-
- "(...) o siódmej wieczorem na tarasach zasiadają sandałnerzy (sundowners - ci co pomagają słońcu zajść w oceanie, siedząc na werandzie, patrząc na zachód i popijając double-scotcha). Od nich to przejąłem instytucję i obyczaj sandałnerstwa i jeśli tylko mogłem, nigdy mu nie uchybiłem. Mogę zaręczyć, że słońcu naprawdę bardzo to pomaga w zniżaniu się i zapadaniu w ocean, co na pewno nie jest sprawą taką łatwą, jakby się zdawało. Jest to dobry angielski zwyczaj i skuteczny środek przeciwko ponuractwu. Człowiek z natury czuje się nieswojo, kiedy dzień się kończy, a zaczyna noc, zwłaszcza w tropikach, gdzie następuje to brutalnie, bez żadnego zmierzchu. Przez te setki i setki wieczorów, jakie przeżyłem w Afryce czy Azji, nie spotkałem i nie znalazłem niczego lepszego jak spokojne, niespieszne, konsekwentne sandałnerstwo."
Mirosław Żuławski "Ucieczka do Afryki"
Komentarze
-
miejsca było całkiem sporo. a w razie czego możemy się podzielić na grupy i rozsiąść na sąsiednich skałach:-)
-
tłoczno się robi na tej skale - tylu sandałnerów:)
-
++++
-
be my guest!:-)
-
też chętnie przyłączę się do grona sandałnerów, jeśli można ;)
-
a jesteś pewna, że takie słowo w ogóle istnieje?:-D
-
:)
nie byłam pewna czy istnieje damska wersja słowa:D -
a masz problem z samookreśleniem?;-p na moje oko jesteś sandałnerką, ale ja tam się zbytnio nie wyznaję;-)
-
ja też chyba jestem sałdałnerem.
czy może sałdałnerką? hm... -
ojoj! ile razy ja to słyszałem!:-) ale nie powiem, żebym szczególnie się przejmował;-)
-
czy ktoś Ci tak powiedział?
-
wbrew pozorom, ja naprawdę nie jestem taki najgorszy ze złych:-)
-
dziękuję za zaproszenie, trudno odmówić
-
zawsze, kiedy tylko będziesz miała ochotę i potrzbę, możesz tu przyjść i posiedzieć. czuj się jak u siebie:-)
a na podobne zachody liczę na szkockich hebrydach. już za tydzień! hihihihi:-) -
takiego pięknego zachodu brakowało mi na Nordkappie, Szczęściarzu
-
tak... :-p
-
...sandał jako źródłosłów, ale i jako żródłobraz, w Kolumberze sie pojawia stając się istotnym elementem foto- i deliberacjogennym, uczestnicząc tym samym w kreowaniu dyskursu i ogólnego ewoluowania intelektualnego fotopstryków- kolumberowiczów...
http://kolumber.pl/photos/show/17447 -
:D
-
zapraszam!:-)
-
Ohhh tak! :D
Też mogę zaliczyć się do sandałnersów :D
chociaż - dbając o czystość języka ojczystego - może nazwać to np. topicielem słońca? albo zachodnikiem? (chociaż to bardziej kojarzy mi się z upiorami - północnicą i południcą)
ach.. tylko skąd tu wziąć ocean i werandę.. :( -
pan z psem niemal mi uciekł, łachudra jedna! a to on mnie zainspirował do sandałnerskiego nastroju, bo wcześniej siedział i czytał ksiązkę.
-
masz piękne nastrojowe zdjęcie, które dodatkowo z panem i psem wg mnie czyni je jeszcze bardziej symbolicznym :)
Miodzio :) -
a ciekawe, czy gdyby tak nie pomagać, słońce wcale by nie zachodziło?:-)
-
o tak - ja też lubię pomagać zachodzić słońcu w oceanie :)
-
przyznam ci się robercie, że "ucieczka do afryki", to z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu jedna z najważniejszych książek w moim życiu. może chodzi o to rozsmakowywanie się w małych przyjemnościach i ogromną wyrozumiałość bez grama pobłażania w stosunku do miejscowych? nie wiem... wiem natomiast, że na chandrę nic nie robi mi tak dobrze jak kilka stron żuławskiego:-)
jesli chodzi o zdjęcia zachodów słońca, to konkretnie działa mi na wyobraźnię o tyle, że za cholerę nie mogę dojść, jak mi się udało!:-) wierz mi lub nie, ale jedyna poprawka komputerowa jaką tu wprowadziłem, to kadrowanie:-) -
O widzę naszego Pana Ambasadora cytujesz, też lubiałem go czytywać. Świetny cytat. Też się zaliczam do sandałersów. Zdjęcia zachodu słońca, dla niektórych kiczowate, niesamowicie działają mi na wyobraźnie