Otrzymane komentarze dla użytkownika koniczyna, strona 3
Przejdź do głównej strony użytkownika koniczyna
-
Oj, duża zawartość żelaza, na pewno.
-
Człowiek i natura to jedno. Stałam około dwa metry od wapiti a on nic z tego sobie nie robił....
Ba, widziałam wariatów robiących sobie selfie z niedźwiedziem!!!
-
Dobry pomysł!
-
Od parkingu do jeziora Peyto było około 20 mniut wędrówki. Podczas naszego pobytu było dużo śniegu, warto się do takich warunków przygotować bo wielu śmialków wracało z trasy po przejściu kilkudziesięciu metrów.
My, mieliśmy kolce pod butami.
-
W miejscach typowo turystycznych, jest mnóstwo możliwości noclegowych.
-
A co Ty tak poetycko?
-
Brrr, woda zimna!
-
Jedno jest pewne, unikaj noclegów na campingach prywatnych!
One zawsze były w okolicy przejazdów kolejowych!
-
W tym okresie, było ich sporo.
-
Jedzie się dość sprawnie choć taka maszyna nie jest zbyt "elastyczna" i nie zatrzymuje się na zawołanie.
Szlak mnie trafiał jak siedzialam za kierownicą i tu nagle wychodzi zwierzak a Ty chcąc się zatrzymać, "toczysz" się jeszcze przez kilka metrów.
Cofasz, bierzesz aparat a tu ups... zwierzak uciekł.
Nie miałam cierpliowści więc role były dość szybko rozdzielone: mąż jeździł a ja wypatrywałam zwierzaków.
-
Oj, duża zawartość żelaza, na pewno.
-
Człowiek i natura to jedno. Stałam około dwa metry od wapiti a on nic z tego sobie nie robił....
Ba, widziałam wariatów robiących sobie selfie z niedźwiedziem!!! -
Dobry pomysł!
-
Od parkingu do jeziora Peyto było około 20 mniut wędrówki. Podczas naszego pobytu było dużo śniegu, warto się do takich warunków przygotować bo wielu śmialków wracało z trasy po przejściu kilkudziesięciu metrów.
My, mieliśmy kolce pod butami. -
W miejscach typowo turystycznych, jest mnóstwo możliwości noclegowych.
-
A co Ty tak poetycko?
-
Brrr, woda zimna!
-
Jedno jest pewne, unikaj noclegów na campingach prywatnych!
One zawsze były w okolicy przejazdów kolejowych! -
W tym okresie, było ich sporo.
-
Jedzie się dość sprawnie choć taka maszyna nie jest zbyt "elastyczna" i nie zatrzymuje się na zawołanie.
Szlak mnie trafiał jak siedzialam za kierownicą i tu nagle wychodzi zwierzak a Ty chcąc się zatrzymać, "toczysz" się jeszcze przez kilka metrów.
Cofasz, bierzesz aparat a tu ups... zwierzak uciekł.
Nie miałam cierpliowści więc role były dość szybko rozdzielone: mąż jeździł a ja wypatrywałam zwierzaków.