Podróż Świnice Warckie na kole
22 lipca... czyż można lepiej uczcić ten dzień niż rowerową, jak się okaże pielgrzymką? ;)
Parzęczew mi znany i objeżdżony. Ty razem jednak zatrzymałem się przy cmentarzu, na którym znajduje się zabytkowy kościółem św. Rocha.
drewniany p.w. św. Rocha wzniesiony został pod koniec XVI wieku we wsi Ignacew, a w XVII wieku przeniesiony na cmentarz grzebalny do Parzęczewa, gdzie stoi po dzień dzisiejszy. Świątynia ta to cenny zabytek wysokiej klasy, drewnianego, ludowgo budownictwa sakralnego, bogato wyposażona w trzy ołtarze barokowo -rokokowe, piękne obrazy malowane na płótnie i liczne figurki świętych. Kościół ten został gruntownie odnowiony i zakonserwowany na przełomie 2000/2001 roku.
Niestety nie dane mi było wejść do wnętrza
w innym miejscu czytamy tak:
Kościół ten został wzniesiony w XVI lub w początkach XVII stulecia i stał pierwotnie w innym miejscu niż dzisiaj. Legenda głosi, że świątynię tą w darze od króla Zygmunta Augusta otrzymał właściciel wsi Piaskowice - Wojciech Piaskowski. Usytuował on podarowaną świątynię w najbardziej oddalonym zakątku swoich majętności, aby ułatwić chłopom pańszczyźnianym udział w nabożeństwach.
Kościół ten już na początku XVII wieku został przeniesiony na cmentarz grzebalny do Parzęczewa, gdzie znajduje się do chwili obecnej. Jest to budynek drewniany konstrukcji zrębowej, jednonawowy, zbudowany na planie zbliżonym do kwadratu, z węższym wielobocznie zamkniętym prezbiterium. Świątynie przykrywa dach dwuspadowy, nad prezbiterium wieloboczny, przykryty gontem. W świątyni zachowało się ciekawe wyposażenie wnętrza, w tym rzeźby i obrazy z XVII-XVIII w
nie zabawiłem tu długo
Wartkowice 2012-07-22
Też tu przecie już byłem. Tak się składa, że wypada mi tu zazwyczaj bananowo-batonowy posiłek i wodopój. Upalna, lipcowa niedziela naprawdę daje się we znaki.
Przy głównej drodze szkoła. Na jej terenie pomnik - samolot. Nie kojarzyłem go z wczesniejszych bytności, ponieważ:
Uroczyste odsłonięcie miejsca pamięci poświęconego lotnikom ziemi wartkowickiej, odbyło się na terenie Zespołu Szkół w Wartkowicach w dniu rozpoczęcia nowego roku szkolnego, 1 września 2011 roku. Pod wyniesionym na trzech kolumnach samolotem TS-11 Iskra (nr 1232) umieszczono tablicę z nazwiskami sześciu, związanych z ziemią wartkowicką, lotników. Listę nazwisk otwiera gen. pil. Andrzej Błasik, który był jedną z 96 ofiar katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku. Na tablicy widnieją również nazwiska por. pil. Henryka Wieczorka, ppor. pil. Marka Gawłowskiego, pil. Bolesława Marciniaka, Józefa Pieczewskiego i Włodzimierza Aleksandrzaka. Zebranym na uroczystości, wśród których była m.in. żona byłego dowódcy Sił Powietrznych Ewa Błasik, krótko przybliżono sylwetki wszystkich osób, których nazwiska uwieczniono na tablicy.
Generał Andrzej Błasik związany był z Wartkowicami od początku życia. Tu został ochrzczony w zabytkowym kościele z początku XVIII wieku, który niedawno został przeniesiony do Wielkopolskiego Parku Etnograficznego k. Gniezna. Tu również mieszkali jego rodzice, którzy uczyli w miejscowej szkole. Generał zawsze pamiętał o swojej rodzinnej miejscowości, odwiedzał ją nawet jako dowódca Sił Powietrznych. Dziś Wartkowice chcą mu się za to odwdzięczyć.
Jak się okazuje, nie taki duży ten świat, a Polska jeszcze większa :)
Dzierżawy 2012-07-22
Zaciekawił mnie materiał, z którego kościół p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa jest zbudowany. Wyróznia się kolorem, fakturą nie typową dla tego typu budynków. Budulec miejscowy, od lat wielu wykorzystywany, acz niezbyt popularny. Jak się potem okaże i ten obiekt, choć stosunkowy młody, ma swoją niezwykłą historię
ks. Kan. Franciszek Jabłoński, ówczesny proboszcz parafii św. Kazimierza, chcąc wyjść naprzeciw potrzebom, nosił się z zamiarem wybudowania drugiej, większej świątyni w Świnicach Warckich.Jednak II wojna światowa zweryfikowała zamierzenia. W 1941 roku Ks. Kan. Franciszek Jabłoński został aresztowany i wywieziony do obozu w Dachau.
Tam przyrzekł sobie i Bogu, że jeżeli przeżyje piekło obozu i wróci do Świnic Warckich, jako wotum dziękczynne wybuduje kaplicę w miejscowości Dzierżawy, w odległej południowo-wschodniej części parafii.
Nie było to jednak takie proste. Jak wiemy lata powojenne to okres „szalejącego stalinizmu”. Toteż władze świeckie utrudniały realizację tego typu zamierzeń jak tylko mogły. Jednym z takich utrudnień był fakt, iż nie chciano wydać zezwolenia na budowę kaplicy, a „jedynie” monumentalnej świątyni, sądząc, iż przerośnie ona możliwości budowniczych. Jednak dzięki dużej determinacji ks. Kan. Franciszka Jabłońskiego i wspierających go parafian, a przede wszystkim przy Bożej pomocy świątynia powstała.
W 1958r. Ksiądz Biskup Antoni Pawłowski ustanowił parafię Dzierżawy pod wezwaniem ”Miłosierdzia Bożego”. Jednak po wprowadzeniu zakazu kultu do Bożego Miłosierdzia w roku 1961, świątyni i parafii nadano tytuł „Najświętszego Serca Pana Jezusa”.
I tu "wrota" zamknięte :(
Świnice Warckie czyli u celu 2012-07-22
Z Dzierżaw, omijając rudą wiedźmę dużym łukiem, do Świnic Warckich jest, można powiedzieć, rzut beretem ;)
Więcej tu może opiszę o samym miejscu, a nawet dwóch miejscach, niż o tutejszej sławnej mieszkance św. Faustynie, czyli Helence Kowalskiej. O siostrze można przeczytać na wielu stronach, choćby na www. faustyna.pl. O kościele, o domu rodzinnym świętej jednak mniej. Tym bardziej, że większość zapewne kojarzy św. Faustynę przede wszystkim z krakowskimi Łagiewnikami.
Przy samej drodze, przed wjazdem do miejscowości, znajduje się cmentarz z grobem rodziców s. Faustyny. Kilkaset metrów dalej kościół św. Kazimierza.
Założycielem wsi, parafii i fundatorem pierwszego kościoła parafialnego był arcybiskup gnieźnieński, Jakub Świnka. Pierwsza pisemna wzmianka o Świnicach pochodzi z 1301 roku. Wiadomo, że na przestrzeni wieków istniało tu kilka drewnianych kościołów. W 1828 roku wybudowano nową świątynię, która, w kilka dni po uroczystości poświęcenia, spłonęła. Kolejny, tym razem murowany kościół, zbudowano w połowie XIX wieku. Świątynia zbudowana jest z czerwonej, palonej cegły, na fundamentach z kamienia polnego
Jest to kościół w stylu klasycystycznym, murowany, jednonawowy, zbudowany na planie prostokąta, z węższym prezbiterium, do którego przylega mała zakrystia. Po przeciwnej stronie prezbiterium znajduje się niewielka kaplica. Nad kruchtą chór muzyczny wsparty na dwóch słupach.Wyposażenie wnętrza stanowią trzy ołtarze barokowe. W ołtarzu głównym jest umieszczony obraz Jezusa Miłosiernego, w bocznych - obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z wymiennym obrazem Serca Jezusowego i obraz św. Kazimierza Królewicza, nad którym znajduje się obraz św. Gotarda.
Z innych zabytków kościół posiada: płaskorzeźbę Chrystusa w grobie - z XVIII wieku, dwa krucyfiksy barokowe z XVIII wieku, kielich z około 1720 roku oraz lichtarze z XIX wieku. Drewniana chrzcielnica i konfesjonał z XIX wieku to zabytki związane z osobą św. siostry Faustyny.
Świątynię przyozdabiają witraże przedstawiające: św. Rodzinę, Królową Jadwigę, św. Kazimierza Królewicza i św. Maksymiliana Kolbe.
Po dłuższej chwili, jako że zbliżała się godzina 15.00, spędzonej również na nabożeństwie Koronki do Miłosierdzia Bożego. Sporo osób zebrało się w kościele, całość prowadziły siostry zakonne.
Herbata, konkretniejszy, kanapkowy, posiłek, mała kawa i jadę do Głogowca. Miejsca urodzenia Helenki Kowalskiej i pierwszych lat życia.
Trochę szczęście mi tu dopisało. Wszystko było zamknięte na głucho, a po chwili z samochodu wysiada siostra zakonna - przewodniczka, którą przywieźli inni turyści. Mogłem więc wejśc do środka, zwiedzać.
W Głogowcu pod numerem 11 stoi zbudowana z ciosanych ręcznie wapiennych kamieni chałupa. Kiedyś kryta strzechą, dziś doczekała się dachu z ceramicznej dachówki. Dom rodzinny s. Faustyny Kowalskiej. Skromna nawet nie 20-metrowa izba pomieścić musiała dziesięcioro domowników. Drewniana podłoga, strop, kilka świętych obrazów. Domek, który oprócz izby mieszkalnej ma jeszcze korytarz, zakład stolarski ojca s. Faustyny i chlebownik powstał pięć lat przed narodzinami trzeciego dziecka państwa Kowalskich Helenki. Budował go ojciec. Po jesiennym zbiorze ziemniaków z pola wydobywał wapienne kamienie z ziemi, a potem ciosał je całą zimę w kształcie cegieł. Gdy było ich dostatecznie dużo, zaczął budowę
Wszystko bardzo zadbane, czysto, skromnie, spokojnie.
Nie trwa to długo i wkrótce ruszam dalej do...
Zbylczyce 2012-07-22
Przegladając mapy przed wyjazdem, podczas planowania trasy, trafiłem "palcem" własnie do Zbylczyc. Na punkt, zaznaczony jako pałac - zabytek.
wieś położona jest nad Nerem w odległości 4 km na północ od Świnic Warckich. Najstarsza wzmianka o jej istnieniu pochodzi z 1301 r. W tym właśnie roku nastąpiła zmiana dóbr i posiadłości zbylczyckie przeszły z rąk rycerza Zbyluta w posiadanie arcybiskupa gnieźnieńskiego. W końcu XIV w. wsią zarządzał Andrzej, biskup wileński, a następnie dziedziczyli je jego krewni ze Skroniowa herbu Jastrzębiec. Pierwotnie miejscowość nosiła nazwę Zbilucice, Sbyluczucz, Zbyluczycze (1520 r.).
Od 1865 r. kolejnym właścicielem posiadłości w Zbylczycach był Wyganowski, potem rodzina Orzechowskich (ojciec i syn). Orzechowski przebywał w Zbylczycach do 1939 r. W czasie zajmowania majątku przez Niemców popełnił samobójstwo. Grób Orzechowskiego znajduje się na grodziskim cmentarzu.
Dwór w Zbylczycach wzniósł w roku 1850 Jan Huisson, ówczesny właściciel wsi. Od roku 1865 posiadłość przeszła w ręce Wyganowskiego, a potem należała do Orzechowskich (ojca i syna). W rękach tej rodziny majątek należał do roku 1939, kiedy to Orzechowski popełnił samobójstwo podczas zajmowania dworu przez Niemców. Jego grób znajduje się na cmentarzu w pobliskim Grodzisku. Do roku 1990 w budynku mieściła się szkoła podstawowa. Obecnie należy do Skarbu Państwa i znajdują się w nim mieszkania.
Jest to okazała, dwukondygnacyjna budowla nawiązująca do klasycyzmu, wzniesiona na planie połączonych ze sobą prostokątów. Położona jest w pozostałości parku, w którym znajduje się też uroczy staw porośnięty rzęsą.
Na podstawie dekretu PKWN i ogłoszonej reformy rolnej z 1944r. cały majatek przeszedł na własność Skarbu Państwa. Od tej chwili wszystko zaczyna niszczeć. Oczywiście założono PGR, w pałacu zasiedlono pracowników... nikt o nic nie dbał. Do 1990r. mieściła tu się malutka szkoła. Dziś to własność gminy, wpisana do rejestru zabytków. Nadal niszczeje, nadal nikt o ten piękny pałac nie dba.
Park, staw, przyległości (jak wyczytałem w sieci) są już prywatne, ale włascicielami nie są prawowici spadkobiercy (?!!!).
Żal ogromny, bo to piękny i wartościowy obiekt.
Grodzisko 2012-07-22
Kolejny, najpierw na mapie, potem "na kole" etap ekskursy.
Pierwsza wzmianka o Grodzisku pochodzi z 1301 r., lecz zarówno nazwa wsi jak i usytuowanie kościoła na pagórku otoczonego mokrymi łąkami świadczą o istnieniu tu wczesnośredniowiecznego grodziska.
Wieś była własnością Chebdów h. Pobóg z Niewiesza. To oni ufundowali tu drewnianą świątynię wzmiankowaną w 1462 r. Obecny kościół w stylu późnego renesansu zbudowany w 1612 r. fundował Jan Rudnicki h. Lis, kasztelan sieradzki.
Jadąc, zastanawiałem się, czy kościól p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła będzie otwarty, choćby sama kruchta. Tak by zajrzeć do środka.
Jest to budowla z cegły - orientowana, jednonawowa, otynkowana i oszkarpowana. Od zachodu dobudowana jest kruchta. Zachowały się dwa portale z piaskowca: pierwszy ozdabia główne wejście,(obecnie w kruchcie) ujęty dwiema kolumienkami z łacińskim napisem o charakterze dewocyjnym na nadprożu. W narożach tego portalu - dwa aniołki. Przy wejściu gotycka kropielnica. Drzwi stanowią przykład zachowanej późnorenesansowej stolarki, okucia i zamki są kowalskiej roboty i pochodzą z 1 poł. XVII w. Drugi portal ozdabia przejście z nawy do zakrystii i został przebudowany w 1909 r. Ołtarz główny barokowy z końca XVII w. z obrazem MB z Dzieciątkiem z pocz. XIX w. Dwa ołtarze boczne rokokowe z rzeźbami św.św. Izydora, Walentego, Rocha i Kazimierza. Wystrój chóru muzycznego, chrzcielnica, ze sceną Chrztu Chrystusa i rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego - rokokowe. W tym samym stylu wykonano ławki dla wiernych. Zachowały się dwa portrety z 1620 r. braci: Jana z Rudnik Rudnickiego - fundatora kościoła i Szymona, który był biskupem warmińskim, przemalowane w 1793 r. przez Filipa Cieślewskiego; ramy z herbami: Paparona, Grzymała, Lis i Rola. Jest również płyta nagrobna Franciszka Moszkowskiego, zm. w 1822 r. Na uwagę zasługują: późnogotycka monstrancja wieżyczkowa z pocz. XVI w. i pasy - kontuszowy z XVII w. oraz perski, a także barokowy kocioł muzyczny. Przez wiele lat, na przełomie XX i XXI w., proboszczem Grodziska był poeta ks. Andrzej Szymaniak.
Niestety, wejść do wnętrza nie mogłem. O tej części mogę sobie tylko poczytać.
Późne popołudnie się zrobiło, pora wracać. Trochę po drodze błądziłem na lesnych duktach, ale ... do domu w końcu trafiłem :)
Oczywiście zapraszam na właściwą stronę podróży, gdzie i zdjęć więcej, i wiadomości :)
ciekawe czy dotrwał ktoś tu do końca? a na stronie? ;))
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Kościół piękny, widać braki choć proboszcz robi co może, Ostatnio odnowiona drewniana figura św. Bylem w Grodzisku wraz z rodziną jesienią t.r. ksiądz chętnie otworzył kościół choć było późno i opowiadał o historii Grodziska a mówić można dużo zwłaszcza gdy budowniczymi tej świątyni byli ówcześni najmożniejsi królestwa Jan kasztelan sieradzki i Szymon bp. warmiński, książę sambijski, kanclerz w. koronny Lis Rudniccy. Zwiedzanie rowerem polecam. Mały ruch i piękne okolice. Warto wejść na cmentarz. Z księdzem lepiej umówić się telefonicznie aby zobaczyć wnętrze, mnie udało się za trzecim razem. Marek Stanisław Rudnicki.
-
Nigdy w tych okolicach nie byłem, a nazwy naprawdę "frapujące"... Do tego przypomniały mi się czasy wycieczek rowerowych, tych bardzo długich i krótszych... Pozdrawiam
-
@pt.janicki
dwa koła i dookoła ;) ale poważniej to... sama przyjemność :) -
...nazwy nazwami, ważne, że dysponując odpowiednią liczbą kół można do tak nazwanych miejscowości dotrzeć!...
-
@cairos
cieszę się, polecam miejsca z "frapującymi" nazwami ;) -
Relacja z wycieczki przypadła mi do gustu, a nazwy miejscowości frapujące.
-
@iwonka55h
te nazwy to fakt, niech jakiś nie Słowianin spróbuje je wymówić ;)
zazwyczaj tak jest z bliską okolicą, zgodnie z "cudze chwalicie..." -
ja dotrwałam tu do końca, bo lubię krótkie wycieczki rowerowe za miasto, dodatkowo zaintrygowały mnie fajnie brzmiące nazwy miejscowości.
W sumie takie wycieczki są ciekawe, bo zawsze możemy się dowiedzieć czegoś ciekawego o okolicy, w której mieszkamy.