńskiego)
    o przekonaniach komunistycznych, w dwudziestoleciu międzywojennym prowadzili akcje agitacyjne i wywrotowe, aby Białystok przyłączyć do Białoruskiej Republiki Sowieckiej. Obecne województwo jest kontynuatorem dawnych tradycji.
    Odkrycia archeologiczne świadczą o tym, że pierwsi ludzie osiedlali się na terenach obecnego Białegostoku już w epoce kamiennej. Groby pradawnych osadników znaleziono m.in.
    w dzielnicy Pieczurki, Dojlidy i w paru innych punktach miasta. We wczesnej epoce żelaza zamieszkiwali tu Prusowie, Sudawowie
    i ludność kultury zarubienieckiej, po której pozostały imponujących rozmiarów kurhany – prawdopodobnie grobowce wodzów, w okolicy obecnej wsi Rostołty.
    Skąd nazwa Białystok? Są dwie hipotezy. Pierwsza, że wiąże się to z białymi, wysokimi wzgórzami. Natomiast druga ma podobno związek z pobytem w tych stronach na polowaniu księcia Giedymina, który zabłądził w głuszy i dotarł do płynącej wartko rzeki. Jej przejrzystość urzekła księcia. Podobno "biały stok" w języku litewskim lub staroruskim oznacza właśnie taka czystą i szybko płynącą rzeczkę (strumień).
    W połowie XV w. tereny, na których leży Białystok, przeszły we władanie bojara żmudzkiego Jakuba Raczki Tabutowicza. Rodzina jego wybudowała pierwsze dwory w Dojlidach i Białymstoku.
    W 1547 roku dobra przechodzą w ręce Wiesiołowskich, którzy budują murowany kościół i pałac. Po bezdzietnej śmierci Krzysztofa Wiesiołowskiego ziemie te przechodzą na rzecz państwa. W XVII w., w zamian za zasługi wojenne, Białystok został przyznany wraz ze starostwem Tykocin hetmanowi polnemu Stefanowi Czarnieckiemu (jego pomnik po dziś dzień stoi w Tykocinie). On z kolei przekazał te ziemie swojej córce Katarzynie Aleksandrze, żonie Jana Klemensa Branickiego (dziadka słynnego hetmana wielkiego koronnego).
    Kiedy Białystok uzyskał prawa miejskie dokładnie nie wiadomo, ale na pewno przed rokiem 1692, o czym świadczy zapis poczyniony przez miejskiego proboszcza: Rok 1692. Miasto Białystok. Za przywilejami na wolność do lat pewnych danych, rok pierwszy teraz się buduje. Prawo było magdeburskie, w herbie zaś widniał jeleń
    z rozłożystymi rogami.
    Miasto jednak nadal bardziej przypominało wieś. Prawdziwa budowa miasta nastąpiła dopiero za panowania Jana Klemensa Branickiego. Był on hetmanem wielkim koronnym, kasztelanem krakowskim (po śmierci serce hetmana pozostało w Białymstoku, zaś jego ciało spoczęło w Kościele na Skałce w Krakowie), pierwszym świeckim senatorem Rzeczypospolitej i wreszcie kontrkandydatem Stanisława Augusta Poniatowskiego do tronu.
    Wraz z żoną, Izabelą Poniatowską, przebudowali pałac
    i otoczyli ogrodami. Rozwinęli handel i instytucje miejskie. Wybudowali ratusz, pocztę, domy zajezdne, teatr, szpital na 24 łóżka, przytułek (obecnie Kino "Ton") oraz tzw. cekhauz (obecnie archiwum miejskie). Za ich czasów powstały w Białymstoku Wojskowa Szkoła Inżynierii i Budownictwa, Szkoła Akuszerii (położnictwa), szkółka parafialna, a w końcu XVIII tzw. Szkoła Podwydziałowa, podległa bezpośrednio Uniwersytetowi Wileńskiemu. Po śmierci hetmana powstała jeszcze jedna charakterystyczna budowla Białegostoku – "Loża Masońska". Inicjatorem jej budowy był drugi mąż Izabeli, Andrzej Mokronowski, jeden z założycieli wolnomularstwa w Polsce
    Kres rozwojowi przyniósł III rozbiór Polski pomimo, że Białystok dostał status siedziby władz departamentu białostockiego wchodzącego w skład prowincji Prus Nowowschodnich. Prusacy nie dbali o rozwój miasta, ani o jego estetykę. Stacjonował tutaj regiment pruski. Stąd też potomkowie pruskich oficerów i żołnierze zamieszkiwali w Białymstoku do końca drugiej wojny światowej. Wyjechali z Białegostoku w 1944 r. wraz z odwrotem hitlerowskich wojsk. Materialnym śladem po tamtych czasach jest były kościół ewangelicki przy ul. Warszawskiej, dziś kościół Św. Wojciecha,
    i cmentarz ewangelicki z zabytkowymi nagrobkami przy ul. Wasilkowskiej w Białymstoku.
    Sytuacja nie poprawiła się również po 1807 roku, gdy Białystok znalazł się w granicach Imperium Rosyjskiego. Obwód otrzymał prawa guberni. Z reprezentacyjnej rezydencji Białystok przeobraził się w prowincjonalną mieścinę.
    W 1862 r. powstała linia kolejowa Warszawa-Petersburg, a do fabryk zaczęto wprowadzać maszyny parowe, które wymagały dostaw węgla. Spowodowało to koncentrację przemysłu
    w Białymstoku.
    Białystok końca wieku XIX był miastem proletariackim. Niezadowoleni z warunków pracy robotnicy podejmowali strajki. Pierwszy miał miejsce w 1895 roku, a pierwszy pochód pierwszomajowy miał miejsce w 1903 r. Rewolucja 1905 miała bardzo krwawy przebieg – manifestacje zostały stłumione przez wojsko i policję. W jednym z drewnianych domów w Białymstoku przy ul. Wiktorii ukrywał się ówczesny konspirator i bojownik PPS-Frakcji Rewolucyjnej – Józef Klemens Piłsudski, który leczył się tutaj z grypy. Cudem ten budynek dotrwał do współczesnych czasów, czego nie można powiedzieć o domu rodzinnym twórcy esperanto –Ludwika Zamenhofa, którego drewniany budynek na przełomie lat 50-ch i 60-ch został bezmyślnie zburzony przez komunistów. To smutne, ale ci „towarzysze” - jak kazali się oficjalnie nazywać - nie pamiętali o chlubnej przeszłości miasta i wielkich ludziach Białegostoku, lecz o szybkiej budowie nieciekawych blokowisk, które obecnie szpecą centrum i śródmieście miasta. Przy okazji zniszczyli kilka zabytkowych cmentarzy żydowskich, tym samym bezpowrotnie zaprzepaścili dorobek naszych pobratymców.


    W czasie I wojny światowej władze carskie, w miarę zbliżania się frontu, ewakuowały fabryki w głąb Rosji. W 1915 r. Białystok zajęły wojska niemieckie i pozostały w nim do końca wojny.
    Z tamtego okresu pochodzi informacja o niezwykłej przebiegłości okupantów, którzy polecili mieszkańcom dostarczanie do punktów skupu kasztanów. Te znane każdemu brązowe owoce były mielone,
    a następnie dodawane (tak jak buraki, trociny, otręby) do chleba. Tymczasem czysta mąka wywożona była w głąb Niemiec. Ciekawostką jest to, że pierwsze nasadzenia kasztanowców
    w Białymstoku odbyły się ponad sto lat wcześniej, czyli za panowania Jana Klemensa Branickiego, który specjalnie sprowadził sadzonki tych drzew aż z dalekiego Stambułu. W tamtych czasach te egzotyczne rośliny miały podnieść rangę miasta i je upiększyć. Wówczas nikt się nie spodziewał, że w czasach konfliktu zbrojnego, ktoś wykorzysta je w dożywaniu ludności. 19 lutego 1919 roku wojska niemieckie opuściły Białystok i przekazały go władzy polskiej.
    28 lipca 1920 roku miasto zostało zajęte przez bolszewików, którzy powołali w gmachu pałacu Branickich Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski na czele z Julianem Marchlewskim. Miał to być rząd Polskiej Republiki Rad, który przejmie władzę po zajęciu Warszawy. W ramach ostatniej fazy Bitwy Warszawskiej 22 sierpnia 1920 roku 1 i 5 pułk piechoty legionów odcięły w Białymstoku drogę wycofującym się oddziałom 3, 15 i 16 armii sowieckiej. W czasie bitwy oddziały polskie rozbiły większość cofających się wojsk
    i wzięły do niewoli 7 200 jeńców.
    II wojna światowa zaczęła się dużym ruchem wojsk
    i nielicznymi bombardowaniami. Między 6 a 11 września miasto opuściły władze cywilne. 15 września w obliczu oskrzydlenia wycofały się wojska polskie. Miasto zajęły wojska brygady fortecznej "Lötzen", pod dowództwem gen. Offenbachera. Dwa dni później dołączyły do nich oddziały radzieckie. Po uroczystej wspólnej defiladzie i raucie w hotelu "Ritz" Niemcy przekazali władzę Rosjanom i wycofali się.
    22 czerwca 1941 r. Niemcy zerwały pakt i zaatakowały ZSRR. 27 czerwca oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Białegostoku. Tego samego dnia spacyfikowały one żydowską dzielnicę Chanajki, mordując kilka tysięcy mieszkańców, paląc ok. 2000 ludzi żywcem
    w Głównej Synagodze. Pomnik tego wydarzenia – kopuła spalonej synagogi – znajduje się dziś przy ulicy Legionowej. Na przełomie lipca i sierpnia utworzono getto dla ocalałych Żydów. Teren ogrodzono wysokim płotem, gdzie stłoczono z okolic ponad 60 tysięcy ludzi. W obliczu widma eksterminacji w dniach 16-20 sierpnia 1943 r. wybuchło powstanie żydowskie pod przywództwem Mordechaja Tenenbauma. Był to po powstaniu w getcie warszawskim drugi największy zryw narodu żydowskiego, który okupiony został krwawą ofiarą. Jednocześnie udowodniono hitlerowcom, że nie byli oni żadnymi panami i tak jak wszyscy ludzie okazali się śmiertelnikami. Wg raportów słanych do Berlina przez Fritza Gustawa Friedla, szefa SS i gestapo, odpowiedzialnego za stłumienie powstania w getcie, w walkach z bojownikami żydowskimi w Białymstoku zginęło około 100 Niemców. Symbolicznym aktem sprawiedliwości dziejowej dla tego zbrodniarza (tzw. „kata getta Bezik Bialistok) był toczący się w 1948 roku przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku jego proces, gdzie został on skazany za swoje zbrodnie na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano w 1952 r. Prawdopodobnie w Białymstoku zginęło w czasie okupacji około 60 tysięcy jej mieszkańców, w tym niemal wszyscy wyznawcy judaizmu. Po nich pozostały niektóre budynki, fabryki, prasa oraz miejsca martyrologii.
    W 1944 r. w wyniku wyburzeń ze strony wojsk niemieckich oraz nalotów lotnictwa sowieckiego centrum miasta zostało prawie całkowicie zniszczone. Po ciężkich walkach 27 lipca 1944 roku oddziały sowieckie wdarły się do stolicy Podlasia. Na pamiątkę tego wydarzenia jedna z ulic Białegostoku nosi nazwę 27 lipca, dziś mieszczą się przy niej m.in. Oddziały Prewencji KWP. W dniu
    9 maja 1945 r. szerokim echem rozeszła się po Polsce wiadomość
    o brawurowej ucieczce z więzienia (dzisiejszego Aresztu Śledczego) przy ul. Kopernika 21 ponad 100 uwięzionych żołnierzy podziemia, przetrzymywanych przez komunistyczne służby bezpieczeństwa (UBP i NKWD). Innym doniosłym wydarzeniem było w nocy z 8/9 maja 1945 r. wyzwolenie miasta Grajewa (oddalonego o 50 km od Białegostoku) spod „władzy ludowej” przez oddziały Narodowych Sił Zbrojnych i AK. Wówczas rozbito Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego i Komendę Powiatową Milicji Obywatelskiej, skąd uwolniono z ciemnych kazamatów szereg aresztowanych żołnierzy podziemia niepodległościowego oraz odcięto drogi prowadzące w kierunku Ełku i Białegostoku. Przez niemal cały dzień miasto było w rękach „leśnych”. Rozprawiono się
    z komunistycznymi kolaborantami i aktywistami PPR. Ta operacja wojskowa niepodległościowego podziemia kierowana przez majora Jana Tabortowskiego, ps. „BRUZDA”, stała się symbolem walki i oporu narodu polskiego przeciwko komunizmowi i sowieckim okupantom. W tym miejscu warto wrócić pamięcią do okupacji niemieckiej i przypomnieć zupełnie nieznany wyczyn kpt. Bolesława Kozłowskiego, ps. „GROTA” z NSZ, który wraz z oddziałem AK dokonał bezprecedensowego wyczynu w skali całej okupowanej Polski. Otóż w majątku ziemskim w Lachowie pod Łomżą pojmał czterech wysoko postawionych oficerów i dygnitarzy hitlerowskich, którzy za zwrot wolności i darowanie życia zgodzili się zwolnić
    z więzienia w Łomży ponad 400 Polaków, aresztowanych za działalność konspiracyjną. Akcja odbyła się bez rozgłosu i jednego wystrzału. Ten niezwykły wyczyn był przez ponad pięćdziesiąt lat przemilczany, zaś bohaterowie tamtych zdarzeń doświadczyli po wojnie represji ze strony nowych władz. Z oficjalnych doniesień wynikało, że na terenie województwa białostockiego opór tzw. „reakcyjnego podziemia” trwał do początku lat 60-ch. Podobno
    w walkach o utrwalanie tzw. „demokracji ludowej” zginęło tutaj najwięcej w kraju funkcjonariuszy MO, UB i żołnierzy KBW i LWP.
    Jedna z lokalnych plotek donosi, że ostatni „partyzant” ukrywał się do 1989 r. w Puszczy Augustowskiej i Knyszyńskiej. Podobno ujawnił się, gdy władzę w Polsce przejęła Solidarność.
    Z niepotwierdzonych źródeł wynika, że to niecodzienne wydarzenie wprowadziło w zdumienie całą załogę ówczesnego RUSW, zwłaszcza, że ten dziwny staruszek oddał swoje uzbrojenie
    i opowiadał o czasach, których już nikt z pełniących służbę nie pamiętał. Podobno zaraz po zdeponowaniu broni, granatów, amunicji został objęty opieką lekarską w szpitalu specjalistycznym
    w Choroszczy. Później nikt już nie słyszał o tym leciwym bohaterze. Nie było z nim wywiadów, ani spotkań. Prawdopodobnie zmarł gdzieś w zapomnieniu albo nigdy go nie było, zaś ta cała historia jest jedną
    z wielu współczesnych legend, których tutaj na Podlasiu krąży sporo. Chociażby o zakopanym w latach 1939 - 1941 r. powozie
    z kosztownościami w lesie w rejonie Kruszynian i Górki przez bogatych Żydów z Krynek. Podobno świadkiem tego zdarzenia była wiejska dziewczyna będąca na grzybach, która zdradziła swoją tajemnicę w wieku starczym. Prawdopodobnie w ten sposób bogaci mieszkańcy Krynek chcieli uchronić swój majątek przed rabunkiem hitlerowców i bolszewików. Później Niemcy utworzyli w Krynkach getto. Nastąpił holokaust i ślad po właścicielach dóbr zaginął, zaś powóz z żydowskim skarbem wciąż czeka na odkrywcę w leśnej ziemi, gdzieś między Kruszynianami a Górką. Kolejna opowieść wiąże się z magnackim rodem Wołłowiczów zamieszkałym w dworze (wybudowanym w 1610 r.) w Pawłowiczach pod Kuźnicą Białostocką. Otóż w 1920 r. w obliczu zbliżającego się najazdu bolszewików właściciel dworu wraz ze służbą przez całą noc wozami wywoził doczesne dobra, ukrywając je w ustronnych miejscach. Wszystko miało wielką wartość, gdyż były to wyroby ze srebra, złota, porcelany, zabytkowa broń, obrazy. Właściciel liczył, że ukrytą fortunę swoich przodków spokrewnionych z Branickimi uchroni przed zaborem, zaś wykorzysta ją w spokojnych czasach. Pech chciał, że następnego dnia do majątku wdarli się czerwonoarmiści, którzy bez ceregieli wymordowali całą rodzinę magnata wraz z zaufanymi służącymi –świadkami ukrycia dóbr. Takim to sposobem pańskie skarby wciąż pozostają ukryte
    w nieznanym miejscu, w odległości około pół godziny jazdy od dworu niedaleko Kuźnicy Białostockiej, gdyż tyle zajmowało wozakom wywiezienie dóbr i powrót do majątku po kolejny ładunek. Jednak najbardziej znana legenda dotyczy skarbu pułku carskiego gen. Samsonowa, który w 1916 r. podczas odwrotu z Prus ukrył złote ruble, gdzieś w lasach w rejonie twierdzy Osowiec.
    Po wojnie odbudowano pałac Branickich, a także ratusz i rynek, tworząc fałszywą starówkę. Zmieniono praktycznie wszystkie ulice, ale dzięki temu, że budowano je od podstaw, powstała sieć wodociągowa, elektryczna i telefoniczna.
    Włókiennicze tradycje kontynuował kombinat w Fastach, fabryki im. Sierżana i "Biruna". Ponadto do ważniejszych zakładów należały: fabryka przyrządów i uchwytów, a później fabryka dywanów "Agnella" oraz "Biazet", który jako pierwszy w "bloku wschodnim" produkował kolorowe telewizory.
    W tym okresie nasilił się w Białymstoku ruch artystyczny. "Kasa Chorych" jako jedyny zespół w historii Polski przez kilka tygodni zajmowała 1 miejsca na listach przebojów w USA, a Janusz Laskowski napisał "Siedem dziewcząt z Albatrosa" i "Kolorowe jarmarki". Nie można też zapominać o Edwardzie Redlińskim i jego "Konopielce". Z Białegostoku pochodzą Paweł Małaszyński, Justyna Sieńczyłło i piosenkarka „Kayah”.
    Po załamaniu gospodarki pod koniec rządów Gierka, region jest promowany pod nazwą (stosowaną już wcześniej) Zielone Płuca Polski.
    Początki "Solidarności" nierozerwalnie kojarzą się z postacią ks. Jerzego Popiełuszki, pochodził on z Suchowoli, 50 km od Białegostoku.
    Jednym z ważniejszych wydarzeń lat 90. była wizyta papieża Jana Pawła II w dniu 5 czerwca 1991 r. W czasie jej trwania ogłoszono decyzję o utworzeniu diecezji białostockiej.
    Podróżując po Podlasiu nie sposób pominąć innych urokliwych miasteczek i miejscowości. Warto zwiedzić Wasilków i tu zatrzymać się na chwilę na cmentarzu katolickim, pełnym pięknych rzeźb-pomników oraz sanktuarium w Świętej Wodzie z Górą Krzyży. Warto zwiedzić pobliski Supraśl z jego pięknie odrestaurowaną cerkwią
    i klasztorem posiadającym w swoich murach bogate Muzeum Ikon. Godny zwiedzenia jest Tykocin a w nim pieczołowicie restaurowany zamek z czasów Zygmunta Augusta, w którym zgodnie z przekazami literackimi dokonał żywota w czasie potopu szwedzkiego hetman Janusz Radziwiłł. Polecamy też Knyszyn. Na południe od miasta,
    w odległości 1,5 km wznosi się Góra Zamkowa, skąd rozciąga się ładny widok na miasto. Wg podania stał tu pałac, zbudowany przez Zygmunta Augusta, w którym mieszkał on czas jakiś z Barbarą Radziwiłłówną. Pokoje po jej zgonie miały być obite kirem, tam miały się też odbywać czarnoksięskie wieczory z wywoływaniem ducha zmarłej. Polecamy też Gródek, w którym w XVI i XVII w. znajdował się potężny zamek dumnego rodu Chodkiewiczów.
    Polecamy także Krynki - stare miasteczko o jedynym w Polsce, zaś drugim w Europie (po Paryżu) okrągłym rynku, od którego odchodzą niczym promienie słońca uliczki. To tam Żydzi odkryli artezyjskie źródła. Kiedyś takich tryskających z głębin ziemi źródeł było kilkanaście, dziś zostały tylko trzy /w tym jedna ogólnodostępna rura., z której woda smakuje tak, jak napełniana do butelek w PSS "KRYNKA", a którą można zakupić w każdym sklepie na Podlasiu/.
    Warto odwiedzić też polskie Verdun, czyli Twierdzę Osowiec. Jest to fortyfikacja składająca się z czterech fortów - mieści się na bagnach - w zwężeniu doliny Biebrzy. Zbudowano ją w latach 1882 – 1915 roku. Carskie umocnienia jako jedne z nielicznych oparły się natarciom wroga w czasie pierwszej wojny światowej i nie zostały nigdy zdobyte.
    Warto wspomnieć o przesuwaniu granicy w 1944 i 1948 roku, która ostatecznie pozostała na rzekach Świsłocz i Nietupa, oraz dramacie mieszkańców polegającym na przymusowym przesiedlaniu mieszkańców w zależności od wyznania. Były to dramaty rodzinne. Prawosławnych pod bronią wywożono z dobytkiem za Świsłocz, zaś katolików deportowano zza Świsłoczy. Było to coś w rodzaju małej akcji "WISŁA". Powinno się też wspomnieć o wstydliwej akcji z lat 30-ch władz sanacyjnych, polegającej na burzeniu lub przekształcaniu cerkwi w kościoły w ramach tzw. akcji polonizacyjnej. W całej Polsce na ziemi podlaskiej i chełmskiej zniszczono ponad 140 cerkwi. Jedną z nich była piękna cerkiew p.w. Zmartwychwstania Pańskiego w Białymstoku przy ul. Sienkiewicza 65, a więc tu, gdzie teraz stoi budynek KWP. Zburzono ją w 1938 r. rękoma polskich żołnierzy i z nakazu sanacyjnych władz. Dopiero w 2007 r. minister Michał Kamiński, w imieniu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przeprosił prawosławnych za ten błąd swoich poprzedników.
    Godna uwagi jest GRZYBOWSZCZYZNA, gdzie w okresie międzywojennym niepiśmienny chłop ELIASZ KLIMOWICZ ogłosił się mesjaszem - następcą Chrystusa. Chciał tam zbudować nową Jerozolimę. Miał liczną rzeszę swoich zwolenników, którzy nieśli mu swoje bogactwa. Ostatecznie pozostała po nim tylko cerkiew, która istnieje do dzisiaj. Natomiast Klimowicz został aresztowany przez bolszewików i prawdopodobnie zabity. Nawiązaniem do jego utopii jest - znany w całej Polsce - "TEATR WIERSZALIN" z Supraśla. Warto też zajrzeć do zapomnianej przez Boga, historię i samorząd malutkiej wsi Ozierany Małe, która liczy ponad 500 lat. Dzięki królowej Bonie dokonano jej komasacji w tej sposób, że obejścia gospodarcze stoją szczytem do drogi – tj. dawnego traktu jagiellońskiego łączącego Grodno-Krynki-Brześć- Lublin-Kraków. Ten charakterystyczny układ urbanistyczny przetrwał do dziś. Zabytkowe drewniane chaty mają po 100-150 lat leżą na tzw. „Szlaku Koronkowych Okienek”, ale niestety tak jak ludzie odchodzą w niepamięć. Kiedyś żyło tutaj ponad 200 osób. Dziś egzystuje na stałe tylko sześć osób. Dawno zapomniano o słynnym polowaniu króla Jana Sobieskiego na rosomaka, czy też wyprawie z XVI wieku starosty knyszyńskiego na smoka Łobodę ukrywającego się w bagrach i rozlewiskach Świsłoczy. Nawet diabeł Wyrdas nie ma komu robić psoty. Może się zestarzał? A może dlatego, że łatwiej tutaj spotkać stado żubrów, wilków, łosia niż stałego mieszkańca. W Ozieranach Małych urodził się doktor filozofii Mikołaj Czarniecki ( 1899-1944), który był socjalistą i marzył o wolnej Białorusi.
    Na koniec warto wspomnieć jeszcze o Tatarskim Szlaku, niewątpliwej atrakcji turystycznej Podlasia. W dniu 12 marca 1679 r. król Jan III Sobieski nadał Tatarom m.in. Kruszyniany oraz pobliskie wsie Nietupa, Łużany, Ozierany Małe, Ozierany Wielkie, jak też część Poniatowicz. Osadzeni muzułmanie, zwani lipkami walczyli po stronie Polski w wojnie
    z Turkami. W Kruszynianach (obok ok. 45 innych rodzin) osiadł na stałe płk Samuel Murza Krzeczowski, który uratował życie królowi
    w bitwie pod Parkanami. W drodze na sejm do Grodna król zatrzymał się u Krzeczowskiego. Kruszyniany stanowiły duży ośrodek muzułmański. Do dzisiaj zachował się tam meczet o pięknym wystroju wnętrza. Podobny meczet zachował się też w pobliskich Bohonikach. A największą atrakcją tej ostatniej miejscowości oprócz wspomnianego meczetu wydaje się być mizar – muzułmański cmentarz. Ma powierzchnię 2 ha i jest znacznie większy niż mizar w Kruszynianach. Istnieje od trzech wieków. Najstarszy pomnik pochodzi z 1786 roku. Chowani na nim są wierni z bardzo odległych miejscowości. Wszystkie groby są zwrócone na południe, ponieważ święte miasto muzułmanów - Mekka, znajduje się na południe od Bohonik.
    Podlasie, a właściwie Białostocczyzna to wyjątkowo gościnna ziemia. Promieniuje stąd magia utraconych kresów i tęsknota za świetnością dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Od wieków żyją tutaj różne narody połączone wspólną historia i tradycją, które nauczyły się zgodnie współżyć przez pokolenia. Tolerancja
    i życzliwość są wpisane w charakter tutejszych mieszkańców. Niemal każda rodzina stanowi specyficzną mozaikę różnych kultur. To tutaj
    w tzw. rodzinach „mieszanych” katolicko-prawosławnych mamy najwięcej dni wolnych od pracy, ponieważ dwa razy obchodzimy Święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok i Wielkanoc. Odbywa się to zwykle w odstępach dwutygodniowych za sprawą kalendarzy gregoriańskiego i juliańskiego . Stanowi to doskonały przykład na to, jak obrządek łaciński doskonale uzupełnia się z tradycją bizantyjską. Ludzie integrują się nie tylko duchowo, ale także za sprawą doskonałej kuchni, w której nie może zabraknąć białostockiej babki ziemniaczanej, kartaczy, sękaczy, tatarskiego pierekaczewnika, rybnej zupy ucha, kindziuka, kiełbasy biebrzańskiej, czy też wybornych napoi pochodzących z puszczańskich ostępów.
    Według danych demograficznych w województwie podlaskim zamieszkuje więcej kobiet niż mężczyzn. Nic więc dziwnego, że od dawna z różnych regionów Polski i świata przyjeżdżają tutaj samotni mężczyźni w celu znalezienia żon i przyjaciółek. Jak wieść niesie wielu z przybyszy oczarowanych pięknem tutejszych niewiast, serdecznością ludzi i specyficznym klimatem osiedliło się tutaj na stałe. Niezwykłość Podlasia sprawia, że coraz więcej wędrowców odnajduje tutaj swoje miejsce na ziemi, tzw. „małą ojczyznę”. Mamy nadzieję, że dni spędzone na Podlasiu, chociaż w przybliżeniu, pozwolą miłym gościom zapoznać się ze urokami naszego województwa. Życząc pięknej pogody i niezapomnianych wrażeń zapraszamy na Podlasie!

    GAL OZIERAŃSKI
    Polecam stronę www.wsiepolskie.pl

    Oczywiście Ozierany Małe i galerię zdjęć . Jest ich tam 1000 !!!
  5. skrobil
    skrobil (19.01.2013 22:35)
    Widok na pola i katolicką kapliczkę.
  6. skrobil
    skrobil (19.01.2013 22:33)
    Chata WItolda Ramszewicza. Ma 150 lat.
  7. skrobil
    skrobil (19.01.2013 22:32)
    W oddali studnia. Kiedyś był tam żuraw i chaty kryte słomą. Ale tak było kiedyś.........
  8. skrobil
    skrobil (19.01.2013 22:31)
    Kamienna droga tzw. kocie łby. Zbudowana przez chłopów przed II wojną światową w ramach "szalwarku" tj. czynu społecznego.
  9. skrobil
    skrobil (19.01.2013 22:30)
    Widok na wieś z wzgórza należącego kiedyś do MICHALINY SZUSTA .
  10. skrobil
    skrobil (19.01.2013 22:29)
    Pradolina Świsłoczy.