2017-08-18

Podróż Katalońskie skarby - dzień drugi

Opisywane miejsca: Barcelona
Typ: Blog z podróży

 21 sierpnia 2016 (niedziela)

Właśnie dziś, kiedy nie tylko Barcelona  i inne miasta oblegane przez ludzi ciekawych kultury innych, tworzonej przez wieki dla nas, obywateli świata, płacze po ofiarach wczorajszego zamachu na Placu Katalońskim, zapraszam na spacer po tym niezwykłym mieście.

           Do Barcelony wyjeżdżamy z Lloret de Mar wczesnym popołudniem.  Miasto zbudowane w zamierzchłych czasach, ma średniowieczne podwaliny, opływa w dzieła sztuki nad którymi unosi się duch Gaudiego. To właśnie jego realizacje i projekty, niektóre jak Sagrada Familia, ciagle nieukończone, są znakiem firmowym Barcelony i stanowią jej symbol. Tak, tak. Pamiętam również o ukochanym teamie wielu Polaków, fantastycznej FC Barca. Do Barcelony przyjeżdżam jednak dla architektury, chcę znaleźć opisane we wspomnianych wcześniej powieściach katedrę Santa Maria del Mar, poszwędać się uliczkami po których przemykał bohater "Cienia wiatru" i Adrian z "Wyznaję". Pospacerować Las Ramblas na której gościli Picasso i Miro.O Barcelonie, jej historii i zabytkach można znaleźć setki artykułów i opracowań naukowych. Tym razem podzielę się swoimi wrażeniami, bo cała Hiszpania to dla mnie jedna wielka emocja związana z wcześniejszą lekturą.           

                Zwiedzanie zaczynamy od Sagrada Familia, Pokutnej Świątyni Świętej Rodziny, której budowa trwa od ponad 100 lat, a ukończona ma być za lat 10 w 2026 roku w stulecie śmierci jej drugiego architekta Antonio Gaudiego. Widząc stan zaawansowania prac trudno w to uwierzyć, zwłaszcza, że rząd hiszpański nie partycypuje w budowie, toczy się ona tylko w oparciu o datki od prywatnych darczyńców. Na mnie ukończone wieże zrobiły niesamowite wrażenie. Bogactwo ptaszków, zwierząt, aniołów i ludzi w wieży wschodniej poświęconej narodzinom Jezusa jest niezwykłe. Tę manierę naśladowania przyrody można zrozumieć tylko wtedy, gdy pomyśli się o Gaudim we wczesnych latach życia, chorowitym dziecku zagrożonym astmą. Częste wyjazdy wraz z matką "do wód", brak towarzystwa rówieśników i ciągły kontakt z naturą sprawiły, że otoczenie stało się inspiracją dla twórczości. To co mnie zaskoczyło jest związane z geometrią euklidesową czyli zasadami na których opieramy wyliczenia dotyczące budowli. Dla Gaudiego nie stanowi ona przeszkody, jest obok. Patrząc na te strzeliste wieże w których kłębią się tylko faliste linie, bo w przyrodzie proste, tak jak i powtarzalne elementy, nie występują, trudno nie uznać w nim geniusza. Gaudi tworzący w erze ekierki i ołówka wykracza poza swą epokę, staje się twórcą ery komputerów. Sam fakt, że nie zostawił dokładnych planów, zmieniał przecież rozpoczętą przez innego architekta neogotycką budowlę, świadczy o jego rozumieniu architektury jako sztuki żyjącej i współistniejącej z innymi. Żałuję, że nie mogę wejść do środka. Następnym razem. Teraz obchodzę kościół, patrzę na wykute w kamieniu detale, piękne i delikatne. Nie współgra, moim zdaniem delikatność i misterność wykonania rzeźb fasady wschodniej z dość ostrymi scenami męki Pańskiej na fasadzie zachodniej. I jeszcze jedno zaskoczenie; świątynia strzelistych wież wyrasta na placu połozonym w samym środku osiedla mieszkalnego! Wokół kamienice i bloki. Teraz czas na spacer po Barcelonie. Zaczynamy od wspaniale zachowanej mimo wielu przebudów dzielnicy gotyckiej. Miasto o antycznych początkach ma sporej wielkości średniowieczną dzielnicę gotycką Barri Gòtic. Łatwo daję przenieść się w przeszłość. Sieć zawiłych uliczek i zaułków sprawia wrażenie, że czas się zatrzymał. Nic w murach nie zmieniono, kamień piaskowej barwy, bruk wąskich ulic, wspaniała katedra św. Eulalii, place i kamienice. Gotycką część miasta cechuje kataloński gotyk, taka odmiana o dość umiarkowanych, stonowanych elementach  budowy. Działały tu zakony cystersów, a ich klasztory były uboższe w formie. Prawdziwym klejnotem gotyckiej architektury w Barcelonie jest katedra św. Eulalii, nazywana La Seu, a tak naprawdę Catedral de la Santa Creu i Santa Eulalia. Postawiono ją na miejscu świątyni romańskiej z 11wieku, a przed nią była tu wczesnochrześcijańska świątynia z 4 wieku. Budowę rozpoczęto w 1298 r., główną  część zakończono w 1460 r., dopiero w 19 wieku powstała środkowa wieża, ale wg projektu z wieku 15. Budowniczymi katedry byli Katalończycy. Architektonicznie katedra jest bardzo ciekawa, skrócony transept, zakończony wieżami i wewnętrzne krużganki dowodzą, że barcelońskie budowle cechują się specyficznymi elementami. Z wielu balkonów i okien powiewają flagi katalońskie różniące się od tych oficjalnych. Wywieszają je zwolennicy niepodległości Katalonii.

                  Dochodzimy do pomnika Kolumba usytuowanego na wybrzeżu. Stąd już krok do najbardziej  znanej alei nie tylko w Hiszpanii, La Ramblas. Nazwa pochodzi jeszcze z czasów arabskiego panowania na półwyspie i oznacza koryto wyschniętej rzeki. Spacer La Rambla jest miły, ale wymaga dużej uwagi ze względu na zajmujące znaczną część szerokości deptaka na całej niemal jego długości kafejki i restaracyjki oraz nieodzowne dla tego miejsca stragany na których kupić można wszystko, czego zdaniem sprzedających potrzebuje turysta, niezależnie skąd przybywa. Czasem trzeba ekwilibrystycznych wręcz zdolności, aby nie tracąc niczego z dobytku, wszak takie miejsce kochają kieszonkowcy, przepchnąć się obok mimów tłumnie obleganych przez ciekawych wszystkiego przybyszów z całego świata. Jest późne niedzielne popołudnie  stąd też tłum jest gęsty. W niespiesznym tempie dochodzimy do Placu Katalońskiego, pięknie zabudowanego wspaniałymi kamienicami mieszczącymi hotele i sklepy,  jednego z reprezentacyjnych miejsc stolicy Katalonii. Tu czas na realizację prywatnego punktu programu. Chcę koniecznie znaleźć stanowiącą wspaniałe tło powieści Falconesa "Katedra w Barcelonie" kościół Santa Maria del Mar. Klucząc uliczkami, pytając napotkanych przechodniów docieramy do miejsca, gdzie z końca ulicy widać wspaniały portal kościoła. A potem? Potem szukam najstarszego miejsca, zachowanej kaplicy z 11 wieku, którą obudowano tworząc z niej nawę boczną całkowicie oddzieloną od nowej gotyckiej części kościoła. Tak w średniowieczu rozbudowywano kościoły, stara część służyła wiernym, podczas gdy obok rozciągał się wielki plac budowy, nie zakłócano możliwości celebrowania obrzędów. Kaplica zachwyca swoją prostotą, jest mroczna, brak w niej okien. Kolebkowe sklepienie przykrywa długie pomieszczenie w niewielkich niszach kryjące popiersia duchownych. Na ławce spoczywa, wspierając głowę na kamieniu jeden z rzemieślników, zapewne tragarz, który na własnych plecach z pobliskich gór przynosił wielkie płyty marmurowe służące budowie. To właśnie tragarze mają tu poświęconą swojej profesji kaplicę, jako Ci, którzy dokonali wielkiego wysiłku, często przepłacając życiem budowę kościoła, który poświęcono wszystkim pracującym na morzu i obok niego.

      Mając w głowie historię katedry, a pod powiekami jej wspaniały portal, spacerem podążamy w stronę Placu Katalońskiego. Ja, tradycyjnie z głową w górze, podziwiam kamienice wznoszące się po obu stronach ulic. Uliczki są wąskie, a kamienice bardzo wysokie, mają piękne kamienne obramowania okien i wspaniałe bramy. Charakterystyczne dla średniowiecznych założeń architektonicznych proporcje.

           Zbliża się wieczór. Słońce łagodnie chyli się ku zachodowi. Czas na relaks w parku Guell zaprojektowanym przez Gaudiego. Wielkie tłumy ciągną w stronę parku w którym spoglądają na nas bajkowe stwory, jaszczury wg projektu Gaudiego, a my siedząc na ergonomicznej ławeczce autorstwa wielkiego mistrza, spoglądamy w stronę morza, bo widok z tarasu jest powalający. Błądząc, w sensie dosłownym, po zbyt długim poszukiwaniu wyjścia, wracamy do centrum Barcelony, gdzie za chwilę zacznie się koncert w którym rolę główną zagrają fontanny. Plenerowa impreza rozpoczyna się o 22.00. Zaczyna się zmierzchać, gdy w niebo lecą dźwięki "Barcelony" mistrzowsko wykonanej przez Freddiego Mercury i Montserrat Caballe, a strumienie kolorowej wody w wielu basenach tańczą w ich rytm. To jedna z atrakcji Barcelony. Do hotelu w mieście, które nie zasypia przez całą dobę, docieramy po północy. 

  • Barcelona.
  • Barcelona - Sagrada Familia
  • Barcelona - Sagrada Familia
  • Barcelona - Sagrada Familia
  • Barcelona
  • Barcelona
  • Barcelona
  • Pomnik Krzysztofa Kolumba
  • Barcelona
  • Barcelona
  • Barcelona
  • Barcelona - Barri Gotic
  • Barcelona- katedra św. Eulali.
  • Barcelona- katedra św. Eulali.
  • Katedra św. Eulalii ( Catedral de la santa Creu)
  • Barcelona - katedra św. Eulali
  • Bazylika Santa Maria del Mar
  • Barcelona - Santa Maria del Mar
  • Barcelona - Santa Maria del Mar
  • Barcelona - Santa Maria del Mar
  • Barcelona - Park Guell
  • Barcelona - Park Guell
  • Barcelona - Park Guell
  • Barcelona - Park Guell

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. pt.janicki
    pt.janicki (15.10.2017 1:10) +1
    ...dziwne, dwukrotnie usiłowałem wpisać komentarz do tej podróży i za każdym razem w pewnym momencie otwierała się inna podróż...

    ...skomentuję następnym razem...
  2. jolrop
    jolrop (14.10.2017 13:10) +2
    Dzięki Piotrze za przypomnienie o 14 października. Dzień Edukacji Narodowej. Rozszerzyłabym Twoje życzenia o grupę nieustająco uczących się i uczących innych.
  3. pt.janicki
    pt.janicki (14.10.2017 12:04) +2
    ...jako że prawdą jest stwierdzenie, iż nauczycielstwo nie jest tylko zawodem ale przede wszystkim powołaniem, a nauczycielem zostaje się do końca życia, życzmy sobie, żebyśmy stale o tym pamiętali, a przede wszystkim naszym uczniom życzmy, żeby mieli do czynienia wyłącznie z nauczycielami te prawdę uznającymi! ... :-) ...

    ...oczywiście to dzisiejszy dzień do takich życzeń upoważnia...

    ...a druga refleksja dotyczy wczesniejszych komentarzy. Hiszpania wcześniej od Polski znalazła się w UE. Chyba wtedy już ustaliło się przekonanie, że bycie razem w tym "klubie dżentelmenów" oczywiście oznacza przestrzeganie wspólnie ustalonych reguł gry ekonomicznej, ale jeszcze bardziej ważniejszy jest szacunek i krzewienie wspólnych wartości obowiązujących razem żyjących. Demokracje dłużej istniejące chyba nauczyły się radzić sobie w tym obszarze, młodsze, jak hiszpańska czy niestety teraz polska jeszcze tę naukę w przyśpieszonym tempie pobiera. I tu nie wystarczą tylko nauczyciele z zawodu, czy nawet z powołania ... :-) ...
  4. jolrop
    jolrop (14.10.2017 10:04) +3
    Piotrze, Katalończycy tak jak i Baskowie, ostatnio bardziej pogodzeni ze status quo, jak i Szkoci chcieliby niepodległości, ale... Ci bardziej świadomi, kierujący się nie tylko emocjami, zauważają związek tego co jest gospodarczo z tym co może być gdy dojdzie do secesji. A że rozum nie może iść w parze z emocjami to byliśmy świadkami bardzo przykrych scen. Jedno optujący za oderwaniem Katalonii od Hiszpanii osiągnęli: cały świat zobaczył brutalność hiszpańskiej policji. A Unia ma niestety problem w którego rozwiązaniu nie pomoże bo tu nie ma dobrych rozwiązan.




  5. pt.janicki
    pt.janicki (13.10.2017 22:40) +3
    ...ostatnio sami Katalończycy nie bardzo wiedzą co zrobić ze swoją stolicą i całą prowincją zresztą. Reszta Hiszpanów im w rozwiązaniu tego problemu nie pomaga i kłopot na całą Unię...
  6. teka59
    teka59 (28.09.2017 23:44) +2
    Z przyjemnością spacerowałam z Tobą po Barcelonie, i fajnie opisałaś swój pobyt, pozdrawiam.
  7. lmichorowski
    lmichorowski (15.09.2017 22:32) +4
    Widzę, że poczciwy "Kolumber" wraca do życia. Zajrzałem po dłuższej nieobecności. Mam nadzieję, że będzie jak dawniej. A Barcelona jest piękna. Byliśmy tam równe dwa lata temu i w dużej części chodziliśmy tymi samymi szlakami... Pozdrawiam. :)
  8. iwonka55h
    iwonka55h (14.09.2017 10:52) +4
    Barcelona to miasto, do którego ciągle się wybieram, dlatego chętnie obejrzałam Twoje fotki.
    No i portal zaczął nam działać.
  9. hooltayka
    hooltayka (18.08.2017 19:44) +4
    Z tego wszystkiego zapomnialam dac plusa na podroz,bo tylko to sie da tu zrobic.
    Jeszcze raz pozdrawiam-)
  10. jolrop
    jolrop (18.08.2017 12:52) +5
    Dzięki Irenko! Tak jak napisałam, te wspomnienia są inne niż poprzednie moje relacje. Bardziej emocjonalne, bo Hiszpania jest, obok Włoch, moją ulubioną, jak to teraz mówią, destynacją. A Barcelona jest taka piękna. Pokochałam od razu gwar Ramble i ciszę katedr. I na pewno, mam nadzieję, że już we wrześniu przyszłego roku kiedy Helenka dorośnie do przedszkola, pojadę tam na dłużej, żeby zatopić się w atmosferze gotyckiej Barcelony, mrocznych uliczek i koniecznie odwiedzić kawiarnię w ktōrej absyntem raczyli się Pablo Picasso i Jean Miro.
  11. hooltayka
    hooltayka (18.08.2017 10:45) +5
    Jola,tekst dopracowany perfekcyjnie.
    Z przyjemnoscia przeczytalam.Piekny kolejny etap podrozy.
    Zal,ze niewinni ludzie padli ofiara zamachu w Barcelonie.
    Pozdrawiam-)