Jest godzina 16.00 i wreszcie mogę wyjść z lotniska w Melbourne. W hallu czeka na mnie Marek. Myślał już, że nie przyleciałam. Czekał na mnie bez mała dwie godziny licząc od momentu lądowania. Wychodzimy do auta. Pogoda jest bardzo wietrzna. Niebo na ogół niebieskie, ale wiele na nim poprzerywanych wiatrem chmur. Temperatura ok 25 st.C.Ruszamy przed siebie. Jesteśmy na północno zachodnich obrzeżach Melbourne. Do centrum  jest ok 30 km, ale Marek przeprasza i mówi, że Melbourne zaliczymy innym razem. Teraz w mieście zaczynają się godziny szczytu. Ku mojemu zdziwieniu nie jedziemy do Adelaide, gdzie Marek mieszka, ale kierujemy się na północ. Zostaję poinformowana, że przed nami naprawdę długa droga. Dostaje do rąk butelkę zmrożonego czerwonego szampana i kieliszek, żeby powitać w ten sposób Australię. Noooo w tym momencie ten kraj już wydaje mi się piękny :)

Wyjeżdżamy na autostradę do Sydney, a po ok 200 km skręcamy na wschód i zaczynają się najpierw pagórki, a później coraz wyższe wzgórza. Wieczorem dojeżdżamy nad niezwykłe jezioro. Widzę martwe drzewa zalane przez wodę. To Lake Hume - sztucznie utworzone jezioro w górnym biegu Murray River. Niestety zapadł już zmrok, a ponieważ spieszymy się, by znaleźć jakiś nocleg, to nie ma mowy o rozkładaniu statywów. Lake Hume to również granica ze stanem New South Wales. My trzymamy się jednak po południowej stronie granicy i nie opuszczamy stanu Victoria. Dojeżdżamy do maleńkiej miejscowości Bullioh, gdzie na kampingu Marek wynajmuje bungalow ( ostatni  dostępny ,gdyż jest to szczyt sezonu turystycznego w Australii). Przenosimy do domku najpotrzebniejsze bagaże , w tym wino do degustacji :)

Po napięciu ostatnich dni degustacja szybko daje o sobie znać...idziemy pod prysznic i spać. Noc jest zimna...bardzo zimna , a to środek australijskiego lata. Kto powiedział, że Australia to gorący kraj? Marek jest przekonany, że temperatura spadła poniżej zera. Nie mamy termometru aby to sprawdzić.Ale ja ubieram rękawiczki ,szalik i skarpety do spania.Marek prawie kona ze śmiechu,mnie jest nie bardzo do tego śmiechu,zwyczajnie zamarzam.

Nazajutrz wstajemy w miarę wcześnie i szybko zbieramy się do drogi. Po przejechaniu paru kilometrów ukazuje się nam po raz pierwszy Góra Kościuszki. Jest cała biała od śniegu, który spadł ostatniej nocy!!!!! Podobno to po raz pierwszy od dziesiątków lat w czasie lata. Po chwili wjeżdżamy w zalesione eukaliptusem doliny górskie i powoli pniemy sie do góry. Po drodze wiele krystalicznie czystych rzek. Ludzi pomimo wakacji bardzo niewielu.

Parę godzin i dojeżdżamy do miejscowości Jindabyne. Stąd niedaleko do Charlotte Pass , skąd dalej idzie się na szczyt Góry Kościuszki. Jednak tym razem tam sie nie wybieramy. Ja jestem na to oczywiście za bardzo zmęczona. Jindabyne okazuje się bardzo schludną i trochę senną miejscowością, ożywającą w sezonie zimowym, gdy w górach jest już sezon narciarski. Idziemy na lunch do pubu. Tutaj widzimy piwo Kościuszko Ale i oczywiście od razu je próbujemy. Po lunchu udajemy  się pod pomnik Strzeleckiego , odsłonięty zaledwie parę lat temu. Przyjemnie znaleźć taki polski akcent na antypodach.

  • Pierwsze kroki na Tierra Australis
  • Już w drodze
  • No i zobaczyłam Górę Kościuszki
  • Snowy Mountains
  • Góra Kościuszki
  • Góra Kościuszki
  • Natura
  • Murray 3
  • Popielaty las.
  • Przełęcz w Snowy Mountains
  • Thredbo
  • Jindabyne
  • Jindabyne- w pubie
  • Jindabyne- w pubie
  • W pubie
  • Park nad jeziorem
  • Pomnik Strzeleckiego
  • Tablica ku czci Strzeleckiego
  • Jindabyne
  • Tama w Jindabyne
  • Tama w Jindabyne

Dalej jedziemy przez Cooma do Canberra - stolicy kraju. To miasto na wskroś nowoczesne, tonące w zieleni. Miasto liczy sobie nieco ponad 200 tys mieszkańców. Bardzo szerokie ulice i świetne rozwiązania drogowe są powodem dla którego mieszkańcy Canberra nie znają ulicznych korków. Robimy spacer po najbardziej reprezentacyjnej części miasta, podziwiając wiele budynków federalnych.Wszystkie świetnie współgrają z zielenią. Jedziemy również na Black Mountain, na której nad miastem góruje wieża telewizyjna. Jest tam wspaniała platforma widokowa, na którą wyjeżdżamy i z której podziwiamy zachód słońca. Jeszcze tylko spacer już nocny do starego i nowego parlamentu, parę zdjęć i jedziemy do motelu ( na tej pierwszej wycieczce z uwagi na moje zmęczenie podróżą Marek chciał oszczędzić mi trudów nocowania w namiocie). Rano jeszcze krótki objazd Canberra. Jedziemy też pod National Monument - pomnik i jednocześnie muzeum wystawione weteranom i ofiarom wojen, w których Australia brała udział. Szczególnym szacunkiem cieszyli się w Australii weterani bitwy pod Galipoli w Turcji w czasie pierwszej wojny światowej. To właśnie na cześć tych wszystkich chłopaków, którzy stracili tam życie Australia i Nowa Zelandia ustanowiły Anzac Day - święto narodowe związane z tą datą.

Po chwili tankowanie do pełna i wyjeżdżamy z Canberra.
  • Cooma
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
  • Canberra
Jedziemy na wschód, ku wybrzeżu Pacyfiku.Po chwili skręcamy w lewo, na północ i wjeżdżamy w drogę , która tylko w małej części pokryta jest asfaltem. Droga prowadzi przez Morton National Park. Po drodze ponownie wiele rzek. Marek daje próbkę tego, co będzie mnie czekało w późniejszych wycieczkach i przejeżdża przez bród rzeki, wjeżdżając w wodę aż po maskę samochodu. Parę godzin później dojeżdżamy do Oceanu Spokojnego i wspaniałą widokową drogą zmierzamy do Sydney.
  • Znacie nas już pod tym względem
  • Morton National Park
  • Morton National Park
  • Morton National Park
  • Morton National Park
  • Morton National Park
  • Morton National Park
  • Morton National Park
  • Wolongong
  • Wolongong
  • Wolongong
  • Wolongong
  • Motocykl mi się podoba:-)
  • Royal National Park
  • Royal National Park
W mieście znajdujemy hotel po północnej stronie słynnego mostu - w Kiribili. Zostawiamy auto i idziemy do niedalekiej stacji promu, który zabierze nas na drugą stronę do Circural Quey. Gdy schodzę do tej stacji, moim oczom ukazuje się jedna z najsłynniejszych panoram świata Opera w Sydney i ogromny Harbour Bridge. Jest już wieczór i zapalone światła tworzą przepiękny spektakl. Za chwilę jesteśmy przy operze. Nie mogę się nacieszyć.Jeszcze nie tak dawno nawet nie marzylam, że będę w Australii i będę stała pod tą operą...okazało się, że nie był to wcale ostatni raz, ale o tym już w następnych wycieczkach. Uwolnieni od auta idziemy poszaleć. Jest piątek wieczór i miasto się bawi. My oddajemy sie degustacji piwa, chodząc od pubu do pubu i nie przeszkadza nam w tym nawet ulewny deszcz, który pojawia się co chwilę. Późnym wieczorem wracamy do hoteliku, po pełnym wrażeń dniu. Następnego ranka wyjeżdżamy zwiedzać północną część miasta. Jedziemy do Kurin Gai Chase National Park. Miejsce przepiękne. Fiordy wcinające się głęboko w głąb gór, których stoki pokryte są subtropikalnym, eukaliptusowym lasem. Niestety pogoda nie chce współpracować i niebo jest mleczne, nieciekawe. Marek obraża się na pogodę i chowa aparat ostentacyjnie, a ja trzaskam foty jak głupia ciesząc się każdym drzewkiem, każdym krzaczkiem :) Droga wije sie wzdłuż bardzo skomplikowanej linii brzegowej fiordu tuż nad wodą. Gdzieniegdzie ukryte w lasach dzielnice mieszkaniowe - pod względem swojej urody nie mające sobie równych na całym świecie. W tych pięknych okolicznościach , w jednym z niezliczonych parków robimy sobie lunch. W Australii w zasadzie w niemal każdym parku znaleźć można publiczne gazowe , lub elektryczne grille. Korzysta się z nich na ogół za darmo, tylko w nielicznych miejscach wrzuca się monetę. Oczywiście zadaszone stoliki z ławeczkami toaleta i bieżąca woda to standard. Wrzucamy więc coś na grilla rozkoszując się pojawiającym się i chowającym za chmurami słońcem. Później jedziemy do Palm Beach - najbardziej na północ wysuniętej, przybrzeżnej dzielnicy Sydney. Stąd wzdłuż wybrzeża zjeżdżamy na południe miasta, w kierunku Manly. Widoki ukazujące się moim oczom są po prostu nie do opisania. Maleńkie plaże północnej części Sydney na głowę swoją urodą biją słynne Bondi i Manly Beach.Tamte znane są przede wszystkim z imprez i rozrywki. Po paru godzinach dojeżdżamy do Manly. Bardzo mi się to miejsce podoba. Pub, przy pubie pozwala na solidną porcje degustacji piwa. Marek niestety musi się zadowolić jednym. W Australii piwo z kranika to cudowny napój! Schłodzone do temperatury poniżej 0 st. C smakuje wybornie. Marek mówi , że tak jest dopiero od paru lat. Gdy on osiedlił się w tym kraju 20 parę lat temu australijskie piwo było dla niego czymś niestrawnym. Dopiero kilkanaście lat temu zaczęły się w tym kraju pojawiać mikrobrowary, które wręcz jak burza zdobyły bardzo znaczącą część rynku. Zwłaszcza produkowane przez nie różne odmiany piwa ale są czymś, czym można się naprawdę rozkoszować. Do tego dochodzi atmosfera pubów...już wiem, że ten kraj naprawdę będzie mi sie podobał :). Wieczorem wsiadamy do auta i jedziemy do Katoomba w Blue Mountains.
  • Sydney
  • S
  • Sydney
  • Sydney
  • Sydney
  • Sydney
  • Sydney
  • North Sydney
  • Na promie do Circular Quey
  • Na promie do Circular Quey
  • Na promie do Circular Quey
  • Na promie do Circular Quey
  • Na promie do Circular Quey
  • Circular Quey
  • Pod Sydney Opera
  • Circular Quey
  • Sydney Opera
  • Sydney Opera
  • Widok z Sydney Tower
  • Widok z Sydney Tower
  • Widok z Sydney Tower
  • Widok z Sydney Tower
  • Widok z Sydney Tower
  • Widok z Sydney Tower
  • George Street
  • George Street
  • George Street
  • George Street
  • George Street
  • Darling Harbour
  • Pożegnanie z Circular Quey
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
  • Kuring Gai Chase National Park
Dojeżdżamy na miejsce około godziny 21.00. Nocleg znajdujemy w pubie. Każdy pub w Australii nazywany jest hotelem, a to z uwagi, że musiał mieć przynajmniej parę miejsc noclegowych, dla co bardziej zmęczonych delektowaniem piwa gosci :) Dziś już przepis ten nie obowiązuje, niemniej wiele pubów ciągle ma również pokoje dla gości. Tak wiec wynajmujemy pokój w jednym z pubów. Chyba nie macie trudności z odgadnięciem co zrobiliśmy zaraz po zrzuceniu bagaży? Na dole we front barze grał Johny Ambigous - oldboy wraz z zespołem oldboyów. Grali naprawdę świetnie ( to był sobotni wieczór). Degustacja miejscowego piwa upłynęła więc w cudownej atmosferze. Jesteśmy zbyt zmęczeni, by przedłużać degustację. Udajemy się do pokoju i zasypiamy niemal natychmiast. Rano budzimy się i widzimy...no właśnie sęk w tym, że niczego nie widzimy! Całe nasze otoczenie tonie w chmurach. Katoomba to dosyć niezwykłe miasto. Położone jest nie w dolinie , ale na szczycie poszarpanego płaskowyża i praktycznie otoczone labiryntem zapadlisk. Wychodzimy z hotelu i podjeżdżamy do punktów widokowych. Najpierw słynne Trzy Siostry - najbardziej bodaj znana formacja skalna tych gór. No tak...tablica informuje mnie, że przede mną są 3 Siostry, Marek również o tym zapewnia...a ja im nie wierzę!!!!! Widzę mleko! Mleko i nic więcej! Widoczność nie przekracza 30-50 metrów. Jestem trochę zrozpaczona. Bo to taka australijska ikonka, a ja tu już przecież nigdy nie będę ( jeszcze wtedy nie wiedziałam, że się myliłam). Niestety z naturą nie da się walczyć. W Scenic Park kupujemy bilet na zjazd i wyjazd kolejkami. Zjeżdżamy w dół po najbardziej stromo ułożonych szynach na świecie, chwilami zbliżając się do 72st odchylenia od poziomu. Na dole wchodzimy w deszczowy las. Ścieżka to specjalna konstrukcja nad ziemią pozwala na zminimalizowanie ludzkiego wpływu na lokalne środowisko. W tym lesie znaleźć można lirogony - jedyne rajskie ptaki , żyjące poza Nową Gwineą. Udaje nam się - wypatrzyliśmy jednego. Jest jednak zbyt ciemno, by zrobić jakiekolwiek sensowne zdjęcia. Spacerujemy naszą ścieżką. Na szczęście nie ma w pobliżu nas turystów i delektujemy się zapachem i atmosferą tego lasu. Po bez mała 2 godzinach wjeżdżamy z powrotem na płaskowyż katoomby. Niestety pogoda się nie zmieniła. Z żalem i niemal łzami w oczach rozstajemy się z Górami Błękitnymi i udajemy w 1600 km podróż przez stepy do Adelaide.
  • Johny Ambigous
  • And his ansamble
  • Katoomba
  • Katoomba
  • Katoomba
  • Katoomba
  • Katoomba
  • Katoomba
  • Katoomba
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains
  • Blue Mountains

Najpierw dojeżdżamy do autostrady, później 500 km odcinek w kierunku Melbourne i w końcu tuż, przy Wagga Wagga odbijamy zdecydowanie na zachód, wjeżdżając w niekończące się stepy. Po całym dniu i nocy dojeżdżamy do Adelaide, od strony pobliskich wzgórz. Zanim zjedziemy do miasta mam jeszcze możliwość podziwiania panoramy miasta z punktu widokowego na Mt Lofty. Licznik pokazuje, że zrobiłam już po Australii prawie 5 tysięcy km w przeciwieństwie do tego,co widzimy tu na mapie. Jestem więc już starym, australijskim wyjadaczem :)))

Aby lepiej przedstawić podróż,część zdjęć jest Marka z jego poprzednich wojaży po Australii.

  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide
  • Powrót do Adelaide

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. koniczyna
    koniczyna (21.08.2015 20:31) +1
    Fantastyczna relacja z przepięknej wyprawy!
  2. afra_88
    afra_88 (04.05.2014 20:54) +1
    Świetny opis! Masz Hooltayko niezwykły talent do pisania! Twoje podróże są niesamowicie barwne, aż ma się wrażenie jakby tam się było razem z Wami:) Zdjęcia piękne, ale to już się nudne robi więc rozpisywać się nie będę:)
  3. arnold.layne
    arnold.layne (13.03.2014 19:57) +1
    Wizyta na Twoim profilu zachęciła mnie do odwiedzenia Australii. Tym bardziej, że ten kontynent nie jest mi tak całkiem obcy ;-). Nasz kolega Mirek mieszka tam już od 1978 roku, w Melbourne (albo w Sydney - jakoś mi się te miasta potwornie mylą :-). Od dawna Irena i Mirek nas zapraszają, ale jak na razie braknie mi odwagi aby udać się w strony gdzie ludzie chodzą nogami do góry ;-). Mirek strasznie się złości, kiedy słyszy moje argumenty ;-).
    Na razie przeczytałem bardzo ciekawy opis, pora na zdjęcia :-).
  4. snickers1958
    snickers1958 (10.11.2013 10:52) +1
    Fantastyczna Twoja pierwsza okazja by poznać przez " dotyk " krasę Australii. Przepiękne zdjęcia i ujęcia nie pozbawione treści nad , którą trzeba było się troszkę zastanowić. Australia wolnymi kroczkami daje się poznawać . Dziękuję za kolejna wyprawę na antypody. Pozdrawiam serdecznie Was oboje.
  5. s.wawelski
    s.wawelski (30.09.2013 15:25) +1
    Te podroz zaczalem ogladac pol roku temu a skoczylem wlasnie dzis - to bylo moje pol roku w podrozy :-) Tak mi sie wydaje, przez jakis czas wszystkie zdjecia stad zniknely...
  6. hooltayka
    hooltayka (23.09.2013 13:25)
    Udało się przywrócić wszystkie zdjęcia.
    Dziękuję-)
  7. hooltayka
    hooltayka (22.09.2013 12:55)
    Zniknęły z tej podróży wszystkie zdjęcia i komentarze.
    Ciekawe,czy się doczekam wyjaśnień....dlaczego?
  8. hooltayka
    hooltayka (30.03.2013 6:40)
    Dziekuje Wszystkim za komentarze,plusy i wizyte-)
  9. ewelinka_w
    ewelinka_w (26.03.2013 17:48) +1
    Ciekawe opisy, fantastyczne zdjęcia, super!
  10. czarmir1
    czarmir1 (24.02.2013 19:32) +2
    No to już się bardzo "czesze" :-)
  11. timu
    timu (22.02.2013 21:00) +2
    Zdjęcia z Sydney powaliły mnie na kolana, rewelacja! :)
  12. hooltayka
    hooltayka (21.02.2013 23:23) +2
    Ciąg dalszy będzie szybciej, niż myślisz.
  13. czarmir1
    czarmir1 (21.02.2013 18:23) +2
    Świetnie..., po prostu świetnie!!!
    Czy czekam na dalszy ciąg?... też pytanie... :-)
  14. cairos
    cairos (17.02.2013 11:50) +3
    Takiego spotkania mogę tylko pozazdrościć.
  15. hooltayka
    hooltayka (17.02.2013 3:37) +3
    Jolu,miło mi,ze Ci się moja podróż podobała.
    Pozdrawiam-)
  16. hooltayka
    hooltayka (17.02.2013 3:37) +3
    L.Michorowski,serdecznie dziekuje i będzie ciąg dalszy-)
    Też pozdrawiam-)
  17. jolrop
    jolrop (16.02.2013 22:53) +3
    Bardzo pięknie opisałaś tę podróż. Cieszę się, że tu trafiłam, bo zasadniczo Australia nie jest kierunkiem którym jestem zainteresowana. Tym większe więc podziękowania, że nie wybierając się tam mogłam popatrzeć na nią Twoimi oczami. A jest na co:) Zdjęcia przepiękne, tematycznie cudownie dobrane, na temat jakości nie wypowiadam się, bo zrobiły to autorytety przede mną. Pozdrawiam Hooltayko i czekam na ciąg dalszy. Do zdjęć jeszcze wrócę.
  18. lmichorowski
    lmichorowski (16.02.2013 20:47) +3
    Bardzo fajnie się oglądało Twoje zdjęcia, a i opis niczego sobie. Mam nadzieję, że będzie dalszy ciąg. Pozdrawiam.
  19. hooltayka
    hooltayka (15.02.2013 21:38) +2
    Czerwony_arbuz...a mnie milo Ciebie ponownie gościć-)))
    Australia jest przepięknym miejscem.
    Serdecznie pozdrawiam własnie z Australii,gdzie znowu zawitałam na urlop-)))
  20. hooltayka
    hooltayka (15.02.2013 21:36) +3
    Bedeef...dzieuję bardzo i pozdrawiam-)
  21. czerwony_arbuz
    czerwony_arbuz (15.02.2013 20:40) +4
    A miałam zajrzeć na Kolumbera tylko na minutkę... A tymczasem natknęłam się na Twoją podróż.

    Obejrzałam, przeczytałam i wyplusowałam:) Piękna podróż na końcu świata! Dla mnie Australia to taki nieznany daleki ląd; zazdroszczę Ci ,że mogłaś go zobaczyć:)
  22. bedeef
    bedeef (15.02.2013 11:47) +3
    Pięknie piszesz o swojej podróży dlatego czekam na kolejne jej części! :) Pozdrawiam
  23. hooltayka
    hooltayka (15.02.2013 10:32) +2
    Marger22,jesteś zaraźliwy z tym swoim optymizmem!!
    Jak mówisz,że trafisz do Australii,to trafisz!
    Powiem Ci,ze ja w życiu nie myslałam,że tam będę.
    Trzeba bardzo wierzyć i marzyć.Wszystko się spełnia w swoim czasie!
    Serdecznie pozdrawiam-)))))
  24. marger22
    marger22 (15.02.2013 8:47) +3
    Piękna Australia fantastycznie pokazana na Twoich zdjęciach. Coraz bardziej wierzę że tam w końcu trafię.... Pozdrawiam
  25. hooltayka
    hooltayka (14.02.2013 23:39) +2
    To mi było miło,że Tobie jest miło-)))
    Kolejna część będzie!
  26. pan_hons
    pan_hons (14.02.2013 23:38) +3
    To ja dziękuję za bardzo miło spędzony czas w Twojej podróży:) Już czekam na kolejną część:) Pozdrawiam!
  27. hooltayka
    hooltayka (14.02.2013 23:36) +3
    Pan_Hons
    Ty jestes chodząca encyklopedia!
    Nie dosyć,że czytasz tekst,uważnie przegladasz zdjęcia,to jeszcze dodajesz sporo uwag.
    Doceniam to.
    Dziękuje bardzo-)))
  28. hooltayka
    hooltayka (14.02.2013 23:34) +2
    Aniu,bardzo dziękuję-)
  29. hooltayka
    hooltayka (14.02.2013 23:34) +2
    Iwonka....dziekuję-)
  30. hooltayka
    hooltayka (14.02.2013 23:33) +3
    Przedpole,dzięki za wizytę-)
    Z Australią ciężko się umówić,ale mam nadzieję,ze Ci się uda;-)
    Pozdrawiam-)
  31. pan_hons
    pan_hons (14.02.2013 17:57) +5
    Super było to pierwsze spotkanie z Australią, zarówno u Ciebie, w podróży, jak i tutaj w relacji:) Ja w przeciwieństwie do innych, przeczytałem tekst, więc zacznę od niego:) Wspaniale zaprezentowałaś swoją podróż, dużo się dowiedziałem o niej, o was jak i o miejscach przez was odwiedzanych:) Człowiek może bardziej poznać ten wielki kraj, a raczej jego południowo-wschodni kraniec. Zdjęcia oczywiście także piękne! Dobre oko i sprzęt:) Ogólnie bardzo mi się podobało, czekałem na tę relację i się nie rozczarowałem, a wręcz przeciwnie, napaliłem na kolejną część Twej australijskiej przygody:) Pozdrawiam!
  32. anianasadach
    anianasadach (14.02.2013 17:29) +4
    Dużo pięknych zdjęć...fajnie było :)))
  33. iwonka55h
    iwonka55h (14.02.2013 9:35) +4
    Ciekawie się zaczyna Twoje spotkanie z Australią, ładne zdjęcia...
  34. przedpole
    przedpole (14.02.2013 9:04) +5
    Od pewnego czasu też staram się umówić na spotkanie z Australią ,ale wciąż mi nie udaje się.Pozdrawiam
  35. hooltayka
    hooltayka (13.02.2013 22:49) +6
    Dzięki-)
  36. voyager747
    voyager747 (13.02.2013 22:34) +6
    fajnie masz :) super fotki, ciekawe miejsca, mega