Otrzymane komentarze dla użytkownika bartek_sleczka, strona 100
Przejdź do głównej strony użytkownika bartek_sleczka
-
Ciekawa ta Twoja "bliska północ":) Dzięki za wirtualna podróż:))
-
Wspaniałe gmaszysko!:)))
-
:)) Jest piekny!:)
-
W Toruniu widać ten "gotyk na dotyk":))
-
Wspaniała!:))
-
Piękne te kamieniczki:))
-
Robi wrażenie!:)
-
Interesujące miejsce:)
-
Dość extremalnie było, ale zdjęcia cudne, szczególnie te kolory świtu.
Wybieram sie w tym roku do Chochołowskiej focić krokusy, ale trochę mnie przerażają własnie te tłumy :)
-
Bartek - fajna relacja, ale...jest w niej wszystko to, jak nie nalezy pod zadnym pozorem zwiedzac Australii.To wielki kraj i potrzebuje sporo czasu. Nad to Bartku byles tylko w paru punktach, punktach ktore maja niezwykle wielki ruch turystyczny i przez to ogromnie skomercjalizowanych, podczas gdy Australia tej komerchy ma tak naprawde niewiele.
Sydney nie jest "niewielkie", jak piszesz. Poza Circular Quey Jest na terenie Sydney bardzo wiele naprawde cudnych miejsc, lecz niestety dojazd do nich wymaga sporo czasu, jesli korzysta sie wylacznie z publicznych srodkow transportu ( oczywiscie pomijam koszmarnie drogie taksowki). Sydney jest miastem wyjatkowo obdarzonym przez przyrode i warto tam spedzic co najmniej 4-5 dni, by zapoznac sie chocby z najblizsza okolica.
Przy Uluru bez wlasnego srodka transportu narazonym sie jest na tak zwane "odpowiedzialne praktyki serwisowe", a to oznacza program skrojony pod wytrzymalosc 90-latka, ktory do tego nigdy w zyciu nie zajmowal sie zadnym sportem.
Baza noclegowa w Uluru jest wlasnoscia Aborygenow, ktorzy w tym miejscu ( podobnie jak w Kakadu ) kroja na turystach skore zywcem. O wiele lepsza opcja jest dobrze wyposazone pole campingowe i wlasny namiot. Niestety na tym terenie nie mozna sie rozbijac na dziko.
Zastanawiam sie Bartku co kieruje turystami, ze jada nascie tysiecy kilometrow, a potem ida do zoo, aby zobaczyc natywne zwierzaki. Te bestie ogladac mozna rowniez w europejskich ogrodach zoologicznych, wiec placenie AUD40 za wstep i co wazniejsze marnotrawienie czasu , ktorego na Australie bylo tak niewiele wydaje mi sie ogromnym marnotrawstwem. Lepiej wyjsc do lasu , nawet w poblizu miasta, ale wczesnym rankiem i pewnosc, ze zobaczymy na drzewie koale jest bliska 100%
Ogolnie fajna fotorelacja, ale wycieczka, jakiej nigdy bym nie polecal,
-
Ciekawa ta Twoja "bliska północ":) Dzięki za wirtualna podróż:))
-
Wspaniałe gmaszysko!:)))
-
:)) Jest piekny!:)
-
W Toruniu widać ten "gotyk na dotyk":))
-
Wspaniała!:))
-
Piękne te kamieniczki:))
-
Robi wrażenie!:)
-
Interesujące miejsce:)
-
Dość extremalnie było, ale zdjęcia cudne, szczególnie te kolory świtu.
Wybieram sie w tym roku do Chochołowskiej focić krokusy, ale trochę mnie przerażają własnie te tłumy :) -
Bartek - fajna relacja, ale...jest w niej wszystko to, jak nie nalezy pod zadnym pozorem zwiedzac Australii.To wielki kraj i potrzebuje sporo czasu. Nad to Bartku byles tylko w paru punktach, punktach ktore maja niezwykle wielki ruch turystyczny i przez to ogromnie skomercjalizowanych, podczas gdy Australia tej komerchy ma tak naprawde niewiele.
Sydney nie jest "niewielkie", jak piszesz. Poza Circular Quey Jest na terenie Sydney bardzo wiele naprawde cudnych miejsc, lecz niestety dojazd do nich wymaga sporo czasu, jesli korzysta sie wylacznie z publicznych srodkow transportu ( oczywiscie pomijam koszmarnie drogie taksowki). Sydney jest miastem wyjatkowo obdarzonym przez przyrode i warto tam spedzic co najmniej 4-5 dni, by zapoznac sie chocby z najblizsza okolica.
Przy Uluru bez wlasnego srodka transportu narazonym sie jest na tak zwane "odpowiedzialne praktyki serwisowe", a to oznacza program skrojony pod wytrzymalosc 90-latka, ktory do tego nigdy w zyciu nie zajmowal sie zadnym sportem.
Baza noclegowa w Uluru jest wlasnoscia Aborygenow, ktorzy w tym miejscu ( podobnie jak w Kakadu ) kroja na turystach skore zywcem. O wiele lepsza opcja jest dobrze wyposazone pole campingowe i wlasny namiot. Niestety na tym terenie nie mozna sie rozbijac na dziko.
Zastanawiam sie Bartku co kieruje turystami, ze jada nascie tysiecy kilometrow, a potem ida do zoo, aby zobaczyc natywne zwierzaki. Te bestie ogladac mozna rowniez w europejskich ogrodach zoologicznych, wiec placenie AUD40 za wstep i co wazniejsze marnotrawienie czasu , ktorego na Australie bylo tak niewiele wydaje mi sie ogromnym marnotrawstwem. Lepiej wyjsc do lasu , nawet w poblizu miasta, ale wczesnym rankiem i pewnosc, ze zobaczymy na drzewie koale jest bliska 100%
Ogolnie fajna fotorelacja, ale wycieczka, jakiej nigdy bym nie polecal,