Komentarze
-
... w takich dzielnicach tak, bo to pewien folklor, ale pamiętam, jak wprowadziliśmy się do Nowej Huty i widziałam sznury pełne prania między blokami na Hutniczym, Stalowym i Na Skarpie, to folklor w tym widziałam, a jakże, ale taki mało sympatyczny. I wcale mi się to nie podobało:)
-
...pranie po praniu też niby miało szpecić ... :-) ...
-
a nam w takich dzielnicach pranie wiszące za oknem się podoba, czyli różnimy się od Maurów
Skandal międzynarodowy
Wytworny "Orbis"...
Parę fraków.
Orkiestra rżnie z talentem.
Tylko stoliki dla Polaków
niestety - już zajęte.
Lecz że wprost z głodu
ruszam grdyką,
a mam naturę krewką,
usiadłem sobie przy stoliku
z francuską chorągiewką...
Wiem: karygodna arogancja,
lecz chciałem jeść, panowie!
Myślałem:
chyba za to Francja
nam wojny nie wypowie...
Usiadłem więc -
i oto cud:
zewsząd
spojrzenia dziewcząt
jak miód!
A męskie twarze z zachwytu blade
patrzą na moje skarpetki
z Emhade,
po czym wzdychają z melancholiją:
- Ci sobie żyją!...
Rączo przybiega grzeczny pikolak,
rączo, bo nie wie - dureń! -
żem Polak.
Z ukłonem się kelner zjawia po chwilce,
bo nie wie - kretyn! -
że jestem tubylcem...
- Bon jour, monsieur!
Vous desirez?
To znaczy pyta, czego chcę...
Były tam różne kotlety, pieczenie,
do których się rwało
moje podniebienie,
ale musiałem zamówić kluski,
bo tylko na tyle
znam francuski...
I jem te kluski w aureoli,
bo wszyscy patrzą na mój stolik...
z dala sąsiadka
szturcha sąsiada:
- Patrz, chamie, jak się
w Paryżu jada!
Ta gracja, te ruchy -
no, sam powiedz:
Co obcokrajowiec -
to obcokrajowiec!
A druga dama w kolorze lila
przez cudzy stolik się przechyla
i pyta z uśmiechem:
- Vous-etes Parisien?
A ja - wytwornie:
- E-hę!
I myślę, patrząc na tę publikę:
- O, la-la-la!... C'est magnifique!
Jakiś dyrektor do baru zaprasza.
Z nim dobry kociak.
Myślę: "Dobra nasza!"
Szampan? ... Niech będzie!
Chcesz trwonić - to trwoń...
Więc piję - i krzyczę:
- Vive la Pologne!
a oni przyśpiewują mi:
- Allons enfants de la Patrie!
Wtem ktoś się wtoczył z mgły poranku
i krzyknął do mnie:
- Cześć, Marianku!
Trzeba było widzieć
te spojrzenia wokół...
Jakbym dyplomatyczny
pogwałcił protokół!
Jak tylko za to,
że jestem Polakiem,
spojrzeli na mnie z wzgardą i niesmakiem
i Polak pikolak,
i Polak kelner,
i polska barmanka - dziewczę subtelne,
i córka Polka,
i matka Polka
(A niech je zagraniczna kolka!)
i polski dyrektor
(co miał polski order) -
a polski kociak
dał mi w polską mordę,
bo pewnie liczył już szalenie
na polsko-francuskie zbliżenie...
I słusznie!...
Bijcie mnie, łobuza,
ukarzcie, bom parszywa owca:
Skradłem ten uśmiech,
co był dla Francuza!
Skradłem tę grzeczność,
co nie dla krajowca!
Sam nawet krzyknąłem:
- Bracia Polacy!
Ja za to chętnie głową zapłacę -
głową zapłacę!
G ł o w ą, panowie!
Lecz próżnom czekał,
kto z nich odpowie:
- No, to płacimy ... po połowie!
Marian Załucki