Podróż Chiny - Pekin, Wielki Mur - czyli marzenia się spełniają! - Pekin - świątynie i Centrum Olimpijskie.



2009-09-13

Ostatni dzień w Pekinie. Chyba miałam już troche dość upału i poruszania się po powierzchni - na koniec jeździmy tylko metrem!

Jedziemy do Świątyni Lamaistycznej. Bilet jest ciekawy - bo jest w nim też mała płytka CD! Sama świątynia fantastyczna - najbardziej robią wrażenie posągi Buddy - uśmiechnięty siedzący i ogromny stojący -17-metrowy. Tutaj też bardzo dużo osób z kadzidełkami. Zaraz obok jest Świątynia Konfucjusza. Zaraz za wejściem kamienne tablice - stelle z nazwiskami urzędników. W bocznych pawilonach wystawa poświęcona Konfucjuszowi.

Wracamy do podziemi żeby dostać się do centrum olimpijskiego. Przesiadamy się na niedawno wybudowaną linie metra - w sumie to prawie niemożliwe - ale jest jeszcze czyściej niż normalnie. To chyba mnie najbardziej zaskoczyło w Pekinie i w sumie w całych Chinach - jest bardzo czysto! Wszystkie dworce, metro, ulice - aż błyszczą.
No i wreszcie docieramy do centrum olimpijskiego. Pierwsze wrażenie - jakie to ogromne! Drugie - to jest gigantyczne! Po prawej mamy cudny Stadion Narodowy w kształcie gniazda. Po lewej Water Cube - tam były zawody pływackie. Pomiędzy wielka aleja którą biegł maraton. W lini prostej jest ona idealnie wytyczona do Zakazanego Miasta którego dachu widać w oddali. Mają rozmach Ci Chińczycy. Acha - drobiazgiem w całej tej scenerii jest zespół kilku wieżowców tworzących smoka. Głowa - najwyższy budynek ma wbudowany ogromy ekran.

Na koniec pobytu w Pekinie chcieliśmy posiedzieć sobie w Parku - tym zaraz przy Zakazanym mieście. Oczywiście jedziemy metrem. Trzeba trochę podejść od stacji. Mijamy operę w kształcie bańki mydlanej a wejścia do parku ciągle nie ma. W końcu mur się kończy. Jakaś brama - ale ze strażnikami. Okazało się ze tak naprawdę cały park w części południowej to nowe Zakazane Miasto - Partyjne. Ciekawe jest też to że na żadnym planie miasta nie było to zaznaczone! Nie muszę też wspominać ze odechciało nam się już i parku i trochę Pekinu. Te odległości są przerażające.

Koniec dnia to pakowanie, jedzonko w restauracji i taxi na dworzec zachodni na pociąg do Luoyang. Nagle odkrywamy ze taksówki są tu bardzo tanie - lepiej późno niż wcale. Za taxi płacimy 32Y. A dworzec... Jest ogromny! Nigdy nie widziałam w Europie tak dużego dworca.

Przy tej okazji troszkę o podróżowaniu pociągami. Zasada jest taka - żeby wejść na teren gdzie są odjazdy trzeba pokazać bilet. Potem znaleźć właściwą poczekalnie dla naszego pociągu - tez pokazując bilet. Poczekalnia jest oczywiście ogromna. Około pół godziny przed odjazdem pociągu (jeśli jest wcześniej podstawiany) otwierają się bramki i jesteśmy wpuszczani na peron i do pociągu. Przed wejściem do wagonu też są sprawdzane bilety - my mamy sypialne hardsleeper (otwarty wagon z łóżkami piętrowymi po trzy w rzędzie, droższe są softslepeer - zamykane przedziały z 4 łóżkami). Na 6 łóżek przypada stoliczek i termos z wrzątkiem. Pani Wagonowa zbiera bilety (żeby się nie zniszczyły i daje takie blaszki wielkości karty kredytowej - jest to tez bardzo wygodne bo pół godziny przed docelową stacją dany podróżny jest budzony i ma oddawany bilecik. Tak powinno być - ale jak pani Wagonowa jest nieporządna może być z tym rożnie). W wesołym pociągu nim pogaszą światła leci sobie jakaś audycja z głośników, jeździ wózeczek z jedzeniem, a obsługa sprzedaje tez różne gadżety - np etui ze składanymi pałeczkami, widelcem i łyżeczką. Potem gaszą światła w całym wagonie i spać. Acha - jeszcze toaleta. Są na wagon trzy umywalki na zewnątrz + toaleta w typie chińskim. Na szczęście zamykana. Brrrr. Na koniec pani Wagonowa zasłania okna i ustawia buty specjalnym chwytaczem. No i tak sobie pomykamy przez noc do Luoyangu. Acha - jak już przy pociągach jesteśmy - najlepsza klasa pociągów i najszybsze to te z oznaczeniem T i możliwie małą cyferką przy T.

Ostatni dzień - to też historyczny moment dla mnie. Jeszcze nigdy będąc w Tunezji, Egipcie czy innej Turcji nie upadłam tak ;) żeby coś zjeść w jakimś fast foodzie. Niestety kuchnia w Pekinie, czy też generalnie na północy Chin mnie do tego doprowadziła. Miałam już dość smaku i zapachu tego jedzenia!!! Och jak cudownie smakował twister w KFC! Na usprawiedliwienie dodam ze z sosem Dragon!

  • Pekin budynki tworzące smoka
  • Pekin widok z centrum olimpijskiego w strone Zakazanego Miasta
  • Pekin ulica i smog
  • Pekin kościół św. Józefa
  • Pekin Światynia Lamaistyczna
  • Pekin Światynia Lamaistyczna
  • Pekin Światynia Lamaistyczna
  • Pekin miasto miłorzębów
  • Pekin budynek opery
  • Pekin Młoda para
  • Pekin sekret pana młodego
  • Pekin sesja ślubna przd kościołem
  • Pekin Nowe Zakazane Misto Partyjne
  • Pekin centrum olimpijskie
  • Pekin Światynia Konfucjusza
  • Pekin Światynia Lamaistyczna