W pobliżuSagrada Familia jest park. Niewątpliwą atrakcją dla turystów jest możliwość kibicowania przy grze w takie duże kule, której zasad nie rozszyfrowaliśmy urzeczeni zaangażowaniem i postawą graczy
Z parku udaliśmy się podziwiać Tore Abgar – wytwór wyobraźni współczesnych architektów. Może dlatego mieszkańcy Barcelony, rozpieszczeni przez Gaudiego, nie lubią tego wieżowca. Fakt, budowla może budzić kontrowersje z uwagi na kształt. Nam się podobało zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz.
Wieża otrzymała pseudo: „czopek”:)
Ponieważ chcieliśmy dotrzeć również do oddalonych od centrum miejsc byliśmy zmuszeni korzystać z metra. Jakie było nasze zaskoczenie kiedy zobaczyliśmy, że metrem jedzie sobie piesek, jeszcze większe kiedy pies bez problemów pokonał schody ruchomeJ W tym niezwykłym towarzystwie dotarliśmy w okolice stadionu Camp Nou. Tam spotkaliśmy człowieka, który ze znanych tylko sobie powodów postanowił pokazać nam cały obiekt. Zrozumieliśmy, że Pan jest działaczem sportowym i kiedyś uprawił hokej. Swoją droga to nie wiem, jakim cudem udało się porozumieć, ponieważ Pan mówił tylko po Katalońskiu – fakt, bardzo wolno, z tym świętym przekonaniem, że im wolniej będzie mówił, tym Kataloński będzie dla nas bardziej zrozumiały – a my po próbach prowadzenia rozmowy po angielsku przeszliśmy na ukochany polski. Siłą woli i gestu jakoś udało się odgadnąć intencje nowego przyjaciela. Najpierw zaprowadził nas na lodowisko, później podarował bilet umożliwiający wstęp do muzeum i na stadion.Musieliśmy się spieszyć, ponieważ pozostał tylko kwadrans do zamknięcia. Dzięki tej później porze zwiedzania na stadionie byliśmy sami.
Wrażenie niesamowite. Oczywiście uprzejmy Pan odprowadził nas do stacji metra i pożegnał się po uprzednim sprawdzeniu przez ogromne szkło powiększające, że mamy dobre bilety. Wcześniej podarował Januszowi legitymację członkowską klubu sportowego FCB.
Wszechobecna sztuka dodaje miastu wyjątkowej urody, czyniąc je chyba najpiękniejszym w Europie. niesamowita inspiracja dla fotografa, no i uczta dla mniej i bardziej wprawnego oka.
Po lewej stronie od Rambla patrząc od strony morza rozciąga się cudna dzielnica Barri Gottic. Klimatyczne, wąskie uliczki pochłonęły nas na dwa dni. Na liście obowiązkowej umieliśmy również muzeum Picasso i Park Guell. Odpoczywaliśmy w przeróżnych knajpkach, kafeteriach, kawiarenkach delektując miejscowymi specjałami. Jedzenie zawsze przepyszne:) Polecamy owoce morza w panierce smażone na głębokim oleju; popojane cavą (coś takiego jak szamapn, tylko lepsze) to już prawdziwy luksus. mniam...
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
gra w "duze kule" to petanca.Chyba ostatnio w Polsce tez sie dosc popularna robi.
-
Mile powspominać oglądając jeszcze czyjeś zdjęcia i rozpoznawać miejsca, gdzie się już było kilka razy i kawałek serca tam został....
-
wybieram sie do Hiszpani w czerwcu.
Dziekuje za wspaniale opisy i wiele ciekawych pomyslow, z ktorych napewno skorzystam
Pozdrawiam -
Piękne Miasto Cudowni Ludzie polecam Każdemu
-
Po obejrzeniu zdjęć czuję, jakbym już tam był :) Visca el Barca!
-
świetne zdjęcia i opisy, strasznie chciałbym tam pojechać. najlepiej jutro