Komentarze do zdjęcia Parrilla...
-
Rebel, ja tam wolę jak mężczyzna gotuje... Nie ma nic fajniejszego w facecie, niż umiejętność gotowania-:) Może nawet nie zmywać:)
-
a myślałam oczywiście o prawie idealnej zmywarce jaką bywa mężczyzna (poza sytuacją, kiedy nie domywa, bo mu się nie chce patrzeć dokładnie, co myje) ;)
-
no... taki sensowny ze mnie koleś;-)
-
dziękuję sław-anko ;) od razu widać, żeś bratnia dusza ;)
-
zfieszu - potwierdzam. też mi się wydaje, że masz sens... ;p
piotrku - lub mnie jeszcze ;))) -
Piotr, ona myślała o zmywarce oczywiście, lub ją dalej, lub!
-
Filozofia to sprawa metafizyczna, ale też ludzka, a człowiek lubi mięcho, вот и все...
No więc się rozumiemy, Meksyk, Włochy... U mnie to co mogę zobaczyć wymierzają środki i wolny czas, i tego i tego jest z reguły super mało. Jak będę miała środki na wyjazd weekendowy to pojadę do Włoch - jakieś miasto, może tym razem Bologna, a jak uzbieram i będę miała na wyjazd tygodniowy to będę się bić między wschodnią Sycylią, zachodnią Sycylia albo Sardynią... A jak znajdę jak tanio dojechać do Kalabrii jak tam będą moi przyjaciele, to pojadę tam. I to jest program na lata, więc jakie tu dokończenie... I to jest sens życia!
Ty też nie dokończyłeś Meksyku, i też masz sens... -
...no wiesz co Rebelko! Zdążyłem Cię polubić, mówię przy ludziach, więc przyzwoicie, a Ty o zmywaniu...! Eh, kobiety...
-
hm... milczy. zgrillowała się czy co?
-
ooo! fakt! przy tym na zewnątrz dało się jeszcze siedzieć, ale w większości knajp takie paleniska są wewnątrz! grillowane żabie udka? dlaczego nie! :-)
-
bo będzie francuska kuchnia...
-
no rozpusta jak nic... wskakuj, tylko nie za blisko tego grila! ;)
-
Żabo, tłuszcz ścieka po palcach, piwo się leje strumieniami, jest też jakaś surówka (tylko Piotr nie zdradza z czego), Zfiesz ma kanapki, ja już zjadłam czekoladę, a do tego душешипательные воспоминания - przyłączasz się...?
-
sława... kawał mięcha nawet niezaczęty jeszcze:-) a filozofie... nie na mój błądzący rozum:-) za to tak jak ty masz z włochami, tak ja mam z meksykiem... i obawiam się, że długo będę czekał, by poznać go przynajmniej (!!!) w stopniu umiarkowanym...
-
żabciu... wiesz... trudno powiedzieć:-)
-
Nieskończony kawał mięcha musi doprowadzić do myśli na temat nieskończoności...
-
a co to za rozpusta się tutaj odbywa? :)
-
chociaż rozum powinien się przyzwoicie prowadzać ;)
-
Rebel - opowieści tak, ale tylko po godzinach:)
Piotr, zajadaj! zawijańce z wołowiny - a co w środku?
Zfieszu - kanapki też dobre, zależy co w kanapkach... Ale ale, co ty tu opowiadasz o lecie co się skończyło??? Za takie gadanie to...! Nic się nie skończyło, lato ma być! Pomidory mają czerwienieć, cukinia rosnąć, porzeczki dojrzewać, takie są prawa natury!
A co do całych Włoch - masz rację oczywiście... Tylko że mnie na Sycylię wzięło, nie mam problemu, bo nie pojadę w najbliższy czas nigdzie. A jakbym miała jechać no to byłby problem co wybrać. Włoch jest dużo więc ja już o świecie nie myślę... Kiedy postanowiłam, że nie będę uczyć się pięciu nowych języków, bo wolę zgłębiać włoski, potem postanowiłam, że jak mi się jakaś niezwykła okazja nie trafi, to wolę poznawać Włochy, ale dobrze. Całego świata nie poznam i tak. Wolę poznać jeden kawałek ale lepiej. I tak widziałam więcej Włoch niż większość tambylców...
Ale wiesz, to nie jest jedyne niedokończenie:) Powiem Ci jakie jest najważniejsze - co będzie jutro... Ciekawość... Jak jest marnie, to chęć dowiedzenia się, co będzie jutro daje sens. Choćby - jak już nic innego - to co jutro jest do jedzenia:) To też jest jakieś niedokończenie, no bo kto się kiedy najadł już tak na zawsze...? -
niezbadane są ścieżki, którymi rozum podąża... :-)
-
o, tak, piotrze - koniecznie ;) a pozmywałeś?
swoją drogą, nie wierzę, że do rozważań na temat skończoności i nieskończoności doprowadził nas widok płatów mięcha ;)))
-
Rebelko, jak to kogo chwalić? Tego, kto ładnie opisał kolację. Jest gwarancja, że pochwały równie ładnie przekaże wykonawcy smakołyków>
-
myślę, że pewne rzeczy w życiu trzeba kończyć, by móc iść dalej.
pewne rzeczy chcielibyśmy skończyć, ale one nam na to nie pozwalają.
i myślę też, że są takie rzeczy, które kończą z nami ;)))
o, i wydaje mi się jeszcze, że są takie książki i podróże, które nie kończą się wraz z ostatnią stroną... ;) -
ładnie powiedziane, wszystko ładnie powiedziane (a najładniej - opis kolacji tego janickiego), nie wiem, kogo chwalić... ;)
-
a ja mam kanapki i herbatę:-(
-
oj! sam z chęcią podłączyłbym się do takiej parrilli sławo!:-) ale... trzeba będzie pomyśleć:-) lato w końcu... się u nas skończyło:-(
co do sycylii... pamiętaj, ze masz jeszcze całe włochy... i resztę świata. na szczęście życia nam nie starczy na poznanie całego. i to jedyne 'niedokończenie' z którego warto się cieszyć:-) -
...dobra, podaję menu mojej dzisiejszej kolacji, ...uwaga będziecie zazdrościć!
Zawijańce z wołowiny (..a może ze schabu? ...żony nie ma, nie mam się kogo spytać...), ziemniaki smażone; do tego surówka z... no, surówka... duże 0,66 tyskie, ...prawidłowo schłodzone! -
otóż to... ;) a we wrześniu znów tam zawitam (hope so) ;)
poza tym - nie wiem, co wypada, a co nie - ale nie pozostaje mi nic innego, jak zaufać twojemu osądowi ;) no, może prócz nadziei, że dasz się namówić na jakieś opowieści po kolumberowych godzinach ;) -
Zfieszu, no nie wiem... A ja bym pojechała na Sycylię żeby dokończyć podróż, i pewnie bym jej dalej nie dokończyła... Jak coś się zakończy to szkoda. Kropka, koniec i można się rzucać z mostu. Zawsze lepiej postawić trzy kropki i potem wracać.
Ja myślałam, że ty na tą wołowinkę zapraszasz, jakaś imprezka grillowana albo co... -
rebel już o wcześniejszą emeryturę się stara! ona tylko wygląda tak młodo... czy raczej, młodziej niż jest w rzeczywistości:-p
-
Rebelko, wrzucaj Leningrad, ale nie mów, że ty też jesteś z klasyków, ty w ogóle wiesz co to Leningrad...? Z wódką to on mi się też kojarzy i to mocno, ale nie opowiem bo - no nie wypada...
Brzoskwinie z ryżem mniam! -
o nie... podróż (każda z osobna) ma początek - długo, długo przed samym wyjazdem - i koniec - wiele miesięcy po powrocie -, ale jednak mają. no i co by było z wołowinka, gdyby tak wiecznie niedokończona była? o nie... pewne rzeczy trzeba zaczynać i kończyć. zamykać rozdziały, odkładać książki na półkę, oblizywać palce...
-
bo mi się pomyliło ;p
-
Piotr, Tyskie, no nie wiem... pilznerek jakoś mi bardziej pasi do tej czekolady, co to nota bene się już skończyła...
A kiedy ta wołowinka po argentyńsku będzie wreszcie ugrilowana? -
Ależ Zfieszu, niedokończoność to jest kwintesencja bytu! Jak byśmy byli dokończeni to jaki miałoby sens podróżować, filozofować i bredzić.... Chęć dokończenia dodaje skrzydeł, że tak powiem, no nie...?
-
z ryżem? a miał być makaron! oszukistka!:-p
-
zfiesz - brzoskwinie zapiekane z ryżem... może jabłka wydały się im zbyt banalne?
poza tym - trafna uwaga - ja prawie zawsze jestem głodna! uwielbiam jeść (pod warunkiem że nie muszę robić, choć niektórzy mnie zmuszają od czasu do czasu, twierdząc podstępnie, że nieźle gotuję), a najbardziej uwielbiam pyszności, oczywiście ;) podetknięte pod nos :D
slawannko - tak mnie leningradzko nastroiłaś, że chyba wrzucę moją starą podróż... tyle że ja z wódką miałam tam mały romans ;)
piotrek - a ty się też przyznaj, co miałeś na kolację ;)
ja zdążyłam na ostatnią, maleńką kaszaneczkę ;) -
'niedokończoność' to jeden ze stanów, których bardzo nie lubię! generalnie, nie tylko w odniesieniu do pijaństwa:-)
-
...a może tyskie, tyle że moja babcia nie pochodziła z Chrzanowa...
-
to ja niedokończoność już wolę brzoskwinie bez likieru...
-
do piwa nie! ale jak zbraknie a człowiek 'niedokończony'?:-)
-
Twoja strata, Zfieszu! Straciłeś leningradzki nastrój, musi Ci wystarczyć ta argentyńska wołowinka...
PS nie, no likier do piwa to nie! -
aaaa.... to brzoskwinie w likierze, rozumiem?:-)
-
sprawdziłem... ani piwka, ani czekolady nie mam... a do sklepu nie chce mi się iść:-(
-
Piotr, czekolada przy pierwszym! Wołowina zawsze, kaszanka przed czekoladą, a brzoskwinie to już duuużo potem, jak się piwo skończy:)
-
Brzoskwinie to może potem, ale czekoladę (gorzką) - radzę, spróbuj... Nie jest złe, prawie Leningrad, prawie игристое шампанскоe, poczujesz się jak w rękawiczkach w listopadową mroźną noc nad Newą...
-
brzoskwinie i czekolada do piwa? ...musiałbym już zaliczyć bardzo niski pułap!:-)
-
Cóż, ja już do klasyków należę;)
Makaron z brzoskwiniami chyba też nie bardzo, a nie da się z niego wyciągnąć brzoskwiń...
Taż napisała dziewczyna że jest głodna, to co się jej czepiasz, Zfieszu? -
...przy pilsnerze może być kaszanka, wołowina be z dyskusji, ...brzoskwinie, czekolada - a po którym z kolei pilsnerze?
-
btw... rebel, czy poza krótkim okresem 'oprowadzania' angielskiej kuzynki po polsce, nie byłaś kiedyś głodna?:-)