- 3
Grand Hotel - Łódź.
Podróż: Gdzieś Tam w Polsce cz. II ...
Miejsce:
Łódź, Łódzkie , Polska, Europa
-
- Znajdujący się przy ulicy Piotrkowskiej 72 hotel Grand, to najsłynniejszy w mieście,
cieszący się najdłuższą historią hotel w Łodzi, który funkcjonuje nieprzerwanie od 122 lat.
Potężny budynek powsta y w drugiej po owie XIX wieku ma za sobą skomplikowane dzieje i jest jedynym, który przetrwa do naszych czasów.
Edwarda Hentschla, którą w latach 1887-88 Ludwik Meyer przebudowa a na hotel.
Budynek uzyskał wtedy neorenesansowe formy z charakterystycznymi, ozdobnymi
szczytami osłaniającymi mansardowe dachy środkowego i skrajnych traktów. Nad
wejściem stały trzy stylizowane na antyk posągi. Kolejna rozbudowa nastąpiła w latach
1911-1913 (arch. Dawid Lande) i polegała na podwyższeniu budynku, zwieńczonego teraz
wielkim mansardowym dachem z lukarnami i niewielką sygnaturką. Wtedy też zapewne
powstały bogate wystrojem sale - Malinowa i Złota. Ostatnie ważne przeróbki - nadbudowa
najwyższej kondygnacji, uproszczenie wystroju i przekształcenie części wnętrz - nastąpiły
po pożarze w 1942r.
Wnętrza przepięknych sal restauracyjnych "Malinowej" i "Złotej" oraz pokoje hotelowe
gościły m.in. Henryka Sienkiewicza, Helenę Modrzejewską, Jana Kiepurę, Stefana
Jaracza, Kornela Makuszyńskiego, Władysława Broniewskiego, Zofię Nałkowską, Jana
Brzechwę czy Krzysztofa Pendereckiego.
W czasach PRL Grand stał się własnością grupy hotelowej Orbis, pozostając miejscem,
które przyciągało świat kultury i sztuki. W pięknych salach restauracyjnych spotkać
można było między innymi Beatę Tyszkiewicz, Janusza Gajosa, Daniela Olbrychskiego
czy Jana Machulskiego, których szczególna więź z hotelem zaakcentowana została
powstaniem ich imiennych apartamentów. Przed hotelem, na chodnikach po obu stronach
ulicy umieszczone są łódzkie "gwiazdy" - płyty upamiętniające słynnych polskich artystów
filmowych i reżyserów. Jest to też przypomnienie, iż przez długie lata Łódź była ważnym
centrum kinematografii.
Od samego początku swej działalności, Hotel Grand jest synonimem prestiżu i elegancji.
Przez długie lata niekwestionowanie wiedzie prymat w mieście, trwale współtworząc
jego historię. W roku 2010 stał się własnością grupy Likus Hotele, która by kontynuować
tradycje i nieprzerwaną historię hotelu, oddała go do dyspozycji swoich gości w obecnym
standardzie. W najbliższym czasie poddany zostanie stopniowej rewaloryzacji, by mógł
sprostać wymagajniom pięciogwiazdkowych hoteli i zaspokoić wszelkie potrzeby swoich
gości.
Komentarze
-
...nie znałem, dzięki...
-
Przypomniał mi się fragment "Kwiatów Polskich":
"Przed Grand Hotelem w mieście Łodzi
Z trzaskiem parademarsz odchodzi.
Brodaty landszturm, w lewo łby,
A karną linią za feldfeblem
Wyrzuca sztywno i uparcie
Podkute stopy. Trzeszczy werblem
Grzmot pruskich bębnów. A na warcie,
Wpatrzone w marsz jak wierne psy,
Giętkie lejtnanty, adiutanty:
Czerwony kołnierz, monokl, trzcinka,
Cienka jak ostry gwizd piszczałek:
"Za Ren, za Ren, niemiecki Ren",
I gość dostojny - feldmarszałek,
Szkarłatno-siwy Mackensen.
A pośród tłumu gapiów łodzian
Miota się gniewnie chudy młodzian.
Kapelusz na nos, kołnierz sztorcem,
Wściekłością trzepie jak proporcem,
Oczami krzyczy Marsyliankę
I ostrzem wbija w pruski szyk
Nienawiść młodą, mściwy krzyk:
Za Łódź, za wolność, za kochankę,
Z którą umówił się na randkę
W cukierni naprzeciwko. Toć
Nie puści szucman, rudy pałkarz,
W obliczu sztabu, feldmarszałka
I krajskomendy miasta "Lodz".
Nie wiedzą, jaka to męczarnia.
Nie słyszy Foch, nie wierzy Bóg!
I wciąź, i wciąż cesarska armia
Paradą rąbie łódzki bruk,
I wciąż rozdyma przez piszczałki
Sekundy w wieki jak balony,
Butami bębnów bataliony
Druzgocą serce na kawałki.
Narody! Zaraz koniec! Stąd,
Z armaty w gardle, cios ugodzi
I pęknie front, ostatni front
Przed Grand Hotelem w mieście Łodzi.
Zachód od lewej, wschód od prawej
W boki sprężyny wparly dwie
Rwij! Wyskocz z łuku! Oczy lwie
W powietrze wrył - i skacze, rwie,
Drze uroczysty marsz plugawy,
Między chorążym i doboszem
Prześliznął się zwycięskim Fochem
I w tłumie po drugiej stronie - szast!
I wtedy jakby tysiąc miast
Runęło za nim. Jakby globus
Pękł wrzaskiem Niemca: "Sie, Mikrobus!
Kreuzsappermentrebelle Sie!"
...Wpadł do cukierni. Śmiech i łzy."