Otrzymane komentarze dla użytkownika bartek_sleczka, strona 793
Przejdź do głównej strony użytkownika bartek_sleczka
-
-
:) no to chyba mamy wspólny punkt widzenia :)
Sedna poszukam podczas deugiej, już własnej podróży.
Pozdr/bArtek
PS. a co do "cepelii', to mam bardzo różne wrażenia. np. w krainie OZ, taka cepelia była całkiem dobrze zrobiona. Ta w NZ to była 'kaszana', choć zawsze mam szacunek do wykonawców...
-
ee... jak znam życie polska nazwa bedzie jakaś strasznie "mądra". a kieszonkowy, to kieszonkowy! od razu wiadomo o co chodzi;-)
-
wielkie dzięki za zaproszenie bartku. cała przyjemność po mojej stronie:-)
a z tym wkurzaniem, to tak asekuracyjnie było. wiesz... no... nie "znaliśmy" się! teraz to zupełnie co innego;-)
-
i własnie to, że opisałeś co widziałeś jest w twojej relacji najlepsze. wbrew pozorom wiele turystów/podróżników (jak zwał tak zwał:-) nie zwraca uwagi na wiele ciekawych szczegów, koncentrując się na tym, co podane na tacy. a przecież podróże to nie tylko zabytki i cuda natury! to spanie, jedzenie, przemieszczanie się z miejsca na miejsce, ludzie których spotykamy... i zupełnie nie ma znaczenia, czy ktoś jedzie z biura czy sam. ważne, zeby patrzył na świat własnymi oczami, a nie oczami przewodnika. ty tak właśnie oglądasz świat. i nawet jeśli nie sięgasz sedna, przynajmniej go szukasz. dlatego mi się tu podoba:-)
co do cepeli... broń boże nie sugerowałem, że "program artystyczny" ci się spodobał! to była taka ogólna uwaga:-)
zaraz zabieram się do wyspy południowej:-)
-
A życie jest piękne ze względu na różnorodność poglądów :)
-
Hej, dzięki za miłe słowa i komentarze. Ja się nie wkurzam, opisałem to co widzi zwykły turysta, których jest zdecydowana większość. Jest nieliczna grupa poważnych wędrowców, którzy wciskają nos w każdą dziurę, spędzają w danym miejscu wiele czasu, dochodzą do sedna. Powstają z tego ciekawe książki podróżnicze czy przewodniki dla turystów.
Po rozmowach w wieloma znajomymi doszedłem do wniosku, że jest mnóstwo właśnie takich 'expresowych' turystów, którzy z powodu wyboru sposobu życia, zwiedzają świat raczej szybko i chłoną otoczenie, bez wnikania w sedno. Wiem też, z jakich przewodników i informacji korzysta się przy tego typu wyjazdach. Zwykle szuka się czegoś cienkiego, kolorowego z podstawowymi informacjami. Z Pascala korzystałem wielokrotnie organizujac własne podróże po EUropie, na takich wyjazdach, małe, cienkie z obrazkami.
Aby było jasne, po prostu taką formę zwiedzania świata wybrałem, zresztą podobnych są tysiące, zdecydowana większość :)
Co do toreb, to wylatałem w życiu mnóstwo godzin, zarówno służbowo jak i porywatnie, ale takiego lądowania jak wtedy w HKG nigdy przedtem ani potem nie zaliczyłem. Przez ostatnie 10 min, samolotem rzucało znacznie bardziej niż na najbardziej ambitnej kolejce górskiej jaką zaliczyłem.
Świetliki mnie rozwaliły - to było bardzo, bardzo ciekawe.
Co do cepelii, to mam wrażenie, że nie napisałem że mi się to podobało - nazwa 'cepelia' chyba dość wyraźnie określa mój stosunek do trakich imprez.
A co do 20 minut na lunch, to można organizować wyprawy samodzielnie, można z biurem ze wszelkimi konsekwencjami, albo nie jeździć w ogóle. Wybrałem to co wybrałem, a szacunek do pozostałych uczestników jakoś nie pozwala mi ich olewać i włóczyć się godzinę :D
Jeszcze raz dziękuję za komentarze i do zobaczenia na obu wyspach, szczególnie południowej.
bArtek
-
Apetyczny może nie był, ale kaloryczny na pewno :D
-
Fakt, widziałem tam podobne klimaty :)
-
Tak je nazywają - nie wiem czy jest jakiś odpowiednik w języku polskim :)
-
:) no to chyba mamy wspólny punkt widzenia :)
Sedna poszukam podczas deugiej, już własnej podróży.
Pozdr/bArtek
PS. a co do "cepelii', to mam bardzo różne wrażenia. np. w krainie OZ, taka cepelia była całkiem dobrze zrobiona. Ta w NZ to była 'kaszana', choć zawsze mam szacunek do wykonawców... -
ee... jak znam życie polska nazwa bedzie jakaś strasznie "mądra". a kieszonkowy, to kieszonkowy! od razu wiadomo o co chodzi;-)
-
wielkie dzięki za zaproszenie bartku. cała przyjemność po mojej stronie:-)
a z tym wkurzaniem, to tak asekuracyjnie było. wiesz... no... nie "znaliśmy" się! teraz to zupełnie co innego;-) -
i własnie to, że opisałeś co widziałeś jest w twojej relacji najlepsze. wbrew pozorom wiele turystów/podróżników (jak zwał tak zwał:-) nie zwraca uwagi na wiele ciekawych szczegów, koncentrując się na tym, co podane na tacy. a przecież podróże to nie tylko zabytki i cuda natury! to spanie, jedzenie, przemieszczanie się z miejsca na miejsce, ludzie których spotykamy... i zupełnie nie ma znaczenia, czy ktoś jedzie z biura czy sam. ważne, zeby patrzył na świat własnymi oczami, a nie oczami przewodnika. ty tak właśnie oglądasz świat. i nawet jeśli nie sięgasz sedna, przynajmniej go szukasz. dlatego mi się tu podoba:-)
co do cepeli... broń boże nie sugerowałem, że "program artystyczny" ci się spodobał! to była taka ogólna uwaga:-)
zaraz zabieram się do wyspy południowej:-) -
A życie jest piękne ze względu na różnorodność poglądów :)
-
Hej, dzięki za miłe słowa i komentarze. Ja się nie wkurzam, opisałem to co widzi zwykły turysta, których jest zdecydowana większość. Jest nieliczna grupa poważnych wędrowców, którzy wciskają nos w każdą dziurę, spędzają w danym miejscu wiele czasu, dochodzą do sedna. Powstają z tego ciekawe książki podróżnicze czy przewodniki dla turystów.
Po rozmowach w wieloma znajomymi doszedłem do wniosku, że jest mnóstwo właśnie takich 'expresowych' turystów, którzy z powodu wyboru sposobu życia, zwiedzają świat raczej szybko i chłoną otoczenie, bez wnikania w sedno. Wiem też, z jakich przewodników i informacji korzysta się przy tego typu wyjazdach. Zwykle szuka się czegoś cienkiego, kolorowego z podstawowymi informacjami. Z Pascala korzystałem wielokrotnie organizujac własne podróże po EUropie, na takich wyjazdach, małe, cienkie z obrazkami.
Aby było jasne, po prostu taką formę zwiedzania świata wybrałem, zresztą podobnych są tysiące, zdecydowana większość :)
Co do toreb, to wylatałem w życiu mnóstwo godzin, zarówno służbowo jak i porywatnie, ale takiego lądowania jak wtedy w HKG nigdy przedtem ani potem nie zaliczyłem. Przez ostatnie 10 min, samolotem rzucało znacznie bardziej niż na najbardziej ambitnej kolejce górskiej jaką zaliczyłem.
Świetliki mnie rozwaliły - to było bardzo, bardzo ciekawe.
Co do cepelii, to mam wrażenie, że nie napisałem że mi się to podobało - nazwa 'cepelia' chyba dość wyraźnie określa mój stosunek do trakich imprez.
A co do 20 minut na lunch, to można organizować wyprawy samodzielnie, można z biurem ze wszelkimi konsekwencjami, albo nie jeździć w ogóle. Wybrałem to co wybrałem, a szacunek do pozostałych uczestników jakoś nie pozwala mi ich olewać i włóczyć się godzinę :D
Jeszcze raz dziękuję za komentarze i do zobaczenia na obu wyspach, szczególnie południowej.
bArtek -
Apetyczny może nie był, ale kaloryczny na pewno :D
-
Fakt, widziałem tam podobne klimaty :)
-
Tak je nazywają - nie wiem czy jest jakiś odpowiednik w języku polskim :)
bArtek