2010-10-20 - 2010-11-08
Podróż Zachody słońca wprost ze świata końca
kopalnia niebo zamek ser białe miasto unesco zabytki kościół azulejos plaża morze historia fort romantyczna przylądek klify natura spokój plaże cmentarz alentejo dąb korkowy rzymskie ruiny zachód słońca samotna góry węzły menhiry kromlech mistyka śladami sławnych śliwki forty akwedukt most islam plan przygotowania podsumowanie
Opisywane miejsca:
(1248 km)
Typ: Blog z podróży
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Dzięki za ciekawą relację i wspaniałe zdjęcia. Na pewno zachęcają one do odwiedzenia tego krańca Starego Świata. Pozdrawiam.
-
Wspaniała relacja, w 8 dni aż tyle. Może kiedyś.. pozdrawiam tadek
-
Nie odpowidziałem na zadane pytanie, co też niniejszym nadrabiam. Nasza podróż trwała 8 dni. Mimo,że tak krótko, wiele na ten czas zobaczyliśmy
-
Dzięki Smoku za miłe słowa.
Jak widzisz, taka juz moja natura, że generalnie odwiedzam miejsca top turystyczne z mniejszym entuzjazmem niż te ukryte, często przykurzone, ale przez to wolne od przywar konsumpcyjnej turystyki. Mój entuzjazm niestety nie idzie w parze z iloscią hoteli stawianych na niegdyś cudownym dziewiczym wybrzeżu czy plaży. Byc może jestem ostatnimi czasy zanadto tendencyjny, sam to zauważam, wielokrotnie pisząc negatywnie o materialnym, zgubnym aspekcie turystyki, ale szlag mnie trafia widząc co pogoń za pieniedzmi z turystycznej kieszeni robi z niegdyś cudownymi, dzikimi miejscami. Stąd blizej mi ostatnimi czasy do tych bastionów dzikiej, niezniszczonej natury, niż ku rozsławionym przez turystyczne katalogi miejscom. Wiem, że w takich miejscach znajdę jeszcze rozkosz dla oczu płynącą z podziwiania świata w stopniu mniej zindustrializowanym niż w tych topowych miejscach. Znajdę tam oryginalny,serdeczny i nie nastawiony na turystyczną kieszeń uśmiech, odkryję cudowną, nie pisaną na pierwszych stronach przewodników historię. W Portugalii moje duchowe potrzeby zostały zaspokojone właśnie w prowincji Alentejo. Podobnie ujęła mnie potęga natury na wybrzeżu Costa Vincentina. Rozsławione plaże Algarve, mimo oczywistego uroku, nie licują z naturalnym pięknem Vincentiny. Tam już konsumpcyjny nowotwór niszczy prawdziwe piękno.
Co do samej Portugalii, rzeczywiście aż dziw bierze. Portugalia swoją, jak pisałem w relacji, swojskością, historyczznyą szatą, wreszcie cudownymi plażami, potrafi oczrować i sprawić, że chce się tam wracać.
Ten wielbiony przez Ciebie Meksyk czeka w kolejce, znajduje się w niej całkiem wysoko, za kilkoma azjatyckimi i z racji funduszy również europejskimi destynacjami. -
Cóż za poetycki język i cały mieszek zachęcających do podróży informacji. Osobiście bardzo lubie zobaczyć historię w postaci rozmaitych reliktów, bo zawsze mi to bardzo działa na wyobraźnię, więc doceniam Twoją w cierpliwość i wnikliwośc w wyłuskiwaniu takich właśnie miejsc, które choć nie zawsze sa znane i oczywiste dla wielu, to zawsze stanowia dobrą ilustrację do ciekawej lekcji historii. Dla mnie takim miejscem ciągłych niespodzianek w miejscach odludych i mało uczęszczanych jest Meksyk. Jak nie coś kolonialnego, to prekolumbijskiego, albo wulkan, albo kanion, albo jeszcze inne dziwo... W sumie az dziw bierze, ze taka mala Portugalia ma tyle roznorodnych krajobrazów i historii z roznych epok. Gratulije Ci pieknej opowieści, wspaniałej podróży i takiego uroczego towarzystwa... :-)
P.S. Nie doczytalem jak dlugo trwala Wasza podroz, tak przez ciekawość... :-) -
Dziękuję za miłe słowa. Podziwiam przebrnięcie przez zdjęcia, fakt dużo ich. Niemniej ich liczbę i tak ograniczyłem, a te które zamieściłem wydają mi się niezbędne dla dopełnienia relacji testowej.
Plaże zachodniego wybrzeża, konkretnie Costa Vincentiny, uważane bywają za jedne z najpiekniejszych w Europie. Sprawdziłem, wiem co mówię ja i co przewodniki, a te opisuja je w jeszcze nadobniejszych słowach uznania niż ja. Dzięki temu, że objęte są ochroną jako rezerwat przyrody, nie ma tu możliwości zabudowy turystycznej, tym samym masowa turystyka wraz ze swoimi przywarami tu nie dociera. Dominują tylko głosy przyrody, dudnienie fal o skały, ptasie trele. Ludzi zbytnio nie uświadczysz, a jeżeli tak to w zasadzie tylko bratnie dusze, spragnione relaksacyjnego spokojnego wypoczynku na cudownym łonie natury.
Co do Lagos, mnie się podobało. Fakt, że byłem w okresie, gdy praktycznie nie było turystów, więc i mój punkt zapatrywania jest inny. Ale podobnie nie było turystów w Portimao choćby, a ono do gustu mi nie przypadło. Lagos to miasto przesiąknięte historią, obecną na każdej ulicy. Między innymi tym mnie ujęło. W wielkich turystycznych kołchozach typu Portimao czy Albufeira jej niestety brak. Poza tym Lagos to punkt startowy dla cudownych plaż, moim zdaniem urokliwszych niż w innych częściach południowego Algarve. Oczywiście porównania z Costa Vincentina nie wytrzymują, niemniej są urocze.
Oprócz plaż, co nadmieniam w tekście, zachwyciły mnie swojskie klimaty Alentejo, to zaiste wspaniały region, dzikiej, prawdziwej, często średniowiecznej Portugalii. -
wspaniała relacja !! mnie również zachwyciły plaże na zachodnim wybrzeżu Portugalii cudownie dziewicze w porównianiu ze skomercjalizowanym południem, natomiast trochę inaczej odebrałam Lagos ale my byliśmy w sierpniu kieby było zalane przybyszami z UK :) jeszcze jeden wieeeeelki plus :)
-
Z wielką przyjemnością przeczytałam! Na zdjęcia wrócę na pewno.
Portugalię znam na razie tylko z opowieści znajomych i z odwiedzin w Lizbonie, która mnie bardzo chwyciła za serce.
Wcześniej czy później, na pewno dotrę tam, a póki co, zachwycam się Twoją podróżą ;) Pozdrawiam