Podróż Roma-Sorrento i okolice, 2002
Pojechałam na zaproszenie przyjaciół w czerwcu 2002. W Rzymie niewiele wtedy widziałam, tak wyszło. Ale do Rzymu jedzie się nie tylko raz, za jakiś czas utworzę album z Rzymu 2006...
No i problem - zapodziałam gdzieś płytkę z oryginałami, a bardzo chciałabym podzielić się zdjęciami i wspomnieniami, dlatego wrzucam bardzo pomniejszone fotki z mojej osobistej galerii. Jeśli oryginały się znajdą, wymienię, obiecuję!
Moja podróż to był Rzym, Castellammare di Stabbia, Neapol, Pompeje, Sorrento, Salerno i znów Rzym. Z Neapolu nie mam zdjęć, to był mój drugi raz w Neapolu, kiedy nie udało mi się zobaczyć ... i umrzeć... Mam nadzieję, że i na to (pierwsze) przyjdzie kiedyś czas.
A więc zaczynamy, tu parę zaledwie foteczek z Rzymu.
Miasteczko na trasie kolejki transvesuviana. Tu mieszka mój znajomy z rodziną, a ja z lękiem myślę o przyszłości tego terenu, tych ludzi, tych domów, życia pod Wezuwiuszem. Oni mowią - nie, to nie problem, to nie tu, mieszkamy daleko. Przyzwyczaili się do życia niedaleko Pompei, gdzie jeździ się na ciuchy lub do supermarketu... A ja i tak się o nich boję...
Gdyby nie Giuseppe i Lucia, nie odwiedziłabym tych miejsc, a więc - grazie tante!
Do Sorrento pojechałam rano pociągiem z Pompei. Mogłabym tam zostać na dłużej - urzekło mnie to miejsce. Kolorowo, zadbanie, czysto, bajecznie... Widoki nieziemskie - a ja w moim, wówczas całkiem nowym aparacie miałam miejsce na zaledwie 24 zdjęcia...
Moi przyjaciele - napoletani krzywią się, kiedy im mówię jak zachwyciło mnie Sorrento, zazdroszczą, bo takie maleńkie miasteczko, do którego przyjeżdża taka masa turystów ma środki na to, żeby było zadbane, czyste i piękne... No cóż, ale to nie zmienia faktu, że Sorrento mnie zachwyciło.
Na spacer po Salerno pojechałam pociągiem z Pompei. Pociąg jechał większość drogi w tunelu...
Później wiele godzin chodziłam po mieście, z pewnością nie dotarłam w wiele miejsc wartych obejrzenia - ale głównie ciągnęło mnie nad morze...
Pompei, po naszemu Pompeje... człowiek chodzi i myśli o tych ludziach, których zmiotły lawa i popiół, o tym co wtedy czuli... Ja myślałam jeszcze o tych wszystkich ludziach, którzy, podobnie jak moi znajomi, mają tutaj domy, swoje życie i swój świat. Wiem, że Wezuwiusz im dłużej jest spokojny tym bardziej trzeba się go bać. Wiem, że jeśli się obudzi, dla tych wszystkich ludzi nie będzie ratunku, nie ma szans, nie będzie czasu dość aby mogli uciec, schronić się, przeżyć...
Dlatego chodziłam po Pompei z zadumą i obawą. A oni tu mają swoje domy i wychowują dzieci, tu przyjeżdżają na ciuchy i tutaj wsiadają do pociągu...
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
I jeszcze drugi WIELKI + za wspaniałe emocjonalne tytuły zdjęć w Pompejach:)
-
Byłam w innych miejscach choć też czułam cień Wezuwiusza, dlatego tak miło spędzilam cas w Sorrento i Pompejach:)
-
Opowiedz, opowiedz !
-
Byłam w Pompei wcześniej podczas mojego kursu o którym opowiadam w Castello Brandolini, to znaczy po kursie - spędziłam wtedy trzy tygodnie w Rzymie i wybrałam się na wycieczkę do Neapolu, sama, samiutka... Może o tym kiedyś opowiem, nie wiem, była to ucieczka niebieskookiej blondynki przed napoletani - uciekałam wtedy do Pompei i na Capri...
-
Ciekawa podróż. A swoją drogą, przypomniała mi mój pobyt w Pompejach w latach 70-tych, w czasie praktyki studenckiej. Jak znajdę zdjęcia, to może też zrelacjonuję tę podróż.
-
To był czas zdjęć na kliszy, aparat marniutki, raptem tyle się udało...
-
Miło było powspominać ,byłem w tych miejscach 4 lata wcześniej.Tylko czemu z Pompei tak mało zdjęć?
-
dziękuję, Aniu!
-
Nostagia mnie ociera jak slysze Twoje slowa...wspaniala atmosfera..
-
Fiera Loca, dziękuję! :)
slawannka
Punkty: 146741
- 39 podróży
- 5811 zdjęć
- 6182 komentarze