Otrzymane komentarze dla użytkownika jolrop, strona 86
Przejdź do głównej strony użytkownika jolrop
-
-
...skoro przedstawianie jednak różnych poglądów odbywa się w miłej atmosferze, to może i ja się zmieszczę ze swoimi na ten temat, bo bardzo mi on, jako belfrowi, na sercu leżą. Pamiętamy ile czasu trwało wprowadzanie w życie hasła "sześciolatki do szkół". Termin, po którym miało ono powszechnie obowiązywać był przesuwany z powodu zastrzeżeń do przygotowania szkół. W momencie kiedy samorządy prowadzące szkoły podstawowe w końcu poradziły sobie z tym problemem a w przedszkolach powstały możliwości przyjęcia trzylatków rządzący w mgnieniu oka wrócili "na stare śmiecie". Można oczywiście twierdzić, że pozytywne efekty z pracy z sześciolatkami w szkołach być może wynikają z tego, że wśród "pierwszaków6" większość się urodziła w pierwszej połowie roku, a w tym okresie kilka miesięcy rozwoju może "dawać różnicę". Oczywiście trzeba się bardzo przyglądać i analizować efekty edukacji i konsekwentnie wdrażać rozwiązania ją polepszające, ale na pewno nie ma potrzeby psuć tego, co przez kilka lat było przygotowywane, i co uwzględniało stwierdzony, szybszy przeciętny rozwój dzieci.
Mówiąc o prawach rodziców oczywiście jestem "na tak" bo są one niezbywalne, ale wolałbym , żeby sami rodzice nie ograniczali ich tylko do decyzji o momencie posłania swoich dzieci do szkoły. Dobrym prawem rodziców jest ich późniejsza współpraca ze szkołą i to nie ograniczająca się do roszczeń...
-
...już starożytni twierdzili, ze pieniądze nie śmierdzą,choć im chodziło o dochody z moczu.
-
To wszystko prawda Leszku o czym piszesz, jeśli chodzi o zastrzeżenia różnych gremiów, ale....Nasze pójście do szkoły w wieku 7 lat związane było z administracyjnym rozporządzeniem, podobnie jak późniejsze wprowadzenie, obowiązkowe, zerówek dla dzieci sześcioletnich. W państwie prawa to właśnie posłowie, wśród których są przecież i nauczyciele po konsultacjach podejmują decyzje administracyjne dotyczące różnych grup społecznych. Różne mamy doświadczenia, ja również angielskie gdzie moje cioteczne wnuki chodzą do szkoły od 4 roku życia. Społecznie są znacznie wyżej od kuzynów, którzy poszli do szkoły w wieku 7 lat. I mam jeszcze przykład sąsiadów, którzy 2 i 3 letnie dzieci sadzają przed telewizorem. I dlatego uważam, że wyrównywaniu szans, nawet w ośrodkach miejskich, służyło posłanie 6 latków do szkoły. A co do UE to za nonsens uważam wiele dyrektyw odnośnie rynku wewnętrznego, ale całość zwłaszcza ideę zjednoczonych pańtw , uważam za ok. Też uważam, że miło toczyła się dyskusja, mimo różnicy zdań. Pozdrawiam.
-
...poza tym, o ile pamiętam, guano weszło do popularnej literatury, konkretnie do "Doktora No" Iana Fleminga. Niepokonany agent 007 wybawił ludzkość z kłopotów unieszkodliwiając tytułowego bohatera spektakularnie zasypując go właśnie guanem ... :-) ...
-
Piotrze, na wszystkim można zrobić biznez. W południowej części archipelagu Amirantów na Oceanie Indyjskim leży wyspa Marie Louise. Jest ona niską i piaszczystą, koralową skałą, o owalnym kształcie 1250×600 m i wysokości 9 m, której powierzchnia wynosi 52,6 ha. Od końca XIX wieku, wyspa była dzierżawiona i zamieszkała bez przerwy. Główną gałęzią gospodarki wyspy do roku 1963 był eksport guana, który wynosił ok 3000 ton rocznie. Dodatkowymi produktami były kopra i suszona ryba.
-
Jolu, nawet jeśli są rodzice, którzy nie mają o tym pojęcia to to, że dziecko pójdzie do szkoły w wieku 7 a nie 6 lat nie stanowi - moim zdaniem - wielkiej krzywdy i nie spowoduje jego intelektualnego zapóźnienia. Ja osobiście posłałbym dziecko do szkoły wcześniej, ale nie wymagałbym tu administracyjnego przymusu. Rodzice z reguły mają jednak większość znajomość swoich dzieci niż np. posłowie, którzy często uchwalają prawo w kwestiach, w których mają dużo mniejsze pojęcie, niż przywołani wyżej rodzice odnośnie możliwości i stopnia rozwoju swych dzieci. To co wprowadził poprzedni rząd było krytycznie oceniane też przez sporą część środowiska nauczycielskiego (wiem, bo żona jest nauczycielką) i nie jest to aż tak jednoznaczne dobrodziejstwo. Dlatego nie podzielam poglądu, że wycofanie się z tej reformy spowodowałoby jakąś katastrofę. I powiem jeszcze raz, że moim (subiektywnym) zdaniem - cały problem z 6 czy 7 latkami jest wydumany, sztuczny i trzecio- lub czwarto-rzędny. A już z pewnością nasze odmienne stanowisko od niektórych (bo nie wszystkich) krajów członkowskich nie doprowadziłoby to do "rozwalenia UE", bo akurat tutaj Unia nie ma prerogatyw władczych. Wydaje mi się, że wcześniej UE padnie na skutek nieodpowiedzialnej polityki narzucanej Unii np. przez p. Merkel nie liczącą się z interesami innych krajów niż z powodu naszych działań... Ale dobrze, że różnimy się poglądami. Ja jestem za taką Unią, o której marzyli jej protagoniści - Henri Spaak, Jean Monnet, Konrad Adenauer i inni, a nie za zbiurokratyzowanym socjalistycznym i bardzo często impotentnym tworem, w który wyrodziła się ona dziś. Miło było powymieniać się poglądami. Pozdrawiam serdecznie...
-
...ale jak przy 50 stopniach trzeba pokonać choćby stopni 20 to może być problem...
-
...moja babcia mawiała; - Ptaki do latania a ludzie do pracy stworzeni - tu zaś widać, że i ptaki do pracy się nadają, a że w tym wypadku pracą ptactwa było s...
...żadna praca nie hańbi ... :-) ...
-
Już Leszku wyjaśniam. Nasze pokolenie miało do dyspozycji jeden program telewizyjny, czarno - biały i 2 programy radiowe. Wszystkie argumenty zawarte są w poniższej dyskusji. A skoro mówisz o decydowaniu przez rodziców, bo rozumiem, że oni najlepiej się znają na swoim dziecku, to dlaczego chodzą do lekarza, a sami nie leczą? Bo nie są od tego specjalistami! I to nie jest co innego. To jest branie odpowiedzialności i przypisywanie sobie kompetencji, których się nie ma. To po co nam ministrowie i rząd skoro my tacy wspaniali i wszechstronni, każdy z nas, jesteśmy? A ja nie mam ochoty decydować w wielu sprawach na których się nie znam, bo z moich podatków płacone są pensje urzędnikom, którzy się na tym znają. A nie masz Leszku wrażenia, że obecny rząd chce nas zepchnąć w czasy, które dawno minęły, dlatego, że sami chodzili do ośmioklasowej szkoły rozpoczynając edukację w wieku 7 lat? Ale nie da się zatrzymać rozwoju i wycofywanie się z tego co przez 8 lat wprowadził poprzedni rząd jest cofaniem się o wiele lat. A koń trojański? Bo rozwalimy tę unię od środka, wspólnie z naszym największym przyjacielem o którym mówił minister spraw zagranicznych w ubiegłotygodniowym exposee. Tylko, ponieważ nie jest dyplomatą, jak sam o sobie w chwili szczerości powiedział, to nie wie, że ci co brylują na europejskich salonach nie mają przyjaciół, ale mają interesy. Dzięki za wieczorne pogaduszki.
-
...skoro przedstawianie jednak różnych poglądów odbywa się w miłej atmosferze, to może i ja się zmieszczę ze swoimi na ten temat, bo bardzo mi on, jako belfrowi, na sercu leżą. Pamiętamy ile czasu trwało wprowadzanie w życie hasła "sześciolatki do szkół". Termin, po którym miało ono powszechnie obowiązywać był przesuwany z powodu zastrzeżeń do przygotowania szkół. W momencie kiedy samorządy prowadzące szkoły podstawowe w końcu poradziły sobie z tym problemem a w przedszkolach powstały możliwości przyjęcia trzylatków rządzący w mgnieniu oka wrócili "na stare śmiecie". Można oczywiście twierdzić, że pozytywne efekty z pracy z sześciolatkami w szkołach być może wynikają z tego, że wśród "pierwszaków6" większość się urodziła w pierwszej połowie roku, a w tym okresie kilka miesięcy rozwoju może "dawać różnicę". Oczywiście trzeba się bardzo przyglądać i analizować efekty edukacji i konsekwentnie wdrażać rozwiązania ją polepszające, ale na pewno nie ma potrzeby psuć tego, co przez kilka lat było przygotowywane, i co uwzględniało stwierdzony, szybszy przeciętny rozwój dzieci.
Mówiąc o prawach rodziców oczywiście jestem "na tak" bo są one niezbywalne, ale wolałbym , żeby sami rodzice nie ograniczali ich tylko do decyzji o momencie posłania swoich dzieci do szkoły. Dobrym prawem rodziców jest ich późniejsza współpraca ze szkołą i to nie ograniczająca się do roszczeń... -
...już starożytni twierdzili, ze pieniądze nie śmierdzą,choć im chodziło o dochody z moczu.
-
To wszystko prawda Leszku o czym piszesz, jeśli chodzi o zastrzeżenia różnych gremiów, ale....Nasze pójście do szkoły w wieku 7 lat związane było z administracyjnym rozporządzeniem, podobnie jak późniejsze wprowadzenie, obowiązkowe, zerówek dla dzieci sześcioletnich. W państwie prawa to właśnie posłowie, wśród których są przecież i nauczyciele po konsultacjach podejmują decyzje administracyjne dotyczące różnych grup społecznych. Różne mamy doświadczenia, ja również angielskie gdzie moje cioteczne wnuki chodzą do szkoły od 4 roku życia. Społecznie są znacznie wyżej od kuzynów, którzy poszli do szkoły w wieku 7 lat. I mam jeszcze przykład sąsiadów, którzy 2 i 3 letnie dzieci sadzają przed telewizorem. I dlatego uważam, że wyrównywaniu szans, nawet w ośrodkach miejskich, służyło posłanie 6 latków do szkoły. A co do UE to za nonsens uważam wiele dyrektyw odnośnie rynku wewnętrznego, ale całość zwłaszcza ideę zjednoczonych pańtw , uważam za ok. Też uważam, że miło toczyła się dyskusja, mimo różnicy zdań. Pozdrawiam.
-
...poza tym, o ile pamiętam, guano weszło do popularnej literatury, konkretnie do "Doktora No" Iana Fleminga. Niepokonany agent 007 wybawił ludzkość z kłopotów unieszkodliwiając tytułowego bohatera spektakularnie zasypując go właśnie guanem ... :-) ...
-
Piotrze, na wszystkim można zrobić biznez. W południowej części archipelagu Amirantów na Oceanie Indyjskim leży wyspa Marie Louise. Jest ona niską i piaszczystą, koralową skałą, o owalnym kształcie 1250×600 m i wysokości 9 m, której powierzchnia wynosi 52,6 ha. Od końca XIX wieku, wyspa była dzierżawiona i zamieszkała bez przerwy. Główną gałęzią gospodarki wyspy do roku 1963 był eksport guana, który wynosił ok 3000 ton rocznie. Dodatkowymi produktami były kopra i suszona ryba.
-
Jolu, nawet jeśli są rodzice, którzy nie mają o tym pojęcia to to, że dziecko pójdzie do szkoły w wieku 7 a nie 6 lat nie stanowi - moim zdaniem - wielkiej krzywdy i nie spowoduje jego intelektualnego zapóźnienia. Ja osobiście posłałbym dziecko do szkoły wcześniej, ale nie wymagałbym tu administracyjnego przymusu. Rodzice z reguły mają jednak większość znajomość swoich dzieci niż np. posłowie, którzy często uchwalają prawo w kwestiach, w których mają dużo mniejsze pojęcie, niż przywołani wyżej rodzice odnośnie możliwości i stopnia rozwoju swych dzieci. To co wprowadził poprzedni rząd było krytycznie oceniane też przez sporą część środowiska nauczycielskiego (wiem, bo żona jest nauczycielką) i nie jest to aż tak jednoznaczne dobrodziejstwo. Dlatego nie podzielam poglądu, że wycofanie się z tej reformy spowodowałoby jakąś katastrofę. I powiem jeszcze raz, że moim (subiektywnym) zdaniem - cały problem z 6 czy 7 latkami jest wydumany, sztuczny i trzecio- lub czwarto-rzędny. A już z pewnością nasze odmienne stanowisko od niektórych (bo nie wszystkich) krajów członkowskich nie doprowadziłoby to do "rozwalenia UE", bo akurat tutaj Unia nie ma prerogatyw władczych. Wydaje mi się, że wcześniej UE padnie na skutek nieodpowiedzialnej polityki narzucanej Unii np. przez p. Merkel nie liczącą się z interesami innych krajów niż z powodu naszych działań... Ale dobrze, że różnimy się poglądami. Ja jestem za taką Unią, o której marzyli jej protagoniści - Henri Spaak, Jean Monnet, Konrad Adenauer i inni, a nie za zbiurokratyzowanym socjalistycznym i bardzo często impotentnym tworem, w który wyrodziła się ona dziś. Miło było powymieniać się poglądami. Pozdrawiam serdecznie...
-
...ale jak przy 50 stopniach trzeba pokonać choćby stopni 20 to może być problem...
-
...moja babcia mawiała; - Ptaki do latania a ludzie do pracy stworzeni - tu zaś widać, że i ptaki do pracy się nadają, a że w tym wypadku pracą ptactwa było s...
...żadna praca nie hańbi ... :-) ... -
Już Leszku wyjaśniam. Nasze pokolenie miało do dyspozycji jeden program telewizyjny, czarno - biały i 2 programy radiowe. Wszystkie argumenty zawarte są w poniższej dyskusji. A skoro mówisz o decydowaniu przez rodziców, bo rozumiem, że oni najlepiej się znają na swoim dziecku, to dlaczego chodzą do lekarza, a sami nie leczą? Bo nie są od tego specjalistami! I to nie jest co innego. To jest branie odpowiedzialności i przypisywanie sobie kompetencji, których się nie ma. To po co nam ministrowie i rząd skoro my tacy wspaniali i wszechstronni, każdy z nas, jesteśmy? A ja nie mam ochoty decydować w wielu sprawach na których się nie znam, bo z moich podatków płacone są pensje urzędnikom, którzy się na tym znają. A nie masz Leszku wrażenia, że obecny rząd chce nas zepchnąć w czasy, które dawno minęły, dlatego, że sami chodzili do ośmioklasowej szkoły rozpoczynając edukację w wieku 7 lat? Ale nie da się zatrzymać rozwoju i wycofywanie się z tego co przez 8 lat wprowadził poprzedni rząd jest cofaniem się o wiele lat. A koń trojański? Bo rozwalimy tę unię od środka, wspólnie z naszym największym przyjacielem o którym mówił minister spraw zagranicznych w ubiegłotygodniowym exposee. Tylko, ponieważ nie jest dyplomatą, jak sam o sobie w chwili szczerości powiedział, to nie wie, że ci co brylują na europejskich salonach nie mają przyjaciół, ale mają interesy. Dzięki za wieczorne pogaduszki.
Z pewnością macie oboje wiele racji, jako że jesteście związani zawodowo z edukacją. Ja obserwuję te sprawy nieco z boku rozmawiając czasami na te tematy z żoną nauczycielką i jej koleżankami. I nie mam nic przeciwko temu, by dzieci szły do szkoły (jeśli jest taka wola rodziców, przygotowanie samego dziecka i prawna możliwość) w wieku 5, 6 lub 7 lat. Nie szukałbym tu pola konfliktu, gdy ustawodawca dał taką możliwość. W tym sensie problem wydaje mi się sztuczny. Jedynym faktycznym problemem jest tu organizacyjna strona wdrożenia tego rozwiązania. Ale to już inna bajka. Tylko tyle. Jeszcze raz pozdrawiam. :)