Podróż Świt na Kalenicy (Góry Sowie)
Co można zrobić z górą, na której było się już chyba kilkadziesiąt razy? Na dodatek podchodziłem na nią każdym możliwym sposobem, o każdej porze roku: wiosną - kiedy zalegały brudne placki śniegu i pąki drzew strzelały soczystą zielenią, latem - podczas żaru lejącego się z nieba i oberwania chmury, jesienią - kiedy złote kolory cieszyły oczy, lub mgła zasłaniała wszystko, zimą - gdy wszystko było szare i bure, albo wszystko pokryte szadzią, a drzewa pękały od mrozu. Jest jeszcze jakiś sposób? Jest - można wejść na górę nocą, widoki się nie znudzą, bo nic nie widać. A na górze czekam na nagrodę...
Jest czwarta rano, październikowy weekend. Wychodzę na dwór, w twarz uderza mroźne powietrze. Spoglądam na niebo, gwiazdy pięknie błyszczą w zupełnej czerni. Mijam trzy ostatnie lampy i zagłębiam się w ciemności. Zaświecam potężną akumulatorową latarkę i od razu robi się raźniej. Wybieram drogę przez Bielawską Polanę. Po 20 minutach moja latarka wyraźnie słabnie, a po chwili ledwo się jarzy. Nie wstawałem w środku nocy, aby poddać się i zawrócić w takim momencie. Staram się przyzwyczaić wzrok do ciemności. Po chwili robię kilka kroków i od razu schodzę ze ścieżki. Kompletnie nic nie widać! Przebłyskują tylko gwiazdy, nawet kontury drzew są ledwo widoczne. Podejmuję jeszcze jedną próbę - wyciągam telefon. Daje tyle światła, że można iść naprzód. Plan mam taki - dojść chociaż do Bielawskiej Polanki, tam jest szałas, w którym można przeczekać do świtu. Szło się lepiej niż się spodziewałem. Po godzinie byłem na Bielawskiej Polanie. Bez chwili odpoczynku postanowiłem kontynuować marsz na szczyt.
Na Kalenicę docieram przed świtem.
Jest to drugi pod względem wysokości szczyt w Górach Sowich (964 m n.p.m.). Wraz z sąsiednią Słoneczną (950 m n.p.m.) tworzą charakterystyczną kulminację o płaskim wierzchołku. Na szczycie znajduje się stalowa wieża, z której rozciąga się fantastyczna panorama od Karkonoszy po Masyw Śnieżnika i oczywiście Przedgórze Sudeckie.
Wchodzę na wieżę widokową. Wyciągam statyw i resztę sprzętu. Na horyzoncie pojawia się jaśniejszy pasek, gwiazdy zaczynają kolejno znikać. Niebo z każdą minutą zmienia kolor (i na tym poprzestanę, nie odważę się opisywać kolorów jakie przybierało). Oglądam ten spektakl popijając ciepłą herbatę. Robi się coraz jaśniej i coraz zimniej. Wieje dokuczliwy wiatr. Za to widoki wynagradzają wszystko. Kotlina Kłodzka spowita jest we mgle. Powyżej niej wystaje Masyw Śnieżnika. W kierunku zachodnim rozpościera się widok na Kotlinę Nowej Rudy i Góry Stołowe. Na północnym zachodzie widok zamykają Karkonosze. Przedgórze Sudeckie skąpane jest we mgle i widać tylko światła Bielawy. Schodzę z wieży i kieruję się w stronę Słonecznej.
Ścieżka i las przez który szedłem 2 godziny wcześniej wygląda zupełnie inaczej (bo wogóle wygląda). Złote kolory zastąpiły czarne cienie o dziwnych kształtach. Schodzę w kierunku Bielawskiej Polany. Po drodzę zatrzymuję się na Żmiju. Wzniesieniu w masywie Kalenicy, z której rozpościera się widok na Kotlinę Noworudzką. Poniżej szczytu oglądam malownicze skałki gnejsowe. Cały czas schodzę w dół, podziwiając jesienne barwy. Blisko Bielawy mijam pierwszych grzybiarzy. Pewnie myślą, że dzisiaj wcześnie wstali :)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
takie zdjęcia - radość oglądania :)
-
...i świty, i zimy w tamtych rejonach warte każde pieniądze ... :-) ...
http://kolumber.pl/g/146849-Kalenica%20w%20zimowej%20szacie -
świetny pomysł na poranny spacer
-
Nie było tak źle ;) Żeby w czerwcu zrobić takie zdjęcia musiałbym wstać o 1:00 :)
Ruch obiegowy Ziemi i nachylenie osi obrotu ma swoje plusy. -
Grzegorzu, też lubię rano wstawać, ale żeby w nocy? ;) Bardzo nastrojowe zdjęcie.
Pzdr/bARtek -
wspaniałe zdjęcia i piękny jesienny spacer:)
-
No, no. Podziwiam poświęcenie i odwagę, ale jeszcze bardziej zdjęcia.
-
Dzięki Krzysztof.
Pomimo, że to tylko takie sobie pagóry, to przeżycie jest mocne. Nasłuchuje się każdego szelestu, pękniętej gałązki. Najbardziej obawiałem się że wypłoszę jakiegoś jelenia, przebiegnie w ciemności tuż obok mnie. Można się czegoś takiego spodziewać, ale nie da się przygotować w 100 %.
No i ta jedna latarka. Może to lekkomyślność, ale z drugiej strony mogłem usiąść na pniaku, napić się herbaty i poczekać godzinkę do świtu.
Pozdrawiam. -
Grzegorzu! :D Podziwiam za nocną wyprawę w góry! Nigdy nie byłem w górach, jednak wiem, że może być różnie. I gratuluję świetnych porannych widoków :D Świetne fotki, chociaż wiem, że fotki i tak nie oddają przeżycia w 100%... :D
Dzięki za podzielenie się wrażeniami :D
Pozdrawiam :) -
ładna opowieść
fajna puenta;)