Komentarze do podróży Muzyczna podróż do Meksyku...
-
dżungla jest tylko jedna... dwa pozostałe materiały to dłuższe wywiady. ale tematycznie tez pasują:-)
-
oki... to ja tymczasem... w oczekiwaniu na zalew krytyki (choć zainteresowanie raczej umiarkowane... tylko 5 download'ów!!)... ustosunkuę się do wcześniejszych komentarzy. (mam tremę!!!:-)
lhasa... do mnie akurat nie bardzo przemawia. ta jej "zmysłowość" jest dla mnie zbyt teatralna. ot... pościelówa taka:-)
lila... prawdziwa macha (rodzaj żeński od macho). babka z charakterem, uporem i w dodadku talentem. a to niezbyt częste połączenie.
bandas... wstd się przyznać w tak zacnym gronie, ale ja naprawdę lubię to granie!!! oczywiście nie wszystko i oczywiście zależy to od okoliczności. ale jak się pije tequile z meksykańska rodzinką, to niewiele dźwięków tak raduje serce. no i po którymś kieliszku zaczynają się śpiewy, a to już doznanie metafizyczne:-)
pociąg... skacze jak skacze, ale jaki ma dresik!!!:-)
cumbias... zadna z zaprezentowanych tu cumbii nie jest typową przedstawicielką gatunku. wszystko to eksperymenty. surowa, kolumbijska (bo stamtad pochodzi) cumbia może lekko nudzić. rytm jest wymażony do jazdy na osiołku:-)
chuntaro style... to ulubiony numer Tymka - trzyletniego synka znajomych:-) i wcale nie przypomina mi kriss kross (http://www.youtube.com/watch?v=iXPbLs2-JcE), na którym, nota bene, się wychowywałem:-) instrumentalnie... no ja tam słyszę trąbkę i akordeon (poza zestawem rockowym), więc może to jednak jest trąbka?:-)
molotov... przykro mi, ale rosyjskiego undergroundu nie znam. moje jedyne spotkanie z tamtejszym muzycznym półświatkiem miało miejsce na polu reggae'łowym a oprowadzał mnie jah division... dża paucził rastamana kurić... gandzia, gandzia... :-)
chuck mangione... właśnie płytka children of sanchez mnie tak zaabsorbowała. że jest genialna każdy wie!:-)
banco da gaia... nigdy nie lubilem... za dużo prądu:-)
nagrania... niestety, moja ulubiona audycja znalazła się wśród tych na wieki utraconych (cała nadzieja w tym, że w polsce została jakaś jeszcze bardziej zakurzona kopia)
@kolumber: dzięki za advert:-) trochę mi głupio, że się spamowo reklamowałem, ale chyba mi wybaczycie?:-) -
Eee, czepiasz się. Prowadzący rządzi. Urocza nutka kpiny w głosie, powracająca co jakiś czas kompletnie mnie rozwaliła :)
-
Aha, mówię o gościu w Dżungli pierwszej :)
-
właśnie zauważyłem, że prowadzący nadużywa słowa właśnie:-)
-
Nie wiem, jakoś zupełnie innego się spodziewałam (irracjonalnie zupełnie, bo skąd mam niby wiedzieć). Ale audycja mniamuśna. Uroczy gość. O prowadzącym z przyzwoitości już kadzić nie będę :)
-
z powodu?:-)
-
Zfiesz, głos zupełnie mnie zaskoczył.
-
Nie kokietuj ;)
Zachwycam się faktem udostępnienia.
Jak odsłucham (właśnie zaczynam) to wygłoszę swoją profesjonalną opinię (lol).
Zaczyna się dziarsko całkiem :) -
No brawo, Zfiesz.
Piękny wyczyn. Biorę się za słuchanie. -
hmmm... może lepiej poczekaj az się ściągną zanim zaczniesz te peany wygłaszać?:-)
-
Children od Sanchez słuchałam szaleńczo i namiętnie. Rollercoaster emocji. Ale, ale nie o tym tu teraz chciałam.
Zfiesz, God bless you. Się tak strasznie wzruszyłam tymi nagraniami (jeszcze się ściągają, więc nie słyszałam) ale sam fakt, żeś wyjął i podrzucił - no aż serce roście!
Pierwszy raz kolumber przemówi ludzkim głosem. Czysta postmoderna.
Jeszcze 15 minut ma się ściągać pierwszy plik, chyba się uduszę od tych petów wypalanych niecierpliwie w oczekiwaniu. Mistrz jesteś i tyle :) -
Ojj chucka to ja ostatnio jakoś we Trójce słyszałem:)) ale to zawsze warte poswięcenia większej ilości czasu:) a tak gdzies mnie się Lhasa rzuciła w oczy to takie skojarzenie z Banco da Gaia..no i Last train to Lhasa:)
-
wybacz kikk... dzis już sie nie ustosunkuje do powyższego... twoje dywagacje trąbkowe sprowadziły mnie na trop nie słyszanego od stu lat chucka mangione... a on bardzo absorbujący jest:-) hasta manana!
-
Dobra, kłamałam, jak to kobieta. Reszta jutro, bo właśnie zobaczyłam zegarek i spóźniam się na spotkanie ponad godzinę :) Ah ten real!
-
Ja konsumuję muzykę bulimicznie, za każdym odsłuchaniem jest jeszcze jeden dźwięk, jedno słowo, jakiś oddech, którego wcześniej nie było. A jak się skończą, to już nie słucham i idę dalej.
I dalej:
Lhasa bardzo tak, jak rzecze zdejmkapelusz (jak ja nie lubię się z nią zgadzać, a jak często to robię) zmysłowa. Ale już Lila mnie nie rusza zupełnie.
Bandy to jak rozumiem, celem zobrazowania szerszego tła. Nie pokuszę się o pogłębioną analizę :)
Pociąg rozwalił teledyskiem :) Skaczący pan rządzi.
Cumbia doskonale pogmatwana, dźwięki do usłyszenia mi się pół roku nie skończą.
chuntaro style dostarczyło sporo endorfin, tylko tam jest taki mały fragment, który brzmi jak z piosenki jakiejś Criss Cross (pamiętasz takich chłopców?) i trochę mnie rozprasza, ale potem jest wstawka taka bardziej folkowa i tu już się rozpływam na mariażem, a co to jest to co brzmi jak trąbka, ale chyba nią nie jest? (bo fajne strasznie, strasznie)
molotov coś mi przypomina mocno, nie wiem co i to będzie męczyć, trochę na moje ucho jak rosyjski undergound, ale nie znam się, tak mi się luźno kojarzy, na plus mocno, choć te skojarzenie nie do końca jasne jak z chuntaro - przeszkadza trochę. Anyway, mniam.
Dobra, pora odświeżyć uszy. Za chwilę reszta.
-
mariachis są tylko jako "praźródło":-) to w zasadzie pierwszy gatunek muzyczny, który można okreslić mianem (ogólno)meksykańskiego.
chavela jest bombowa, ale w nadmiarze (12?!?!?! - jeden track, czy zmieniałaś?;-) trochę nudzi.
moim osobistym mistrzostwem świata jest muzyka z wpisu "hecho en monterrey" (co wielokrotnie podkreślałem:-)
a za fado nie przepadam, bo nie lubię brzmienia portugalskiej wersji języka portugalskiego. za to brazylijska!!! najseksi na świecie;-) -
Delektuję się stopniowo, poszukując jeszcze muzycznych "okolic" komentarze więc będą w odcinkach. Na początek ogólne kadzenie. Czytam tę podróż trzeci raz. I trzeci raz zachwyca. Zfiesz, Ty się opamiętaj, rzucaj te worki, wracaj do kraju i pisz/mów o muzyce. O podróżach mów, działaj. Ty się tam w tych workach chłopie marnujesz. Wiem, co mówię, w końcu ważna jestem, nie? ;)
Ale do rzeczy:
Mariachis, jak to mariachis, mnie nie zachwycają, może za bardzo mi się z Banderasem kojarzą, a może za mało w tym emocji (pewnie są, tylko ja ich czytać nie umiem)
Chavela obłędna, La Llorona rozdzierająco piękna, te małe załamania głosu, nieczystości jak tłumiony płacz - fizycznie rozbolało mnie serce. Piękne uczucie. Z fado tak miewałam, ale fado jednak "gładsze" - Chavela na mur beton idzie w audycji.
Teraz jej jeszcze posłucham, dalsze komentarze za chwil kilka -
to się chwali! bo ja np, jestem tak zapatrzonym w swoją wiedzę europocentrykiem, że często łapię się na podobnych założeniach:-)
-
@zfiesz: dawno mnie tu nie było. Zdziwienie nie wynikało z popularności zespołu czy jej braku - po prostu nigdy nie widziałam tylu komentarzy na YT pod jedną piosenką. Nie, nie komentarzy, a plusów przy wypowiedziach, zdaje się. myślę, że jestem ostatnią osobą, która zakładałaby, że skoro ja nie znam, to nikt nie zna;)
-
no nie... porównywać lilę do bratanków, to prawie bluźnierstwo!:-) wstydź się;-) ale pomysł z zaproszeniem ciekawy. szkoda, że nie wyszło... ale może jeszcze przyjdzie na nią czas. swoją drogą, chyba żaden znany meksykański wykonawca/zespół nigdy nie gościł w polsce? fajny byłby taki gig: od lili, przez celso pinię z kolegami, mana, po cafe tacuba i molotova:-) ech... pomarzyć zawsze można:-)
w casa de mazcal co prawda nie byłem, ale mezcalu się opiłem (con gusano por supuesto:-) można go kupić na każdym kroku i za rózne pieniądze. najtańszą butelkę kupiłem chyba za 45 pesos. co do revolución w san cristobal... przechodziłem obok kilka razy, ale tam zawsze kupa różowych amerykanów z lonely planet na stolikach siedziała, więc wyluzowałem. iskra (na real de guadalupe) to chyba światynia tamtejszego reggae. ja załapałem się na koncert kapelki bakte, którą można znaleźć na składaku prezentującym lokalnych rastamanów (http://pl.youtube.com/watch?v=rHHEzxMUeNo ...to akurat nie z iskry, ale numer fajny:-) na przeciwko iskry jest świetny rastamański sklepik z różnymi gadżetami i muzą. tam też przegrywają płyty jeśli nie stać cię (lub nie chcesz) na oryginał:-)
a konkurencję możesz mi śmiało robić... zawsze chętnie dowiem sie czegos nowego:-)
pascualito rey mi się kojarzy, ale nie bardzo wiem skąd (sprawdzałem na tubie i numer hoy no es mi dia wydaje mi sie dziwnie znajomy)
a jestem... w polsce z pasłęka, w meksyku z deefu (dokładnie z iztapalapy, bo tam mieszka moja meksykańska rodzinka), ale chwilowo mieszkam w uk.
i niestety nie wiem kiedy znowu pojawię się w mexico. w zasadzie mógłbym powiedzieć, że dopiero wróciłem, bo minęły raptem dwa miesiące. ale... jak coś, zgadamy się na jakiegoś kielicha:-) -
oczywiscie czy ty znasz a nie ja znam :)))))))))))))))
-
ty a byles w casa de mezcal w oacaca ? masakra bar , jakich w mexico na trasie ze swieczka szukac , mezcal kosztuje chyba z 15 pesos 50tka :) , jakos tak .., albo mi sie wydaje ale wiem ze jakies grosze , a do tego kiedys wpadam , i mowie 5 mezcali , a gosc za barem ty wiesz co lepiej ci sie oplaca cala butelke :) , no i rzeczywiscie , piekielne miejsce czasem tam wpadam i maja super dobry mezcal ..choc nie polecam tego z zielskiem w srodku , bo kiedys mi sie odbijalo caly nastepny dzien tym smakiem , a jest taki sobie .....
a w san cris to numer jeden revolucion , nastepnym razem sprobuj , na glownej ulicy z muza na zywo :) , i jest takie nowe miejsce w miare nowe , gdzie mozna ogladac filmy wykopane z pod ziemii , pic zielona herbe i jesc jakies wynalazki super , dobra lekka kuchnia i jest jeden gosc w srodku , ktory przegrywa muze , ma bardzo duzo rzeczy ci mowie , bys zwariowal , cos tam przegralem kiedys .... , oaza spokoju ........i chill out
dobra spadam ja tez , konkurencji nie bede robil , bo troche sie krece tu i tam i raczej nie istnieje w spolecznosciach netowych , ale jak cos jest super to czemu nie , a ten kacik mi sie spodobal bardzo
ty a znam Pascualito rey , kiedys mialem taka fale , ze ich troche pare razy przesluchalem , fajna muza , jak mas zjakiegos maila to ci przesle , chyba , ze masz dostawy swieze z mexico ...........
pozdr
-
CHe
pisac by duzo , fakt jest taki , ze robota jaka zrobiles jest jak to sie mowi CHINGON
muzyka meksykanska to temat tak szeroki , dlugi i gleboki jak rio grande
kiedys mialem taki pomysl , aby sprowadzic lile do polski , w naszym kraju jest taki lekki etno klimat , co jakis czas wypadaly jakies bratanki i temu podobne , my lubimy taki klimat troche , mysle , zeby sie przyjela , co najsmieszniejsze to znalem dobrze goscia, ktory robil dzwiek dla eugenii leon , nie wiem czy znasz , taka gwiazda tutejsza , i znal dobrze menagerke lily , byly jakies pomysly , ale z braku czasu i chyba rozeznania w branzy wszystko sie nie wyklulo , choc powiem ci , ze jak puszczem lile ludziom w polsce to sie podoba bardzo , widzialem ja na zywo kilka razy , ale w takim ambiente estudiante i ostatnio z madrytu w jakiejs sali super bomba , rozruszala publike siedzaca w fotelach kinowych na maxa ........, mozna pomyslec , ja sie nie znam na promocji takich spraw , ale wiem , ze ma jeden band w europie , z ktorym gra w europie , ciekawe co ?
a ty skad jestes ?
i kiedy znow w mexico ?
saludos
-
qrcze... za dużo tematów na raz:-) o tych polakach z jalapy mi się jeszcze przypomniało. słyszeć o nich na pewno slyszałem. pamiętam też, że gdy pierwszy raz jechałem do mexico, ciotka dawała mi namiary na jakąś znajomą śpiewaczkę operową. ale nie pamietam czy była z jalapy czy z miasta meksyk.
-
i jeszcze w temacie "mogłeś napisać o..." albo "zapomniałem"...
maldita vencidad rzeczywiście była na liście, ale jakoś mi umknęła:-) tylko że wtedy powinienem też (chyba) napisać o jaguares i caifanes. pozostaje też cała scena elektroniczna, od plastilina mosh, przez moenie, mexican trance mafia, po ekstremy jak hocico i cenobita. jest też masa popu, który czasem nawet nie gryzie w uszy:-)
z bardziej tradycyjnych gatunków odpuściłem bolera i trovę jako taką, grana po knajpach w całym meksyku (ty wspominałeś o jukatańskiej). co się zaś tyczy trios, ja znam te z północy (gitara, akordeon, bardzo mała perkusja). graja bardzo podobnie do nortenos, ale skład inny, więc i nazwa:-)
knajpy, knajpy, knajpy... taski nie znam, bo w jalapie byłem tylko dwa dni. za to wszystkim polecam (pewnie znasz) iskrę w san cristobal de las casas i cafe bar central w oaxaca. w obu panuje fajny, wyluzowany klimat. w deefie zaliczyłem kilka knajp na coyoacan, ale żadna jakoś szczególnie nie utkwiła mi w pamięci. -
witaj macieju:-) co prawda ty mnie nie znasz, ale ja nasłuchałem się o tobie o ludzi z elbląga (jawor i filip z radia el:-)
dzięki za wyczerpujące komentarze... mała uwaga: nie wnikałem zbytnio w lokalizmy z dwóch powodow. po pierwsze, znam je tylko częściowo, a trochę bezsensowne byłoby wgłębianie się w jeden regionalizm (np. veracruz, w którym jako tako się orientuję) a olać inny. po drugie, chciałem zaprezentować raczej muzykę znaną w całym kraju... meksykańską, a nie oaxaqueńską, jarochą (jak to odmienić:-), itp. no i jeszcze jedno... w przeciwieństwie do ciebie nie mieszkam w mexico... que pena:-(
jeszcze raz dzięki i zapraszam na dłużej... choć będziesz mi robił konkurencję:-) -
czesc jeszcze raz ja , wiesz co ta knajpa w Jalapie sie nazywala chyba Tasca , jezeli sie nie myle , miejssce zupelnie kultowe dla rozwoju muzyki w Meksyku w latach 80 tych , 70 tych , jakos tak ,
nie wiem czy slyszales o ekipie polskich muzykow , ktorzy osiedli w Jalapie , graja w orkiestrze symfonicznej i sa nauczycielami w szkole muzycznej , ciesza sie ogromnym autorytetem , choc sa srodowiskiem raczej zamknietym , troche dziwni , z tego co sluszalem , choc sam nie znam , wiec moze sie myle , z ludzi , z ktorymi rozmawialem po koncercie z tej kapeli co grala w Tasce owego wieczoru to kilku z nich studiowalo u polskich nauczycieli , bardzo ich cenili ..
pozdr -
czesc , super mi sie podoba ten wpis , jest na prawde dobry
mozna byloby jeszcze dorzucic cala muze z Veracruuuu ;) , son musi byc , nie wiem czy slyszales Son de madera czy Mono Blanco , bardzo dobre bandy , ten pierwszy pochodzi z Jalapy z duzego osrodka sonerow , gdzie znajduje sie jedna knajpa , nie pamietam teraz jak sie nazywa , ale ma bardzo interesujaca scene w formie muszelki na gorze , widzialem tam kiedys grupe Sonnex , takie lekko nowoczesne spojrzenie na son , ciekawe , bylo to juz jakis czas temu , ale mieli wydawac wtedy plyte , wiec moze juz jest .......
http://mx.youtube.com/watch?v=SDao_3vb1_8&feature=related , tutaj jest kawalek son de madera , a po lewej w videos relacionados masz , Mono Blanco i Los Cojolites , ktorych tez znasz z Fridy , tam tez spiewali , chyba ze dwa kawalki , ja tam lubie son bardzo , choc moze byc troche zbyt etno jak dla niektorych .......
nie wiem czy slyszales rodzaj cumbii , ktory graja na Costa Chica , na poludnie od Acapulco , jest tam dosc duzo ludnosci czarnej , ktora znalazla sie tam za sprawa pewnych zawirowan historycznych , ale to nie miejsce i czas na to . o co chodzi , graja niezwykle prosta muze , ktora sluchana w innym miejscu niz pod palapa z trzciny brzmi zupelnie inaczej , zbieram plyty jakies pirackie czasami jak sie gdzies tam zakrece i nie moge sie nadziwic jak bardzo kocham to muzyke , a jest po prostu banalnie prosta , cos bardzo karaibskiego w swoim ogolnym swietle
nie wspòmniales chyba , a warto o Maldita Vencidad kultowa banda dla meksykanskiej mlodziezy , duzo tam jest muzy , ktora zrobili , czy inspector z kawalkiem Termina amor , mam strasznie wolny internet , wiec nie bede sie bawil w linki , gracias za wyrozumialosc :))))))))))
jest jeszcze sprawa bandy z Oaxaci , marimby z Chiapas i n.p. trios i trovy z Jukatanu , ale to juz bawienie sie z typowo meksykanska , czasem zbyt ciezka muzyka jak dla Polakow ,
Banda brzmi jak orkiestra gorniczo-hutnicza co nam robi pamparapam , mam jedna piosenkarke Georgina Meneses z orkiestra mixes ( lud w Oaxace ) , ale jest ciezki temat ,
trios -romantyczne serenady na trzy gitary , czasami moga byc , jak kiedys ich nagram na komorke to przesle :)))))) ,
a marimba , jasne jest w wielu miejscach w Mexico , ale w Chiapas nawet hymn stanu jest grany na marimbie ( wielkie cymbalki drewniane , a tak przy okazji jakby ktos rozwial raz na zawsze moje watpliwosci jak sie ten istrument nazywa po polsku ? ) , w Tuxli Gutierrez jest park marimby , miejsce glownych spotkan mieszkancow
dobra spadam , fajny wpis , pierwszy raz jestem tutaj i mi sie podoba , pa
pozdr -
@zdejmkapelusz: przede wszystkim dzięki...
technicznie: z tymi linkami jest dziwna sprawa. u mnie nie działa (a właściwie przestała działać już po wrzuceniu tej podróży) lhasa z el desierto. tzn też nie do końca, bo pojawia się najdziwniejszy komunikat jaki widziałem na tubie, czyli że soundtrack jest niedostępny, ale obrazek można sobie pooglądać. na zastępstwo, gdzieś w dyskusji z rebel (kilka komentarzy wyżej) jest link zastępczy. problem pod tytułem "not available in your country" jest chyba prosty do ominięcia, bo można sobie zmieniać dowolnie lokalizację. ja mieszkając w uk, mam lokalizację pl, ale przez to czasem mam problem z odpalaniem klipów z latynoameryki. poza tym, u mnie wszystko (oprócz el desierto) działa.
artystycznie: "elementy kiczowate" wrzuciłem, żeby obraz był w miarę pełny. ja przyznaję się do słabości do bandas, ale to głównie ze względu na wspomnienia. monterrey... to z kolei nie jest bardzo znacząca scena, ale całkiem ciekawa. szczególnie dla europejczyków, bo łączy coś co znamy, z elementami latynoskiego folkloru. a cafe tacuba... cóż... latynosi (a w tym konkretnym przypadku meksykanie) mają swoje gwiazdy i to całą masę. twoje zdziwienie jest dość symptomatyczne. o ile "nasza" muzyka dociera wszędzie (myślę oczywiście o pop-papce), o tyle rzadko działa to w druga stronę. stąd prawdopodobnie zaskoczenie ilością fanów. myslenie na zasadzie "ja nie znam, więc pewnie nikt nie zna" nie jest niczym nadzwyczajnym w europie:-) -
no, lepiej ;)
-
dlatego napisałem "szczególnie", bo liczyc na was oczywiście mogę ZAWSZE:-* i tak, tęskiniłem... choć mnie tez nie było:-)
-
och, ja ci już napisałam nieco - może przeoczyłeś? wcale by mnie to nie zdziwiło. teraz dwa dni mnie nie było i normalnie... ech... nikt nic... szkoda słów ;p
-
Proszę bardzo:
Mariachis bawią, następne wynalazki to nie bardzo moja stylistyka i nie jest to przypadek, w którym kicz mi się podoba. Lila i Lhasa bardzo zmysłowe i filmowe (El desierto sprawdź, mnie się pokazuje brak video).
El tren całkiem odlotowe! Ogólnie w Hecho en Monterrey bardzo fajne wynalazki (ale przy Frijolero pojawia się kolejny dziwny komunikat: not available in your country. Może chwilowy bug).
Chilanga banda bardzo rozrywkowe, podoba się, zdumiewa mnie też ilość fanów na YT.
Esta vez też unavailable.
Bogowie z Guadalajary i Julka to już też nie moje klimaty raczej.
Ale ogólnie szacun za wpis i tyle linków.
-
no to czekam na opinię. na żabę i rebel szczególnie liczyć nie mogę:-p
-
no to faktycznie niespecjalnie mnie rozczarowałeś:) klikam!
-
muszę cię rozczarować (czy aby na pewno?). world music nie znajdziesz tu wiele. może poza dosłownie kilkoma pierwszymi numerami. reszta to raczej współczesne granie, często ocierające się o alternatywę (choć mam świadomośc, że w dzisiejszym świecie pop-komercji pojecie "alternatywny" jest bardzo szerokie i naciągane).
soundtrackowo odsyłam do "amores perros", "y tu mama tambien", "sin dejar huella", itp. a "exils" jest na mojej "codziennej ścieżce dźwiękowej". -
Wpis wygląda na absolutny czad, wkrótce się wklikam po muzykę. World music mnie zwykle jakoś szczególnie nie inspiruje, ale muzyczne filmy pomagają: "Życie jest muzyką" czyli Crossing The Bridge: The Sound Of Istanbul (ta podróż musi kiedyś nastąpić) i nieśmiertelne "Exils" Gatlifa, po którym mam ochotę porządnie przeczesać Andaluzję i napić się z Cyganami.
-
dzięki dżudit. ale ty chyba większość tego czytałaś na mexicanie? btw, może jakieś sugestie od miguelito?
-
Bardzo ładne podsumowanie, Zfieszu :-)
-
myślę, że milczenie Sławka jest wystarczającą odpowiedzią na to pytanie :]
-
dzięki sławek, ale ciekaw jestem czy przebrnąłeś? sam się przyznawałeś (wielokrotnie), że nie czytasz, tylko oglądasz, a tu do oglądania nic nie ma!:-)
-
ooo... dzięki żabo... lepiej późno niż wcale:-p
-
bardzo konstruktywne:-)
-
spoko, mam też inne: "oj, ty to jesteś :)" i na końcu "hihihi"
-
próbuj dalej ;)
-
proponuję: "no dobra, sama znajdę" :)
-
no i jak ja mam to skomentować? ;p
-
no pare mi nie wchodzilo :) ale nie wiem, ktore, nie chce mi sie sprawdzac, daj mi spokoj ;p
-
do monterrey jeszcze nie doszłam!