Przemieszczajac sie coraz bardziej na wschod poczulismy jak jednoczesnie przenosimy sie coraz bardziej wstecz w czasie. Kazde 100 km to bylo okolo 10 lat. Ostatecznie czulismy sie jak w Polsce lat 60-tych. O ile w zachodniej Turcji ceny byly wysokie, bo bylo tam bardzo duzo turystow, o tyle na wschodzie bylo drogo dlatego, ze brak odpowiedniej bazy turystycznej tez w naturalny sposob windowal ceny. Te niestety nie szly w parze z jakoscia uslug. Znajomosc jezykow obcych u mieszkancow wschodniej Turcji jest bardzo slaba nawet wsrod pracownikow linii lotniczych lub wypozyczalni samochodow. Co bylo ciekawe, to to, ze czym bardziej zapuszczalismy sie w malo uczeszczane strony Turcji, tym bardziej ludzie pomimo bariery jezykowej byli serdeczni, zyczliwi i chetni do pomocy. W zachodniej Turcji – tej bardziej turystycznej, wchodzac do sklepu mozna bylo prawie byc pewnym, ze zostaniemy naciagnieci i w zasadzie nic sie na to nie poradzi bo zrezygnowanie z zakupu zywnosci to zadne rozwiazanie. W malych sklepikach wszelkie towary byly z reguly bez przyklejonej ceny a sprzedawcy wymyslali ceny z powietrza po wstepnym otaksowaniu nas. Targowanie sie tez niewiele dawalo, bo po pierwsze nigdy do konca nie wiedzielismy ile co powinno kosztowac, a tracanie czasu na ubijanie drobnych interesow lub szukanie lepszej ceny w innym sklepie po prostu nie mialo za duzo sensu.
We wschodniej Turcji czulismy, ze ludzie nie tylko sa uczciwsi ale i chetniejsi do ustepstw a z takimi przejawami zyczliwosci i zainteresowania nie spotkalismy sie czesto w innych zakatkach swiata. O niektorych przypadkach nigdy nie zapomnimy. Raz jadac autobusem z Goreme do Gaziantep mielismy po drodze przesiadke w Kayseri. Mielismy nominalnie tylko 10 minut czasu aby zlapac natepny autobus a nasz na dodatek zlego byl okolo 15 minut spozniony. Nasze proby indagowania konduktra nie wiele dawaly ale po chwili caly autobus nam kibicowal zebysmy zdazyli. A bylo o co bo gdybysmy sie spoznili to musielibysmy czekac do nastepnego dnia, co nie byloby zbyt ciekawe. Ludzie oferowali nam swoje telefony komorkowe abysmy zadzwonili do Gazi na dworzec ale nie znajac tureckiego nic by to nie dalo tak czy owak. W koncu jednak wiadomosc jakos poszla w swiat a konduktor co chwila do nas podchodzil i uspokajal, ze wszystko bedzie w porzadku. I rzeczywiscie tamten autobus czekal na nas. Szybko przenieslismy bagaze i odjechalismy natychmiast.
Innym razem jadac z Batman do Van po kilku godzinach jazdy non stop staralismy sie dowiedziec kiedy wreszcie zatrzymamy sie na toalete i aby cos zjesc. Konduktor cos nam tlumaczyl po turecku, czego zupelnie nie pojelismy. Nastepnie podchodzili do nas inni pasazerowie i tez probowali szczescia az w koncu jeden pan podal Marioli telefon komorkowy. Mariola nie bardzo wiedzac o co chodzi po chwili wahania niesmialo odezwala sie halo i ku jej wielkiemu zaskoczeniu uslyszala cudzoziemska polszczyzna Czym moge sluzyc? Pasazer ten zadzwonil do kolegi w Istambule, Polaka z pochodzenia aby sie dowiedzial o co nam chodzi.
Turcja jest krajem muzulmanskim o czym przypomina spiew imama ze szczytu kazdego minaretu w miescie piec razy dziennie. Pierwszy slychac nim budzi sie dzien (i zmeczony turysta tez), pozniej jeszcze kilka w ciagu dnia i ostatni raz juz po zachodzie slonca. Piekne i bogato zdobione meczety budza podobny podziw jak koscioly w swiecie chrzescijanskim. Inny charakterystyczny szczegol to ubior kobiet. Tak roznorodnego podejscia do nakrycia glowy a czesto i roznych czesci twarzy nie widzielismy w innych krajach muzulmanskich takich jak Tanzania czy Indonezja. Malo tego, ani w Afryce ani w roznych rejonach Indonezji nie widzidzielismy „stylu tureckiego”. Mozna by powiedziec, ze kazdy region ma jakby swoj wlasny odrebny styl. Nie wszystkie kobiety w Turcji ubieraja sie konserwatywnie. W Istambule mozna zauwazyc tak wielki wahlarz, ze temat ten sam w sobie bylby swietnym tematem do reportarzu. Posuwajac sie coraz dalej na wschod widzi sie coraz bardziej konserwatywnie ubrane kobiety. Calkowite zasloniecie twarzy staje sie coraz czestsze aczkolwiek nie jest to norma. Dochodzi czasem do paradoksow. Jeszcze z czasow krotko po I wojnie swiatowej pochodzi ustawa wprowadzona przez Ataturka chcacego przyblizyc Turcje do Europy, ze kobietom pracujacym na stanowiskach o charakterze urzedowym (poczta, muzea, urzedy itp.) nie wolno zakrywac wlosow ani twarzy. Na hotelowych basenach zarowno widzi sie Turczynki odziane w skape kostiumy kapielowe jak i te odziane w dlugie suknie – cos w rodzaju sutanny ubranej na spodnie i z glowami owinietymi w chusty. Te szczelnie ubrane raczej sie nie kapaly ale byly i takie przypadki. Raz w Istambule w malej kawiarence na Wielkim Bazarze zauwazylismy mloda pare. Kobieta byla bardzo elegancko ubrana majac tylko odslonieta mala szparke na oczy. Bardzo mnie zaintrygowalo jak bedzie jadla. Starajac sie to zrobic jak najdyskretniej odszedlem na chwile od stolika i wracajc po chwili dyskretnie zerknalem w tamta strone. Chuste zaslaniajaca jej dolna czesc twarzy miala dyskretnie uchylona, ale to mi wystarczylo by zauwazyc elegancko zrobiony makijaz...
W Turcji dolaczylismy do kolekcji jeszcze jeden srodek transportu – balon na gorace powietrze. Mialo to miejsce w Kapadocji. W gondoli bylo z pilotem 12 osob z roznych stron swiata. Start nastapil przed switem. Balon powoli wzbil sie w powietrze i po chwili szybowalismy nad najezonym bialymi skalami terenem. Poniewaz pogoda byla ku temu odpowiednia nasz pilot popisywal sie podlatujac tak blisko skal, ze gondola czasami lekko ocierala sie o pionowe szpice. Mariola wczesniej myslala, ze lot balonem jest pasmem niezmaconej ciszy. Mit ten szybko zburzyl halas palnika gazowego, ktory z wielkim sykiem pompowal co chwile gorace powietrze do wielkiej czaszy. Drugi mit, to okazalo sie, ze nawet w chlodny poranek niepotrzebny nam cieply odzienek bo od palnika buchal zar jak od ogniska. Lot trwal ponad godzine i kazdemu pasazerowi dostarczyl niecodziennych wrazen.