2009-01-09
Podróż Beskid Żywiecki - cel mojego pierwszego wypadu na narty
narty góry samolot zwyczaje schronisko gps24.pl z przyjaciółmi wydarzenia sportowe kuchnia gospodarstwo agroturystyczne rower park narodowy pociąg
Typ: Plan podróży
Lepiej późno niż wcale... Zaczęłam się uczyć jeździć na nartach. Ja, zapalona siatkarka, a przy tym osoba otwarta na każdy rodzaj sportowej aktywności... Dotarliśmy do przyjaznego Korbielowa, gdzie pożyczyłam narty i osprzęt, założyłam big footy na nogi i... poczułam niemoc z braku równowagi. Po każdym upadku wstawałam, co nie znaczyło wcale, że jestem coraz silniejsza. A niech tam, wynajęłam instruktora. W końcu dwie sunące pod stopami dechy są nieco trudne do opanowania, dopóki się nie zna zasad. Zaskoczyło i połknęłam bakcyla. Teorię opanowałam, z praktyką gorzej, nie mniej ćwiczyłam, ćwiczyłam. W końcu ćwiczenie czyni Miszczem (wsparł mnie kumpel).
Etap drugi - szkolimy umiejętności 2009-01-09
Jeździliśmy na polskich stokach 3 dni, a czwartego wybraliśmy się też na Słowację. Opłacało się: stoki dośnieżane, obsługa w porządku no i zero kolejek do wyciągu. Pozazdrościć ;). Wizytę zagraniczną zwieńczyła kąpiel w geotermalnym basenie. Przejście w bikini z szatni przy 5 stopniowym mrozie (brrrrrr) do basenu z gorącą wodą (uffff)... Niezapomniane wrażenie :). Polecam!
Jeszcze coś ważnego - porządne jedzenie 2009-01-09
Coś dla ducha było, dla ciała też... Ale wciąż mało. Trzeba coś zjeść. Jedziemy na obiado-kolację. ChyżBet to miejsce gdzie podają wyjątkowo smaczne potrawy - to był jeden z najlepszych posiłków jakie w życiu jadłam. Również polecam!!
Pora wracać i... już planować kolejny sezon :).