Otrzymane komentarze dla użytkownika biurapodrozytozlo, strona 2

Przejdź do głównej strony użytkownika biurapodrozytozlo

  1. zfiesz
    zfiesz (22.09.2008 16:33)
    ja nie mam jakiegoś ideologicznego podejścia do podróży z biurami. po prostu uważam, że to głupota, wyrzucanie pieniędzy i rzacz absolutnie nie dla mnie. owszem, sam czasem korzystam z namiastek zorganizowanego podróżowania: jakies objazdówki w miejscach, w których zatrzymuję się tylko na chwilę; bukowanie lotu wraz z hotelem, jeśli wiem, że jadę do jednego miasta, z którego będę wyjeżdżał rano, a wracał wieczorem - zazwyczaj taka opcja wychodzi dużo taniej, niż osobne rezerwacje. jednak wizja jazdy autobusemlotu samolotem z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków i pijanych rodziców najzwyczajniej w świecie mnie przeraża!

    bardziej zastanawiają mnie motywacje ludzi, którzy godzą sie na takie warunki i takie traktowanie (choćby jak to wspomniane przez "biurapodrozytozlo". pomijam już nawet fakt, że wakacje to w założeniu czas swobody, ale wielokrotnie natykając się gdzieś w świecie na zorganizowane grupy, ze zdziwieniem stwierdzałem, że większość ich uczestników wyglądała na przygnębionych, znudzonych, zmęczonych...

    i jeszcze jedna sprawa... krorty na całym świecie praktycznie nie różnią się od siebie. po co wiec płacić grubą kasę za wyjazdy do... meksyku, czy inne malediwy, skoro w chorwacji czy na ibizie jest dokładnie to samo? a poźniej okazuje się, że najwiekszą atrakcją tunezji (przynajmniej na podstawie zdjęć) jest usmiechnięta, różowa, cycata blobdyna. albo ta sama w basenie... albo na wielbłądzie... albo w innej sytuacji.

    hmmm...

  2. kolumber
    kolumber (21.04.2008 21:45)
    Śmieszne to pewnie trochę, ale nigdy nie byłam nigdzie z biurem podróży
  3. anamorka
    anamorka (21.04.2008 12:30)
    a jak to wyglądało w rzeczywistości?
  4. iktornnn
    iktornnn (17.04.2008 15:44)
    a jak na wycieczkach fakultatywnych zdzierają...
  5. tierralatina
    tierralatina (15.04.2008 22:24)
    Podziwiam tych, ktorzy podrozuja z mass-biurami. Naprawde. Ja bym nie potrafil...