Podróż Portugalia 2015 - Na wyspie szczęśliwych krów
Naszą portugalską przygodę A.D. 2015 rozpoczęliśmy od Azorów. Z uwagi na ograniczony czas jak i fundusze, którymi dysponowaliśmy odwiedziliśmy tylko jedną wyspę - São Miguel, która jest największą w całym archipelagu. Zwana jest ona również Ilha Verde (Zieloną Wyspą) lub Ilha de vacas felizes (Wyspą szczęśliwych krów). São Miguel jest zarazem najbardziej zaludnioną wyspą Azorów. Zamieszkuje ją ok. 150 tys. osób - nieco ponad 60% populacji archipelagu.
Azory są częścią tzw. Makaronezji (z gr. Μακάροι Νήσοι - Wyspy Szczęśliwe) - wulkanicznych wysp na Atlantyku przy wybrzeżach Europy i Afryki. Do tej grupy należą też Wyspy Kanaryjskie, Wyspy Zielonego Przylądka, Madera z przylegającymi wyspami Porto Santo i Ilhas Desertas oraz niezamieszkane Wyspy Selvagens, leżące pomiędzy Wyspami Kanaryjskimi i Maderą.
Kto pierwszy odkrył archipelag, tego dokładnie nie wiadomo. Niedawno w grotach skalnych na wyspach odkryto kartagińskie napisy z IV wieku przed nasza erą. Pierwsze wzmianki o wyspach w nowożytnej historii Europy pochodzą z map żeglarzy z Genui z 1351 roku. Wiemy na pewno, że portugalski kapitan Gonçalo Velho Cabral przybył na wyspę Santa Maria w 1427 roku. Od tego roku rozpoczęło się zasiedlanie wysp archipelagu.
Azory zostały uznane za są najbardziej "zielone" miejsce na świecie. European Coastal & Marine Union (EUCC), organizacja zajmująca się ochroną przyrody, mórz i wybrzeży w Europie oraz dbałością o zrównoważony rozwój środowiska, przyznała Azorom - po raz pierwszy w historii - nagrodę Platinum Quality Coast Award. W istocie, wyspy oferują przybyszom spokój, wspaniałą przyrodę i cudowne krajobrazy.
Pierwszego dnia pobytu na Azorach postanowiliśmy odwiedzić piękne jezioro Lagoa das Sete Cidades, ale zamiast tam dotarliśmy ostatecznie do Mosteiros, miejscowości położonej na północno-zachodnim krańcu wyspy São Miguel.
Ranek następnego dnia powitał nas ładną, słoneczną pogodą. Po śniadaniu wsiedliśmy więc do samochodu i ponownie ruszyliśmy do Sete Cidades.
Piękne kraterowe Lagoa do Fogo (Jezioro Ognia) położone jest w środkowej części wyspy na wysokości ok. 580 m n.p.m. i było ono kolejnym celem naszej wycieczki w drugim dniu pobytu na São Miguel.
Nie każdy wie, że na Azorach uprawia się także herbatę. Na wyspie São Miguel znajdują się dwie jedyne plantacje herbaty w Europie - Chá Porto Formoso i Chá Gorreana. Na obu plantacjach zwiedzający mogą zapoznać się z procesem uprawy i produkcji herbaty, a także dokonać degustacji jej różnych gatunków. Ponieważ tędy wiodła nasza droga do Furnas, zatrzymaliśmy się na chwilę i zwiedziliśmy jedną z plantacji.
Dolina Furnas, leżąca w centralne części wyspy, obfituje w zjawiska geotermalne. Można się tu naocznie przekonać, że Azory są regionem wciąż aktywnym wulkanicznie, czego dowodem są liczne tryskające z ziemi gorące źródła, błotne wulkany, gejzery i dymiące fumarole.
Z Furnas pojechaliśmy wzdłuż południowego, a następnie wschodniego wybrzeża São Miguel w kierunku Povoação i Nordeste. Urozmaicona rzeźba terenu, górzyste okolice, opadające stromo do oceanu klify, zielone łąki i lasy, kwitnące kwiaty i małe, urokliwe miasteczka dostarczają wielu miłych wrażeń odwiedzającemu ten rejon turyście.
Ribeira Grande jest miastem na północnym wybrzeżu São Miguel. Liczy ok. 13 tys. mieszkańców. Pierwsi osadnicy przybyli w te okolice pod koniec XV wieku. Założyli osadę wzdłuż wąwozu, którym płynęła rzeka - stąd nazwa Ribeira Grande, co oznacza „dużą rzekę”. Pewne jest, że osadnicy mieszkali tu i prowadzili hodowlę bydła już przed rokiem 1507. Jednym z nich był Antão Rodrigues da Camara, nieprawy syn kapitana Rui Gonçalvesa da Camara, gubernatora São Miguel. Populacja osady znacznie wzrosła jeszcze przed uzyskaniem przez Ribeira Grande statusu miasta.
XVI-wieczny historyk Gaspar Frutuoso podaje, że król Manuel I przyznał miejscowości prawa miejskie 4 sierpnia 1507 roku. Od momentu ich uzyskania miasto zatrudniało tzw. „arruadora”, planującego budowę dróg i domów. Pierwszym z nich był Pêro Teixeira, który zmarł w 1555 roku. Duża część wytyczonych przez niego ulic ma odbicie w dzisiejszej toponomastyce miasta. W latach 1612-1626 zbudowano klasztor franciszkanów. W następnych stuleciach miasto nadal się rozbudowywało.
Choć w Ponta Delgada nie ma tak olśniewających zabytków, jakie zobaczymy w kontynentalnej części Portugalii, nie oznacza to wcale, że miasto nie jest warte odwiedzenia. Piękne kościoły, klasztory i pobielone domy przy brukowanych, klimatycznych uliczkach przywołują świetność stolicy Azorów z czasów, gdy jej port był ważnym etapem w podróżach pomiędzy Europą i Nowym Światem.
Ponta Delgada rozwinęła się z założonej przez Pêro de Teive ok. 1450 roku wioski rybackiej Santa Clara. Jednakże przez wiele lat ekonomicznym centrum wyspy i siedzibą lokalnych władz było miasto Vila Franca do Campo. Na początku XVI wieku szlachta z Ponta Delgada wysłała w tajemnicy delegację do króla Manuela I (1469-1521), której przewodził Fernão Jorge Velho, z prośbą o formalne oddzielenie osady od Vila Franca do Campo. 29 maja 1507 roku monarcha przyznał Ponta Delgada status odrębnej miejscowości. Gdy w roku 1522 trzęsienie ziemi spowodowało duże zniszczenia w stolicy prowincji i liczne ofiary w ludziach, Ponta Delgada stała się jedynym ośrodkiem na wyspie z infrastrukturą, zdolną przejąć funkcje centrum administracyjnego i gospodarczego. Wkrótce też, za panowania Jana III (1502-1557) miejscowość uzyskała status miasta, co stało się na mocy królewskiego dekretu z 2 kwietnia 1546 roku. Największy rozwój Ponta Delgada odnotowała w XIX wieku, co w dużej mierze związane było z eksportem owoców cytrusowych do Anglii. Stała się ona wówczas trzecim co do wielkości miastem Portugalii. Choć w XX wieku wyprzedziły ją inne ośrodki (obecnie znajduje się w drugiej dziesiątce najludniejszych alomeracji), to zachowała ona czołową pozycję na Azorach i status stolicy regionu. Dziś miasto liczy ok. 46 tys. mieszkańców, zaś gminę Ponta Delgada zamieszkuje ok. 65 tys. osób.
Ostatniego dnia naszego pobytu na São Miguel, korzystając z ciepłej i słonecznej pogody, wybraliśmy się na rejs, którego celem była obserwacja wielorybów i delfinów. Pogoda dopisała a cele rejsu zostały niemal w pełni osiągnięte. Niemal, bo choć kilkakrotnie udało nam się zobaczyć wieloryby, to wynurzały się one dość daleko od nas i nie dały się „ustrzelić” na fotkach. Za to delfinów było w bród...
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
:))
-
...o qrcze, pomyliłem rozmiary! ... :-) ...
-
Koty pewnie są też szczęśliwe, choć wyspę nazywają "Wyspą Szczęśliwych Krów"...
-
...czyli na wyspie koty, a w jej pobliżu delfiny sprawiają wrażenie szczęśliwych ... :-) ...
-
...zastanawiałem się nad sytuacją kotów krajowych ... :-) ...
-
Mówisz o kotach na tych bliższych, czy dalszych Azorach? Na tych dalszych nie ma ich wcale tak dużo, jak np. w Grecji, czy we Włoszech. A te które są powinny być szczęśliwie, bo i klimat i warunki są suoer, Pozdrawiam. :)
-
...przez Azory swojego czasu często przejeżdżałem. Mówię o stacji kolejowej Azory pod Kutnem na trasie z Łodzi. Swoją drogą ciekawe, czy tam jest dużo kotów i czy czują się szczęśliwe? ... :-) ...
-
Piękna wycieczka, a widoki cudo.... może kiedyś.
Pozdrawiam Tadek
W wolnej chwili obejrzę następne podróże.