Można powiedzieć, że to podróż.. do miejsca, w którym zawsze chcieliśmy żyć.
W Kielcach jest takie osiedle Podkarczówka. Leży sobie u stóp góry Karczówka. Bloki ustawione są tak, że z jednej rozciąga się widok na Pasmo Posłowickie a z drugiej właśnie na Karczówkę i klasztor na szczycie.
Oboje z mężem pochodzimy z tego osiedla i zawsze mówiliśmy, że tu chcemy mieszkać. Najpierw rzeczywiście mieszkaliśmy w Kielcach, potem życie rzuciło nas poza miasto i kiedy po kilku latach postanowiliśmy wrócić do Kielc, zgodnie stwierdziiśmy, że tylko na Podkarczówkę....
Po kilkumiesięcznych poszukiwaniach odnaleźliśmy nasz dom....
Na 9 piętrze 30-letniego wierzowca...
Kiedy jest ciepło siadamy wieczorem na balkonie i mamy okazję podziwiać.....
Kiedy rano robię kawę widok z okna równie cudowny jak wieczorem z balkonu.
Przed zaspanymi oczyma mam Karczówkę z klasztorem, który był świadkiem najazdów szwedzkich.... co ja z tymi Szwedami?
Mieszkam w ślicznej okolicy i w zasięgu ręki, kiedy tylko wsiądę na rower mam cudne widoki....
Będę tę kolekcję z rowerowych spacerów powiększać regularnie....
Dziadziu mieszka w samym centrum miasta, wokół wiele starych kamienic, wiele też już nie ma....
Wychowałam się tam, biegałam po podwórku starej kamienicy; chodziłam z Babcią do Jej Siostry (niestety nie ma już kamienicy, w której Ciocia mieszkała, została kupiona, wyburzona i stoi tam nowy hotel; nie ma już starych wysokich, drewnianych schodów, po których wspinałyśmy się na poddasze....); stare bramy po drodze.....
Babcia zawsze ciągnęła mnie ze sobą......
Budzik wrzeszczy w poniedziłkowy ranek.....
W domu jakoś szaro.... pierwsze kroki do kuchni, do ekspresu, do kawy! Przechodzę koło kalendarza: lipiec, środek wakacji.....
Przecieram oczy trafiając w przycisk "on" na ekspresie.... widzę jeszcze przez mgłę.... kurcze to nie ja widzę przez mgłę, to Karczówka we mgle....
Kawa się robi, maszeruję na balkon..... tam też nie jest lepiej....
Cóż takie miejsce na globusie; takie lato.....
Trzeba maszerować do pracy!
Kiedyś zakład, w którym pracuję miał psa stróża... Ale psa już nie ma. Dyrektor rzucił hasło "może ogródek?" Magazynierzy szybko podłapali temat i tak wraz z nastaniem wiosny zaistniał pracowniczy ogródek. Pierwsze były rzodkiewki, którymi zajadaliśmy się po kawie zamiast ciastkami; teraz nastał czas ogórków..... Przed nami pomidory, no i wszechobecne słoneczniki!
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ale to właśnie miejsce jest " Tym Miejscem " innym i nie powtarzalnym przy innych. Pozdrawiam.
-
Nieznane mi Kielce już nie są takie obce, sympatycznie przedstawione i z balkonika i z " buta ". Fajnie powędrować po nieznanym i pocieszyć oczka. Radosne przerywniki w postaci kwiatków i nostalgicznych miejsc z "dziadziem i u dziadzia". Pokłony za wycieczkę z Tobą i do następnego marszu. Pozdrawiam ciepło.
-
Moje miejsce jest 1500 km ode mnie.... Czy tęsknię? Nie wiem..... Moja Przyjaciółka twierdzi, że ja wszędzie oswajam miejsce i staje się moim.....
-
Zanim otworze pierwsze zdjęcie chociaż już jedno otworzyłem tam gdzie " Rowerem" to muszę powiedzieć, że zauroczył i rozbawił mnie Twój cały sympatyczny opis. Be żadnej krępacji mówisz co czujesz , to jest urocze. Gratuluję swobody ducha. a teraz wkraczam w "Twoje Miejsce" i wiem, że będzie milutko.
-
Miło mi, że taki pozytywny odzew mają moje Kielce ;o)
-
Bardzo dobry pomysł na podróż w odcinkach - takie "K jak Kielce" ;-)
-
...w czasach liceum i studiów nie było wiosny, żebyśmy nie pojechali w Góry Świętokrzyskie. Trudno będąc tam nie zahaczyć o Kielce. Trudno będąc w Kielcach nie zahaczyć, bodaj okiem, o Karczówkę... :-) ...
-
Lubię Podkarczówkę i zazdroszczę widoków :)
-
Dziękuję ;o)
-
Super pomysł !