Otrzymane komentarze dla użytkownika bartek_sleczka, strona 704
Przejdź do głównej strony użytkownika bartek_sleczka
-
Dobrze! Jesli mozna to chetnie cos dopisze w miare ogladania i czytania :-)
-
ciekawa dyskusja:)
cz-b fajne
ale też bym wolała w pionie.
Ja się ogólnie zgadzam z tym, że przekaz powinien być czytelny bez opisu, ale jednocześnie uważam, że czasami różne uwarunkowania (kulturowe, etc) sprawiają, że to niemożliwe i wtedy bez opisu się nie da...
-
Ja w ogóle chciała dodać, że nigdy nie uważałam, że podróże zorganizowane są gorsze czy samodzielne są lepsze - wszystko zależy od możliwości/potrzeb/chęci/znajomości języka/pieniędzy i od wielu, wielu innych rzeczy - po prostu, przede wszystkim najważniejsze jest to, żeby nasze potrzeby zostały zaspokojone, a co inni o tym myślą....
Nawet jak ktoś uważa, że idealne wakacje to 2 tygodnie leżenia na plaży to ja nie protestuję, bo przecież dla każdego coś innego...
-
no drezyną to w sumie można by było jechać...
-
już ten fragment o Machu Picchu przeczytałam.
A poza tym ja zawsze uważam, że warto choćby po to, żeby mieć WŁASNE zdanie:)
-
żywych nie jadłam, ale pieczone larwy są ZDECYDOWANIE smaczniejsze od krewetek.
Tylko ten wygląd....
Chociaż krewetki też w sumie na ciebie PATRZĄ....
:)
-
zacząłem, ale dziś nie dam rady:-( to się przewija dłużej, niż czyta większość kolumberowych relacji!:-)
-
Jak zawsze .....
-
Smoku, jak sama nazwa wskazuje "express" to rzeczywiście musiałem się spieszyć... Ale jak napisałem poniżej do Moniki, można z tym żyć, a kompromis jest czasami jedynym wyjściem. Na razie planuję samodzielny (bez biura) wyjazd do Nowej Zelandii (ponownie). Do krajów hiszpańskojęzycznych się nie pcham z powodu problemów komunikacyjnych.
Zapraszam dalej, z przyjemnością poczytam Twoje komentarze z porównaniem.
Pzdr/bArtek
-
Moniko, bardzo zazdroszczę tego, że masz więcej czasu. Ja z kolei niestety nie... i to zmusza do takiej a nie innej formy zwiedzania. Po kolejnej takiej wycieczce mam dość dobre wrażenia. Oczywiście są kompromisy (straszne), ale jednak w dwa tygodnie można zobaczyć mnóstwo i nie zaprzątać sobie głowy kwestiami bardzo przyziemnymi i zająć się wyciśnięciem z tematu co się da. Jestem bardzo mile zaskoczony tym, że dotychczas spotkaliśmy samych super współpodróżników, którzy rzeczywiście wiedzieli po co się jedzie na taką formę zwiedzania i nie oczekiwali luksusów Hiltona, tylko jak najwięcej wrażeń. Można to polubić, choć oczywiście miejscami szlag trafia.
Pzdr/bArtek
-
Dobrze! Jesli mozna to chetnie cos dopisze w miare ogladania i czytania :-)
-
ciekawa dyskusja:)
cz-b fajne
ale też bym wolała w pionie.
Ja się ogólnie zgadzam z tym, że przekaz powinien być czytelny bez opisu, ale jednocześnie uważam, że czasami różne uwarunkowania (kulturowe, etc) sprawiają, że to niemożliwe i wtedy bez opisu się nie da... -
Ja w ogóle chciała dodać, że nigdy nie uważałam, że podróże zorganizowane są gorsze czy samodzielne są lepsze - wszystko zależy od możliwości/potrzeb/chęci/znajomości języka/pieniędzy i od wielu, wielu innych rzeczy - po prostu, przede wszystkim najważniejsze jest to, żeby nasze potrzeby zostały zaspokojone, a co inni o tym myślą....
Nawet jak ktoś uważa, że idealne wakacje to 2 tygodnie leżenia na plaży to ja nie protestuję, bo przecież dla każdego coś innego... -
no drezyną to w sumie można by było jechać...
-
już ten fragment o Machu Picchu przeczytałam.
A poza tym ja zawsze uważam, że warto choćby po to, żeby mieć WŁASNE zdanie:) -
żywych nie jadłam, ale pieczone larwy są ZDECYDOWANIE smaczniejsze od krewetek.
Tylko ten wygląd....
Chociaż krewetki też w sumie na ciebie PATRZĄ....
:) -
zacząłem, ale dziś nie dam rady:-( to się przewija dłużej, niż czyta większość kolumberowych relacji!:-)
-
Jak zawsze .....
-
Smoku, jak sama nazwa wskazuje "express" to rzeczywiście musiałem się spieszyć... Ale jak napisałem poniżej do Moniki, można z tym żyć, a kompromis jest czasami jedynym wyjściem. Na razie planuję samodzielny (bez biura) wyjazd do Nowej Zelandii (ponownie). Do krajów hiszpańskojęzycznych się nie pcham z powodu problemów komunikacyjnych.
Zapraszam dalej, z przyjemnością poczytam Twoje komentarze z porównaniem.
Pzdr/bArtek -
Moniko, bardzo zazdroszczę tego, że masz więcej czasu. Ja z kolei niestety nie... i to zmusza do takiej a nie innej formy zwiedzania. Po kolejnej takiej wycieczce mam dość dobre wrażenia. Oczywiście są kompromisy (straszne), ale jednak w dwa tygodnie można zobaczyć mnóstwo i nie zaprzątać sobie głowy kwestiami bardzo przyziemnymi i zająć się wyciśnięciem z tematu co się da. Jestem bardzo mile zaskoczony tym, że dotychczas spotkaliśmy samych super współpodróżników, którzy rzeczywiście wiedzieli po co się jedzie na taką formę zwiedzania i nie oczekiwali luksusów Hiltona, tylko jak najwięcej wrażeń. Można to polubić, choć oczywiście miejscami szlag trafia.
Pzdr/bArtek