2008-04-14

Podróż Biura podróży to masakra

Opisywane miejsca: Polska
Typ: Ranking

Opis: Najgorsze w podróżach z biurem

Najgorsze są zawsze zbiórki! Fizycznie nie jestem w stanie znieść tej zbiorowości istnienia w podróży z biurem. Jak można kazać dorosłym ludziom jeść na komendę?? I to jeszcze jak jedzą! Mlaskanie, chlapanie, paluchy - obrzydlistwo! I ten ton, że jak jest siksa rezydentką, to może mi rozkazywać? Wolne żarty! 

  • Takie obiecują, a potem kicha
Sprzedają mi taki hotel za grube setki, na obrazku wygląda jak pałac. No czego tam nie ma. Wszystko mają! Przed hotelem oczywiście na obrazku stoi młody, opalony i sexy. W środku marmury i lśni czystośćią. A na miejscu się okazuje, że ten zajebisty hotel to taka raczej chatynka zapadła. PRL'em czuć na kilometry, choć np. Grecję to PRL minął szerokim łukiem. Ale wali rybą, w łazience grzyb, obsługa ma po 200 lat i w dodatku się wszystko sypie.
Jak chodzę po takim hotelu to się modlę, żeby
  • Obiecanki cacanki

No i te buraki jadące z nami. Nie znoszę. Rodzinki z bachorami, piszczące, płaczące, pieluchy i masakra. Nie, nie, nie. W samolocie trele morele, panienki, co tylko na podryw lecą. Nowobogaccy, co się drą i marudzą i kasę liczą. W takich plastikowych portfelikach trzymają euro i liczą, że uda się na wszystkim oszczędzić. Na wszystkim. Potem się lansują w takich paskudnych szaro-brąowych sandałach, na skarpetę. I na plaży walą wino za 1 Euro. W południe, bez filtra, żeby lepiej brało słońce. A potem skóra płatami złazi. Fuuu!

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. lmichorowski
    lmichorowski (22.01.2012 22:44)
    Na szczęście, nigdy nie podróżowałem z biurem. Zawsze wolę podróż organizować sobie sam. Jadę tam gdzie chcę, zwiedzam to, co mnie interesuje, jem to, co lubię i z reguły kosztuje mnie to znacznie taniej. Jedyne wyjazdy "zorganizowane", w których miałem okazję uczestniczyć to wyjazd do Betlejem i Jerozolimy oraz objazd Galilei (w czasie targów, na których byłem w Tel-Avivie) oraz wykupiona na Hawajach wycieczka (ale uczestniczyło w niej tylko kilka osób) na szczyt Mauna Kea.
  2. zfiesz
    zfiesz (22.09.2008 16:33) +4
    ja nie mam jakiegoś ideologicznego podejścia do podróży z biurami. po prostu uważam, że to głupota, wyrzucanie pieniędzy i rzacz absolutnie nie dla mnie. owszem, sam czasem korzystam z namiastek zorganizowanego podróżowania: jakies objazdówki w miejscach, w których zatrzymuję się tylko na chwilę; bukowanie lotu wraz z hotelem, jeśli wiem, że jadę do jednego miasta, z którego będę wyjeżdżał rano, a wracał wieczorem - zazwyczaj taka opcja wychodzi dużo taniej, niż osobne rezerwacje. jednak wizja jazdy autobusemlotu samolotem z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków i pijanych rodziców najzwyczajniej w świecie mnie przeraża!

    bardziej zastanawiają mnie motywacje ludzi, którzy godzą sie na takie warunki i takie traktowanie (choćby jak to wspomniane przez "biurapodrozytozlo". pomijam już nawet fakt, że wakacje to w założeniu czas swobody, ale wielokrotnie natykając się gdzieś w świecie na zorganizowane grupy, ze zdziwieniem stwierdzałem, że większość ich uczestników wyglądała na przygnębionych, znudzonych, zmęczonych...

    i jeszcze jedna sprawa... krorty na całym świecie praktycznie nie różnią się od siebie. po co wiec płacić grubą kasę za wyjazdy do... meksyku, czy inne malediwy, skoro w chorwacji czy na ibizie jest dokładnie to samo? a poźniej okazuje się, że najwiekszą atrakcją tunezji (przynajmniej na podstawie zdjęć) jest usmiechnięta, różowa, cycata blobdyna. albo ta sama w basenie... albo na wielbłądzie... albo w innej sytuacji.

    hmmm...

  3. kolumber
    kolumber (21.04.2008 21:45) +2
    Śmieszne to pewnie trochę, ale nigdy nie byłam nigdzie z biurem podróży
  4. iktornnn
    iktornnn (17.04.2008 15:44) +2
    a jak na wycieczkach fakultatywnych zdzierają...
  5. tierralatina
    tierralatina (15.04.2008 22:24) +2
    Podziwiam tych, ktorzy podrozuja z mass-biurami. Naprawde. Ja bym nie potrafil...