Otrzymane komentarze dla użytkownika zfiesz, strona 910
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
-
no to będzie się działo:-) kapitalistyczne szaleństwo konsumpcji!:-)
-
gdzieś czytałem wypowiedź jakiegoś kubańskiego pisarza, albo innego artysty... oczywiście było to pół żartem... że kiedy na ulicach hawany pojawiły się "wielbłądy" znacznie wzrósł wskaźnik urodzeń:-)
tylko dziwię się że juz ich nie ma. ja byłem w 2006 albo siódmym i jeszcze w najlepsze jeździły. ta fotka była robiona w parque central, tuz obok kapitolu, a więc, jak najbardziej, w centrum miasta. ech.. el mundo va acabrase....
-
no... generalnie na lotnisku w hawanie powinni przyjezdnym dawać kaski:-) miasto się sypie. bez dwóch zdań. ma to swój urok, ale mieszkańcom nie zazdroszczę.
zastanawiam się tylko co dają takie barierki? przecież jakby się to-to złożyło to i tak całą ulicę zasypie:-)
-
hmmm... mi wody zabrakło pod prysznicem!:-) kiedy stałem już cały namydlony...
-
mnie za to raziła swego rodzaju obojętność na to co się dzieje. chyba że to tylko udawanie w obawie przed ubecją. z drugiej strony, ludzie, z którymi balowaliśmy, to młode pokolenie nieznające innego świata, więc może tu tkwi problem obojętności?
-
(ctrl+c ctrl+v): polaquito, to, owszem, zdrobnienie od polaco i oznacza "małego polaka":-) ale ja nie spotkałem się z tym określeniem. no ale nie byłem też w holguin i nie twierdzę, ża tam tak tego cudu techniki nie nazywają:-) w hawanie, mówili na to porki.... cokolwiek to znaczy:-)
-
jakieś dwa lata temu wylatywałem z gdańska na stansted. w lutym. polska zasypana, śniegu po kolana i ciągle sypie, ale sam oloty lądują i startują bez problemu. ot... zima, więc musi być zimno (i śnieżno:-) wsiadam do samolotu, a tu info: "z powodu opadów śniegu, lot będzie opóźniony, bo oczekujemy zgody na lądowanie na stansted". oki, niech będzie. czekalismy trzy godziny, ale w końcu polecieliśmy. cóż... lotnisko i okolice wyglądały tak, jak u nas po przymrosku w mglisty dzień. i tyle. zero śniegu (chyba, że centymetrową warstwę można nazwać opadami). nie znają życia brytole...
-
niezły numer - czytam właśnie ino od ludzi z wysp na portalu - jedna wielka komedia :)
-
przed chwila się obudziłem i ze zdziwieniem odkryłem za oknem masę białego ścierwa! blah! ale da się przeżyć, u nas zapowiadają tylko niewielkie opady. ale wiem, że większość wyspy juz sparaliżowana:-D przy pięciu centymetrach śniegu!:-)
-
no to będzie się działo:-) kapitalistyczne szaleństwo konsumpcji!:-)
-
gdzieś czytałem wypowiedź jakiegoś kubańskiego pisarza, albo innego artysty... oczywiście było to pół żartem... że kiedy na ulicach hawany pojawiły się "wielbłądy" znacznie wzrósł wskaźnik urodzeń:-)
tylko dziwię się że juz ich nie ma. ja byłem w 2006 albo siódmym i jeszcze w najlepsze jeździły. ta fotka była robiona w parque central, tuz obok kapitolu, a więc, jak najbardziej, w centrum miasta. ech.. el mundo va acabrase.... -
no... generalnie na lotnisku w hawanie powinni przyjezdnym dawać kaski:-) miasto się sypie. bez dwóch zdań. ma to swój urok, ale mieszkańcom nie zazdroszczę.
zastanawiam się tylko co dają takie barierki? przecież jakby się to-to złożyło to i tak całą ulicę zasypie:-) -
hmmm... mi wody zabrakło pod prysznicem!:-) kiedy stałem już cały namydlony...
-
mnie za to raziła swego rodzaju obojętność na to co się dzieje. chyba że to tylko udawanie w obawie przed ubecją. z drugiej strony, ludzie, z którymi balowaliśmy, to młode pokolenie nieznające innego świata, więc może tu tkwi problem obojętności?
-
(ctrl+c ctrl+v): polaquito, to, owszem, zdrobnienie od polaco i oznacza "małego polaka":-) ale ja nie spotkałem się z tym określeniem. no ale nie byłem też w holguin i nie twierdzę, ża tam tak tego cudu techniki nie nazywają:-) w hawanie, mówili na to porki.... cokolwiek to znaczy:-)
-
jakieś dwa lata temu wylatywałem z gdańska na stansted. w lutym. polska zasypana, śniegu po kolana i ciągle sypie, ale sam oloty lądują i startują bez problemu. ot... zima, więc musi być zimno (i śnieżno:-) wsiadam do samolotu, a tu info: "z powodu opadów śniegu, lot będzie opóźniony, bo oczekujemy zgody na lądowanie na stansted". oki, niech będzie. czekalismy trzy godziny, ale w końcu polecieliśmy. cóż... lotnisko i okolice wyglądały tak, jak u nas po przymrosku w mglisty dzień. i tyle. zero śniegu (chyba, że centymetrową warstwę można nazwać opadami). nie znają życia brytole...
-
niezły numer - czytam właśnie ino od ludzi z wysp na portalu - jedna wielka komedia :)
-
przed chwila się obudziłem i ze zdziwieniem odkryłem za oknem masę białego ścierwa! blah! ale da się przeżyć, u nas zapowiadają tylko niewielkie opady. ale wiem, że większość wyspy juz sparaliżowana:-D przy pięciu centymetrach śniegu!:-)
a od robienia ładnych zdjęć mamy tu dino. ja tam nie umiem:-) dino się zainspirował, pojedzie i zrobi fajne fotki. proste, prawda?:-)