Podróż Riding Across Europe
Wszystko zaczyna się od marzenia, jednej myśli, która jest wstanie zawładnąć naszą duszą. Tak, też było ze mną... 3 lata temu miałam okazje odbyć wyprawę do Włoch i gdzieś pod Wenecją zawładnęło mną marzenie objechania większej części Europy motocyklem. Ktoś z zewnątrz mógłby nazwać to kaprysem, lecz jeśli ta myśl siedzi w Tobie ponad 3 lata i walczysz o nią wytrwale... to znaczy, że jest to coś więcej niż błaha zachcianka. Ponieważ chciałam wystartować razem z drugą zakręconą motocyklistką zaczęłam poszukiwania. A jak się okazuje znalezienie drugiej osoby, która odważyłaby się wyruszyć w podróż, która ma liczyć ponad 12 000km w cale nie jest łatwe!! Pewnego dnia trafiłam na portalu zrzeszającym motocyklistki - motocaina.pl na opis pewnego wyjazdu Karoliny... Po wymianie kilku maili okazało się, że ma podobne podejście do jazdy motocyklem i co ważniejsze chciałaby się podjąć wyzwania, jakie niesie ze sobą taka podróż dookoła Europy...
Już 3 września ruszamy na dwóch motocyklach Suzuki VanVan w podróż naszych marzeń. Zapraszamy do kibicowania wyprawie oraz śledzenia kolejnych etapów podróży :)
Weronika & Karolina
Wystartowałyśmy!! 2011-09-04
Wyprawę rozpoczęłyśmy z przygodami… W piątek Karolina pędziła do Warszawy, aby przechwycić paszport, który nie dotarł na czas do Szczecina. Ja starałam się pozałatwiać resztę spraw, lecz niestety „warszawskie korki” nas pokonały, dlatego postanowiłyśmy po trudnej debacie wyruszyć dzień później. Na starcie zjawiły się dwa zaprzyjaźnione kluby Suzuki Cruiser Club oraz Amazons, aby wesprzeć nas w ten wyjątkowy dzień.
VanVany pierwszy etap zdały na piątkę. Dzisiaj nocujemy w Kaniowie (okolice Pszczyny) u przesympatycznej motocyklowej rodziny, która przygarnęła nas pod swój dach (Dziękujemy - Iza & Tomek & Kuba & Martynka).
p.s.
Odwiedziłyśmy dzisiaj obóz koncentracyjny Auschwitz II-Birkeanu w Brzezince, gdzie naziści zgładzili ponad milion osób. Uświadomił on nam, jakie mamy szczęście żyć w wolnym kraju, gdzie możemy realizować marzenia….
Relacja dzięki - Samsung
Slovakia 2011-09-05
Miałyśmy w planach dzisiaj dostać się do Budapesztu, lecz jak się okazuje plany są od tego, aby je zmieniać ;) Wystartowałyśmy od naszych gospodarzy stosunkowo późno do tego jeszcze miałyśmy do załatwienia kilka spraw na terenie Polski, co nie ułatwiało przekroczenie magicznej granicy… Gdy już to nastąpiło pojechałyśmy w kierunku wioski Čičmany, znanej z ciemnych drewnianych chałup malowanych w białe ornamenty. Trasa, która pokonałyśmy przechodziła przez dolinę Rajčanki. Jest to piękna droga!! Idealna na motocyklowe przejażdżki. Oczywiście nie zabrakło przygód.. deszcz nas zmoczył kilkakrotnie, po nocy szukałyśmy noclgu, a gps sugerował nam ekstremalne ścieżki…, ale o tym innym razem ;)
Relacja dzięki - Samsung
Węgry 2011-09-07
W tym kraju na każdym kroku ktoś oferował nam wsparcie. Od drobnych gestów typu uścisk dłoni starszej pani, która nie mówiła, ani słowa po angielsku, ale na migi tłumaczyła, że jak miała 19 lat to sama kiedyś jeździła motocyklem. Po inne miłe zdarzenie, jakie miało miejsce… pomoc nieznajomego mężczyzny w naciągnięciu łańcucha w VanVanie Karoliny. Męczyłyśmy się ze śrubą ponad 20 min., aż tu nagle za naszymi plecami wyrósł nasz bohater…. W naszych sercach na długo pozostanie także pewna Pani, która wyciągnęła do nas pomocną dłoń, gdy już traciłyśmy nadzieje na znalezienie noclegu, ale o tym, kiedy indziej Coraz bardziej rozumiem, że w całej tej podróży nie chodzi o odbębnienie atrakcji turystycznych, lecz o podróż samą w sobie, tak aby poznać oraz zrozumieć choć w minimalnym stopniu kraje przez które przejeżdżamy. Aby poznać osobiście ich mieszkańców, a nie opierać się na stereotypach powielanych od lat.
Relacja dzięki Samsung.
Rumunia 2011-09-07
Wiele się słyszy o tym kraju, niestety dużo częściej złego niż dobrego… dlaczego? skąd tak silne stereotypy? ciężko powiedzieć, jak na razie zaskakuje ona nas bardzo miło, piękne krajobrazy, bajkowe drogi, pogoda na piątke z plusem (32C). Do tego ciekawa architektura. Mamy nadzieje, że obrazu tego nie zachwieje nic ;) Jutro jedziemy przejechać się trasą transfogarską, której osobiście nie mogę się doczekać.
Relacja dzięki Samsung.
czarująca Rumunia... 2011-09-08
p.s.
Nie spotkałyśmy się ani razu z nachalnością, agresją czy wrogością ze strony tubylców. Dlatego jeśli komuś się marzy ten kraj… to naprawdę nie zastanawiaj się tylko wskakuj na motocykl czy do auta i zobacz go na własne oczy!!
Relacja dzięki Samsung.
zniewalająca Bułgaria 2011-09-09
Na naszych Suzuki VanVanach dotarłyśmy dzisiaj do Bułgarii. Początkowo wjeżdżałyśmy ze sceptycznym nastawieniem do tego kraju, miał być on jedynie przystankiem na trasie Rumunia – Macedonia, ale musimy przyznać, że to nasz błąd, gdyż to przepiękne państwo. Dzisiaj, dzięki naszemu GPSowi „zabłądziłyśmy” i trafiłyśmy na powalający na kolana kanion, aż żal było się zawracać na właściwą trasę. Podrzędne drogi czasami zaskakują ilością dołów, piachu oraz szutru, ale pejzaże w zupełności rekompensują nawierzchnie. Kierowcy jedynie jacyś mniej przewidywalni niż w Rumunii..
A jak się miewają nasze motocykle? Otóż drodzy sceptycy, którzy gadaliście, że to nie motocykl na tego typu wyprawę.. informujemy, że ależ TAK!!… spalanie w pełnym załadunku w górach 2,2l/100km!! A na drogach ekspresowych 2,5l/100km i co wy na to?? Z resztą świat z perspektywy siodełka tego motocykla wygląda bosko, bo, po co się spieszyć, jeśli można spokojnie jechać przed siebie podziwiając okolice i cieszyć się każdym dniem.
Relacja dzięki Samsung.
Macedonia 2011-09-10
Do Macedonii wjechałyśmy z małymi przygodami.. brak „zielonej karty” u jednej z nas mógł nam uniemożliwić wjazd do tego kraju, lecz krótka wymiana zdań z celnikami podparta naszymi uśmiechami zdziałała cud Teraz liczymy na 2 kolejne w Albanii oraz Czarnogórze – trzymajcie kciuki! Co do samego kraju… Macedonia jest piękna, ma bardzo dobre drogi pełne winkli oraz mieszkają tutaj przesympatyczni ludzie. Wczoraj wieczorem udałyśmy się na mały spacer po Ochrydzie i nareszcie poczułyśmy się jak na Bałkanach. Muzyka folkowa na żywo, pełno ludzi na deptaku, kawiarenki, restauracje okupowane przez gości. Ochryd to urocze miasto.
Albania 2011-09-11
Granice tego kraju przekraczałyśmy z podwyższoną adrenaliną.. tysiące uśmiechów posłanych w kierunku celnika, zagadywanie, setki pytań, byle odciągnąć jego uwagę od naszych dokumentów.. efekt - zero pytań o zieloną karte Albania powitała nas widokiem setek bunkrów oraz cholernym upałem… 40C - to nie jest najlepsza temperatura do jazdy!!
Kraj ten ciężko nam jest ocenić, gdyż z jednej strony przejechałyśmy trasę Elbasan – Tirane, która bije o głowę trasę Transfogalską w Rumunii, lecz z drugiej.. ludzie, atmosfera.. nie czułyśmy się dobrze w tym państwie z każdej strony wyczuwałyśmy jakieś zagrożenie. Gdy już przekroczyłyśmy granice z Czarnogórą odetchnęłyśmy z ulgą.
News dzięki Samsung.
Czarnogóra 2011-09-11
To małe Państwo o pięknym krajobrazie, gdy po raz pierwszy zobaczyłyśmy morze podczas naszej wyprawy.. poczułyśmy dodatkową dawkę energii. Wąskie, kręte drogi, widok na morze i góry.. czego chcieć więcej do śmigania motocyklem :)
News dzięki Samsung.
Włochy 2011-09-12
Do Bari dotarłyśmy promem o 8 rano. Włochy przywitały nas słonecznym upalnym dniem, pierwsze 300km to była walka z żarem z nieba do tego droga, którą jechałyśmy pozostawiała wiele do życzenia.. brak cienia, pełno śmieci i prostytutek – nie tak wyobrażałyśmy sobie południe Włoch!? Gdy dotarłyśmy do Isernia jak za dotknięciem magicznej różdżki widoki się zmieniły Malownicze miasteczka, pełno ciasnych winkli do tego górzysty krajobraz… i tak do samej L’Aquila.
Zaczęłyśmy poszukiwanie w tym mieście noclegu, GPS pokazywał kilka hoteli, pensjonatów… lecz ku naszemu zdziwieniu miasto było w remoncie, no cóż myślałyśmy z początku, że restaurują zabytkowe kamienice. Po przejechaniu kilku kolejnych ulic dotarło do nas, że to przecież nie możliwe, aby całe miasto odnawiali. Nagle zauważyłyśmy, że w żadnym oknie nie świeci się światło, wszystkie banki, restauracje są puste… coś tu nie gra… po czym przypomniałam sobie komunikat prasowy z przed dwóch lat – trzęsienie ziemi w L’Aquila… znalazłyśmy się pośrodku miasta przypominającego plan filmu „Jestem legendą”… jak nam udało się znaleźć nocleg… o tym opowiemy przy innej okazji.
News dzięki Samsung.
Spacer po Pizie 2011-09-13
Do samej Pizy dotarłyśmy tuż przed zmrokiem. Jak zwykle nocleg znalazłyśmy przypadkiem.. choć kto wie.. może to nie są przypadki… może to miejsca znajdują nas Hostel Pisa okazał się ciepłym miejscem, gdzie podróżnicy z całego świata znajdują swoją przystań w dalszych etapach podróży. Po 460km w siodle musiałyśmy rozprostować nogi i ruszyłyśmy do centrum, które okazało się boskie! Pełne młodych ludzi, pięknych uliczek… no i krzywa wieża nocą – bezcenne!!
News dzięki Samsung.
Piacenza 2011-09-14
Po miłym spotkaniu i wspaniałych specjałach kuchni włoskiej ruszyłyśmy w stronę Nicei trasą proponowaną przez naszych gospodarzy Piacenza – Bobbio – Genewa i wzdłuż wybrzeża do samej Nicei.. tylu zakrętów w życiu nie widziałyśmy Alpy i Dolomity mają ich kilka set tutaj było ich tysiące!!
A sama Genova?? To dżungla jednośladów!! Tylu skuterów i motocykli nie widziałyśmy nigdzie, a jak oni jeżdżą?! Tego nie da się opisać…
News dzięki Samsung
Francja!!! 2011-09-15
To już prawie 5 000 km za nami… Lazurowe Wybrzeże powitało nas oświetlonymi promenadami, mieniącym się morzem w blasku księżyca oraz gościnnym Monako gdzie spędziłyśmy noc, której do końca życia nie zapomnimy. Teraz przyszedł czas na odpoczynek w słońcu nad wodą, aby naładować akumulatorki przed dalszą podróżą
News dzięki Samsung.
rozstania czas... 2011-09-18
Po długich przemyśleniach, postanowiłam dalej jechać w pojedynkę, wiem, że już nie będzie to ten sam wyjazd, lecz marzenie objechania dookoła Europy motocyklem nadal we mnie się tli… więc mam zamiar podążać za nim, bo życie to przygoda… a Suzuki VanVan jest rządny kolejnych kilometrów na swoim liczniku. Trzymajcie kciuki i przesyłajcie pozytywną energie!!
News dzięki Samsung.
Monako 2011-09-19
A przejazd ulicami, gdzie odbywa się GP Formuły 1 – bezcenne, nawet VanVan wydawał się jakiś taki bardziej drapieżny. Czyżby pławienie się u boku sportowych aut dodawało mu skrzydeł?!?
News dzięki Samsung.
Suzuki VanVan w Spa 2011-09-22
Nicea to magiczne miejsce wczoraj krążyłam po uliczkach tego miasta w poszukiwaniu serwisu Suzuki. W jednym z nich facet mnie wyśmiał, gdyż stwierdził, że termin wolny do zrobienia przeglądu gwarancyjnego ma dopiero za trzy tygodnie, nie skomentowałam tego faktu i postanowiłam szukać dalej, aż w końcu trafiłam na serwis HI BIKES, gdzie panowie zajęli się mną (a raczej VanVanem ) błyskawicznie. Ich reakcja na opowieść o wyprawie tą małą „125″ była nie do opisania.. wszyscy wyjęli telefony komórkowe i zaczęli robić mi zdjęcia wraz z VanVanem.
Miejsce HI BIKES było dla mnie o tyle magiczne, że tuż przed wyjazdem odezwała się do mnie pewna Polka – Agnieszka, która w mailu informowała, że właśnie szykuje się do pierwszej wyprawy motocyklowej po Lazurowym Wybrzeżu. Z powodu natłoku zdarzeń, jakie miały miejsce w ostatnich dniach nie udało mi się z nią skontaktować, ale wiedziałam, że w tym terminie będzie w okolicach Nicei i co… podjeżdżam pod serwis Suzuki HI BIKES i ktoś mnie wita po polsku… to Agnieszka!! Okazuje się, że na ostatnich kilometrach swojej podróży najechała niefortunnie na krawężnik i musiała oddać motocykl do serwisu.
Przypadek?!? Pewne rzeczy dzieją się, bo gdzieś tam na górze jest tak zapisane albo jakieś magiczne magnesy powodują pewne zdarzenia… nie wiem sama…
p.s.
Agnieszka gratuluje ukończenia „SZCZĘŚLIWE” twojej pierwszej podróży motocyklowej! Mam nadzieje, że jeszcze gdzieś się spotkamy na trasie
News dzięki Samsung.
Prowansja 2011-09-23
p.s.
Prowansja niesamowicie pachnie! i ten błogi spokoju…
News dzięki Samsung.
Pireneje 2011-09-24
Widoki nieziemskie, góry w chmurach, drogi przetaczające się przez skały. Małe osady składające się z kilkunastu domów… jak zatrzymać te ulotne chwile?
Jestem w małym miasteczku Puilaurens niedaleko granicy z Hiszpanią. Pod swój dach przygarnął mnie szalony Brytyjczyk, który, na co dzień organizuje wyprawy motocyklowe po Pirenejach. Już mam na jutro zaplanowaną piękną trasę do Barcelony, a wszystko dzięki mojemu gospodarzowi. Dobrze, że Suzuki VanVan lubi zakręty, bo będzie ich podobno wiele…
p.s.
Dzisiaj razem z moim motocyklem (Shōgunem) przekroczyliśmy liczbę 6 000 wspólnie przejechanych kilometrów i przyznam szczerze, że jak na razie jestem bardzo zadowolona z wyboru maszyny spalanie 2,1- 2,5l/100km, motocykl świetnie składa się w zakrętach nie straszne mu są również, ścieżki, gdzie asfalt się kończy. A największym jego atutem jest możliwość nieśpiesznego podziwiania świata, bo tu liczy się przygoda sama w sobie, a nie lans i pędzenie przed siebie na złamanie karku.
News dzięki Samsung.
Barcelona!!! 2011-09-26
Pozdrowienia ze słonecznej Barcelony. Po sielankowych widokach i boskiej trasie, przyszedł czas na tętniące życiem miasto, pełne młodych ludzi oraz jednosladow
p.s.
Kalina, Javi dziękuje za pomoc!!
News dzięki Samsung.
Walencja 2011-09-27
A jak przebiegła sama jazda… no cóż, słońce grzeje nieźle, ale bryza znad morza ochładza powietrze. Dzisiaj ukąsiła mnie dwa razy pszczoła w szyje, dobrze, że z boku, a nie centralnie… właśnie uświadomiłam sobie, że była bym w niezłych opałach, gdyby tak się stało. Dlatego od dzisiaj postanowiłam obwijać szczelnie szyje szalem, nawet kosztem kilku dodatkowych kropel potu… Jutro ruszam dalej w stronę Cartageny.
News dzięki Samsung.
Bella Vista 2011-09-28
Noc spędziłam na campingu, gdzie poznałam kilku interesujących podróżników do tego mogłam się zresetować na świeżym powietrzu. Tylko ja i motocykl…
News dzięki Samsung.
Marbella 2011-09-29
Noc spędziłam u przemiłej kobiety, Polki mieszkającej w Hiszpanii od ponad 33lat. Oprowadziła mnie ona po Marbelli… mieście przypominającym Cannes. Pełno w nim ekskluzywnych butików na ulicach można zobaczyć Ferrari, Rolls-Royce czy Bentleya, ale nie to przyciągnęło moją uwagę tylko architektura tego regionu. Białe domy w stylu andaluzyjskim !!
News dzięki Samsung.
Gibraltar!!! 2011-10-01
Był to wyjątkowy dzień, gdyż przekroczyłam półmetek podróży i teraz „wracam do domu”. Czeka mnie jeszcze drugie tyle kilometrów do przejechania, zapewne wiele przygód, bajkowych krajobrazów oraz mnóstwo wspaniałych ludzi do poznania.
News dzięki Samsung.
Sewilla 2011-10-01
Los się znowu do mnie uśmiechnął tym razem zaopiekowali się mną klubowicze Suzuki VanVan Moto Club z Sewilli. A wszystko stało się zupełnie przypadkowo – magia motocyklizmu?! :) Każde z hiszpańskich miast jest inne… mnie jak na razie oczarowała najbardziej Sewilla, która pomimo wielu zabytków nie traci młodzieńczego wigoru, dzięki swoim mieszkańcom. Miasto to jest stolicą Andaluzji, która pełna jest bajkowych widoków, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
News dzięki Samsung.
Portugalia 2011-10-02
Magia oceanu sprawiła, że postanowiłam odpocząć. Znalazłam przytulny kemping, na którym „byczyłam” się przez dwa dni… wpatrując się nieustanie w fale rozbijające się o klify :)
News dzięki Samsung.
Przylądek Roca 2011-10-04
Cabo da Roca to najdalej na zachód wysunięty punkt lądu stałego Europy, wczoraj wraz z Suzuki VanVanem go zdobyliśmy !! :D
Okolice są bajkowe, a Sintra znajdująca się zaraz obok… to zupełnie inny świat, mający w sobie coś mistycznego… szkoda, że nie miałam czasu, aby ją dokładnie zobaczyć… uliczki są tam tak strome i wąskie, że jadąc nawet nie ma szans, aby się zatrzymać i co ładniejszym budynkom zrobić zdjęcia, bo albo grozi to wywrotką albo stłuczką z innym pojazdem.
Cały ten dzień był dla mnie wyzwaniem, gdyż do przejechania miałam ponad 500km ze zwiedzaniem okolic to naprawdę dużo, jeszcze ta temperatura (dobrze, że strój Modeki jest przygotowany na takie wyzwania i jego wentylacja zapewnia przewiewność), a hostele w Porto zamykają o 23!!… i rodziło się we mnie pytanie jak ja zdążę… zaczęła się walka ze zmęczeniem, własnymi słabościami i z czasem. Gdy już dojechałam do Porto znalazłam się na jakimś placu, no ładnie a gdzie jest ten hostel… zaczęłam wspinać się po schodach, których nie było końca.. aż przyszły z pomocą dwie starsze panie i o 22:40 udało mi się zameldować w StepHouse, ale zmagania się z własnymi słabościami nie było końca! Hostel znajdował się jakieś 200 stopni od miejsca, gdzie stał VanVan, a przecież nie było czasu na marudzenie… gdy już wniosłam cały mój bagaż na górę.. nie chciało mi się spać, bo serce z wysiłku waliło jak oszalałe. Podziwiam mieszkańców tego miasta, którzy w upale pokonują te ścieżki codziennie.
News dzięki Samsung.
„Port Cale” 2011-10-05
Porto to miasto, które niczego nie musi udowadniać, pełno tu starych budynków, stromych uliczek, zapachu tak specyficznego dla wiekowych zabudowań…. Nie znajdziemy tutaj wielkomiejskiego zgiełku. I za to pokochałam Porto, że mieszkańcy tolerują gubiących się po uliczkach turystów, że pranie wisi, bo ma wisieć, a nie jest częścią ekspozycji.. za jego bezpretensjonalność i kameralność.
Cieszę się, że po wyczerpującym dniu znalazłam się w tak uroczym miejscu, gdzie zaznałam odrobinę relaksu. A i VanVan miał zacne miejsce do zasłużonego odpoczynku.. zaraz przy kawiarni, gdzie starsi Panowie grali w karty, bacznie strzegąc go :)
News dzięki Samsung.
szok termiczny… 2011-10-06
Za głupotę się płaci… tak mogę podsumować swoją jazdę… wyjechałam z León ubrana w letni zestaw ubrań… podpinki do kurtki i spodni głęboko schowane w torbach, łącznie z boską odzieżą izotermiczną Vanucci (Moto-Akcesoria)!! I tak zadowolona z następnego dnia wyprawy, pokonywałam kolejne kilometry do czasu, kiedy wjechałam w góry, a temperatura spadła drastycznie, ale myślę sobie 140km, co to dla mnie?!?… no i z lenistwa zamiast, zatrzymać się wydobyć te cenne (cieplutkie) rzeczy, jakie mam ze sobą… jechałam dalej, ehhh dobrze, że mam założone grzane manetki, bo inaczej chyba bym zgrzytała zębami!!
I tak przeżyłam szok termiczny, jeszcze 2 dni temu podróżowała w temperaturze +38C, a dzisiaj +16C ;/ „polska jesień się zbliża?!”
News dzięki Samsung.
San Sebastian 2011-10-07
Dzisiaj miałam okazje zwiedzić San Sebastian z siodełka VanVana pewnego Hiszpana (Julio), który jest pozytywnie zakręconym motocyklistą z Suzuki VanVan Moto Club.
Dwójka wariatów („loca, loca, loca…” – niczym śpiewa Shakira) jeżdżąca w deszczu i zwiedzająca miasto… to musiał być zapewne widok niecodzienny, ale skomentuje to tak… były to chwile bezcenne, a za resztę zapłacę.. (wiecie, czym ;) )
p.s.
Mój Shōgun w tym czasie przechodził przegląd w serwisie, którego raczej nie będę miło wspominać (albo raczej rachunku) w porównaniu do tego z Francji… ;/
News dzięki Samsung.
Francja – I’m back! 2011-10-08
Niestety po przygodach w San Sebastian dopadło mnie przeziębienie… nie jest najprzyjemniejszą rzeczą na świecie kichanie w kasku… (możecie sobie tylko to wyobrazić :) )
News dzięki Samsung.
Dolina Loary 2011-10-09
Dzisiaj rano miałam dylemat czy wsiadać na motocykl czy zostać jeden dzień dłużej w hostelu… Jadąc motocyklem przeziębienie daje nieźle w kość, lecz z drugiej strony miałam świadomość, że rozleniwienie też może źle wpłynąć na mnie, a więc zapadła szybka decyzja – wskakuje na VanVana i jadę dalej.. podziwiać „dolinę Loary”!
I jak się okazuje była to chyba trafna decyzja, bo jazda motocyklem nie tylko poprawia humor, ale i samopoczucie, a może to widoki miały na mnie taki zbawienny wpływ… Jedno jest pewne miasta, miasteczka, wsie centralnej części Francji urzekają!!! Szkoda, że w Polsce nie dba się o stare dworki i pałace jak tutaj ;/
News dzięki Samsung.
ponad 500 km mżawki… 2011-10-11
Noc spędziłam w schronisku. Rano szybko spakowałam się, gdyż czekało na mnie ponad 500 km do przejechania w warunkach mało sprzyjających „wakacyjnej” jeździe. Początkowo GPSa ustawiałam na najkrótszą trasę z pominięciem dróg szybkiego ruchu i tak przez malownicze miasteczka przejechałam ponad 80km. Chętnie jechałabym sobie tak dalej, gdyby nie tempo, w jakim pokonywałam kolejne kilometry. W większości tych miasteczek obowiązywała strefa jazdy do 30km/h. Dlatego szybko przestawiłam GPSa na bardziej optymalną drogę, gdyż przy niskiej temperaturze, wietrze oraz siąpiącym deszczu nie uśmiechało mi się jechać po nocy do celu. A niestety deszcz nie odpuszczał mi, chociaż na chwilę. Dobrze, że mój zestaw motocyklowy kurtka Modeka Nica oraz spodnie Modeka Stela ze wszystkimi podpinkami spisywały się na 5+ i nie musiałam się obawiać jesiennej aury, choć nie wiem, czemu, ale ten „francuski wiatr” zawsze znajdywał jakąś szczelinę między rękawicami, a rękawami… brrr może to kwestia mojego przeziębienia i na każdą nawet najmniejszą różnicę temperatur byłam bardziej wyczulona niż zwykle?!
Pod granice z Luksemburgiem dotarłam tuż, przed 20, gdy już się z ciemniało. Tego dnia zaopiekowała się mną polska rodzina, która w progu przywitała mnie gorącą herbatą oraz ciepłym posiłkiem (jak dobrze, że „rodzina motocyklowa” jest tak duża ) Jak się okazało „Pan domu” ma w garażu Suzuki Maraudera 125 ccm, którym w słoneczne dni codziennie jeździ do pracy.
p.s.
zostaje u nich kilka dni dłużej, aby się wykurować…
News dzięki Samsung.
Luksemburg 2011-10-14
A co udało mi się zobaczyć? „Małą Szwajcarię” Luksemburską, Schengen, Remich, Vianden (piękna małą miejscowość z dużym zamkiem), Bourscheid… ehhh warto się jest zgubić w tym kraju, gdyż zawsze trafimy na jakąś ciekawą trasę pełną pięknych widoków
News dzięki Samsung.
Bruksela 2011-10-16
Kto powiedział, że każde miasto trzeba zwiedzać z przewodnikiem w ręku…, że należy się skupić na atrakcjach obleganych przez turystów? Ja zamiast „siusiającego chłopca” widziałam „siusiającą dziewczynkę”, zwiedziłam więzienie (spokojnie tylko z zewnątrz ;) ) przespacerowałam się ulicą rzeźników, a zamiast frytek z majonezem.. zjadłam gofra brukselskiego! A wszystko dzięki gospodarzowi, u którego gościłam.
I po raz kolejny przekonałam się, że na „brać motocyklową” można liczyć. Dziękuje Andrzej za wszystko!!
News dzięki Samsung.
Amsterdam 2011-10-18
„Bóg stworzył świat, a Holandię stworzyli Holendrzy” to stare powiedzenie mówi tak wiele o tym kraju i ludziach zamieszkujących jego ziemie. Ląd na którym mieszkają został wydarty Morzu Północnemu, a duża część tego państwa znajduje się poniżej poziomu morza.
Dzisiaj miałam okazje odwiedzić Amsterdam - miasto kolorowe, tętniące życiem dzięki jego mieszkańcom. Tysiące rowerów, setki kanałów czynią to miejsce wyjątkowym. Szkoda, że nie mogę zostać tutaj dłużej… chętnie zatrzymałabym się jeszcze w Amsterdamie na kilka dni, lecz niestety trzeba powoli kończyć tą wyprawę, jak każdą przygodę :)
p.s.
Podziękowania należą się też pewnemu holendrowi za pomoc w organizacji noclegu… Martin - THANK YOU!!
News dzięki Samsung.
„Willkommen in Deutschland” 2011-10-19
Holandia żegnała mnie słońcem, natomiast Niemcy powitały mnie… deszczem, wiatrem, burzą oraz gradem. Gdy już miałam nadzieje, że przed zmierzchem dojadę do hostelu, który znalazłam wcześniej w internecie okazało się, że mogę zapomnieć o ciepłym łóżku… wszystkie miejsca były zajęte ;/ po 40 minutowych poszukiwaniach w internecie przez przemiłą recepcjonistkę okazało się, że „tylko” 50km dalej jest drugi hostel. Przemarznięta i odrętwiała od ilości warstw (ubrań) na sobie ruszyłam dalej o zmierzchu przez lasy i łąki docierając na miejsce. Musiałam wyglądać na faktycznie padniętą, gdyż pani z recepcji przyniosła mi do pokoju termos z gorącą wodą, abym mogła zaparzyć sobie herbatę.
Dzisiaj szkoda mi było wyjmować aparat, gdyż pogoda nie miała litości dla nikogo, więc przepraszam za brak zdjęć. Ale polubiłam Samsunga NX10 i chciałabym nim zrobić jeszcze trochę zdjęć
Utwór na dzisiaj:
Snoop dog feat The Doors – Riders on the Storm
News dzięki Samsung.
Berlin 2011-10-20
Pobudka jeszcze o świcie jak to w domu pielgrzyma… wskakuje na motocykl jeszcze przed 9:00. Spoglądam na niebo czy będzie dla mnie łaskawe dzisiaj. Postanawiam zaryzykować i nie wkładam kombinezonu przeciwdeszczowego oraz ochraniaczy na buty.
Gdy tylko wyjeżdżam spod hostelu widzę przed sobą czarne chmury mój komentarz jest krótki: „o cholera Shogun… znowu!?!” na całe szczęście po chwili gps wskazuje mi drogę w stronę słońca, które świeci tylko przez pierwsze 30km, później zaczyna się walka z temperaturą, która wynosi 5C ( jak wydaje mi się „w słońcu”, które dawno zostało przysłonięte przez chmury… mokry asfalt, wilgoć w lasach, które mijam sprawiają, że czuje się jakbym jechała w mrozie.)
Co 60km staje na stacjach benzynowych, aby napić się czegoś gorącego. W pewnym momencie po 90km (tracąc nadzieje na stacje) zatrzymuje się w akcje desperacji przy przydrożnym barze (wyglądającym jak nasz polski z grochówką) pytam o herbatę, pani przecząco kiwa głową, ale po chwili orzeka, a może zupę. I wybieram gulaszową, gdyż ta wygląda najbardziej „ludzko”… aby choć na chwilę się rozgrzać. I tak od przystanku do przystanku docieram do Berlina, gdy widzę przed sobą bramę Brandenburską na mojej twarzy znowu pojawia się uśmiech, gdyż przypominam sobie, dlaczego zdecydowałam się na tą wyprawę, a nie jakąś „wypasioną” wycieczkę all inclusive z zagwarantowaną pogodą.
„Riding Across Europe – … zrealizować swoje marzenie, gdyż życie to przygoda.”
News dzięki Samsung.
Polska!! 2011-10-21
Gdy przekroczyłam polską granicę ogarnęła mnie radość. Już prawie jestem w domu, już prawie mogę powiedzieć „udało się!”. Choć z okrzykami radości muszę jeszcze poczekać ponad 300km, gdyż ostatnią noc tej podróży postanowiłam pozostać w Poznaniu.
Miasto to bardzo mile mnie zaskoczyło w porównaniu do Berlina. Starówka jest przepiękna, pełno klubów, kawiarni, młodych ludzi. Ze wszystkich stron słychać języki z całego świata. Z dumą możemy polecać to miasto naszym zagranicznym przyjaciołom z pewnością nie będą się tutaj nudzić.
p.s.
Dzień wcześniej dostałam maila od innego polskiego motocyklisty, który chciał się koniecznie spotkać, gdzieś przy granicy polskiej. Wysłałam mu swój numer mailem, lecz później szybko wskoczyłam na motocykl i jechałam przed siebie bez postoju (dawno przekraczając granicę), nagle w VanVanie zapaliła się rezerwa mijałam same „dziwne stacje”, na których nie chciałam się zatrzymać. Zaczynałam już jechać na oparach, aż nagle trafiłam na stacje dużego koncernu i co widzę?! Ktoś macha do mnie, trąbi klaksonem. To był Marek spędził na stacji blisko 2 godziny czekając na mnie, aby tylko uścisnąć mi rękę i pogratulować wyprawy. Był to bardzo miły gest od zupełnie obcej mi osoby.
(Gdyby nie rezerwa pewnie bym się nie zatrzymała, gdyż nie przeczytałam smsa od tego motocyklisty, jak widać życie kieruje nas tak, aby pewne zdarzenia miały miejsce :) )
News dzięki Samsung.
12 000 kilometrów!!! 2011-10-23
Wszystko, co dobre szybko się kończy, tak mogę podsumować ostatnie 24 godziny.
Tej nocy nie mogłam zmrużyć oka, jakbym podświadomie czuła, że jak zasnę to ta cała wyprawa okaże się tylko snem, który mi się przyśnił, że te 48 dni, które spędziłam w podróży rozmyją się niczym mgła, że znowu usiądę z atlasem przy biurku i będę wodzić palcem po Europie marząc o Riding Across Europe. Lecz rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy, Suzuki VanVan miał na liczniku ponad 13 000 kilometrów, (co oznaczało, że jednak udało mi się zrealizować moje marzenie .
W Warszawie pomimo niskiej temperatury zostałam gorąco przywitana przez grupę znajomych. Był szampan, kwiaty, oklaski, wiwaty oraz łzy wzruszenia.
Do miasta wjechałam na VanVanie z piosenką na ustach Czesława Niemena „Sen o Warszawie”… mój sen się skrystalizował. Dziękuje wszystkim za wsparcie, za waszą pomoc, za towarzyszenie mi w tej wyprawie… czułam waszą obecność na każdym kilometrze!!
~Weronika
News dzięki Samsung.
--------
Więcej na www.ridingacross.com
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
po takiej podrozy pewnie juz masz marzenai o nastepnej - jak mi sie wydaje predko je zrealizujesz-podziwiam Twoj upor, odwage i otwarcie na swiat i ludzi-- gratuluje takiego dystansu
-
Jestem wzruszona Waszymi komentarzami.
Dziękuje!!
W. -
Jesteś niesamowita :)) Podziwiam, gratuluję i pozdrawiam serdecznie :))
-
wow.
jestem pod wrażeniem.
I podróży i dążenia do celu! -
Chapeau bas! Pozdrawiam i życzę powodzenia.
-
Fajna przygoda. Mnie się marzy Rumunia na motocyklu. Tyle, że jakoś ciągle mi nie wychodzi. Zazdroszczę i trzymam kciuki
-
Niesamowite. Dziewczyny z pasją, odwagą i energią. Moc wrażen, przeżyć i doświadczeń. Podziwiam i pozdrawiam.