Podróż Chiny - Pekin, Wielki Mur - czyli marzenia się spełniają! - Pekin - dlaczego tu jest tak czysto?!



2009-09-08

W samolocie wraz ze wschodem słońca pokazał się widok na stepy Mongolii, pustynię i wreszcie Wielki Mur - i już zaraz jesteśmy w Pekinie. Na lotnisku przekonujemy się, że problem wszelkiego rodzaju grypy traktuje się poważnie - obsługa w maseczkach, deklaracja o stanie zdrowia, w tym odpowiedzi na tak skomplikowane pytania jak: "czy spotkałeś w ostatnich 7 dniach kogoś kichającego?", czy "na którym miejscu w samolocie siedziałeś?". Potem jeszcze pieczątka do paszportu i... jesteśmy w Chinach!!
Zaczynamy od wymiany części dolarów na juany - w dwóch punktach bankowych kurs podobny... ale uwaga: wyraźna różnica w prowizji.

Z lotniska do centrum Pekinu docieramy kolejką - do stacji DONGZHIMEN - a potem metrem w okolice hostelu. Mamy rezerwacje w Sunrise Hostel - w hutongach w okolicach Zakazanego Miasta. Hostel był otwarty ledwie kilka miesięcy przed naszym przyjazdem - na miejscu tylko potwierdziły się dobre opinie wpisywane na Hostelworld.com, potem poznaliśmy też bardzo sympatycznego właściciela. Na miejscu internet, bardzo dobre śniadania i pokoje też bardzo ok. My mieliśmy pokój 6 osobowy i łazienkę na korytarzu. Dwójki mają łazienki w pokojach.
Pierwsze zaskoczenie zaraz po przylocie do Pekinu - wszędzie na ulicach jest bardzo czysto! Kolejne zaskoczenie - że odległość jest pojęciem względnym - tu jest wszędzie daleko. To nie miłe miasteczka europejskie gdzie wszystko jest w zasięgu 'spacerowym'. Nieświadomi tego, wybieramy się zaraz po rozpakowaniu w hostelu na mały spacerek - chcemy dotrzeć na dworzec główny. Potem się już nauczymy, że często jeden przystanek to nawet kilka kilometrów...

Plany na dziś to zdobyć bilety do Pingyao - czyli kolejnego miejsca na trasie naszej wycieczki. Docieramy na dworzec główny i po krótkim poszukiwaniu znajdujemy właściwe kasy biletowe.
Tu należy się krótkie wyjaśnienie zawiłości kolejowych:
• dworce są podzielone na trzy strefy: kupowania biletów, przyjazdów i odjazdów,
• nie ma biletów powrotnych, można kupić tylko i wyłącznie bilet wyjazdowy z danej miejscowości,
• w dużych miastach zdarzają się kasy dla obcokrajowców... aczkolwiek nie należy się nastawiać, że osoba tam siedząca wymiata po angielsku - generalnie przy wszystkich zakupach biletów udawało nam się trafić na kogoś, z kim dało się jakoś dogadać (jak pani nie mówiła nic, to widząc nas wstawała i przyprowadzała kogoś z kim mogliśmy się dogadać),
• trzeba mieć przygotowaną nazwę miejscowości docelowej po chińsku (powinno być w przewodniku... jak nie ma, to trzeba go wyrzucić i kupić inny), kartkę, długopis, na karteczce zapisaną datę wyjazdu oraz ilość i rodzaj miejsc,
• większość odległości jest taka, że spokojnie można je pokonać pociągiem nocnym - wygodnie, bezpiecznie, docieramy rano i oszczędzamy na noclegu.
Wiedząc jak to wygląda nie ma się co dziwić, że wiele osób kupuje bilety za pośrednictwem hostelu. Nam udało się kupić bilety bez większych trudności (160Y) - wyjazd dopiero w niedzielę.

Wieczorem idziemy na ulicę Dong’anmen - znaną z targu nocnego z mocno egzotycznym jedzeniem. Są wiec na patyczkach do grillowania wszelkiego rodzaju robaki, skorpiony, koniki morskie (biedactwa) i inne paskudztwa, przygotowywane tylko i wyłącznie pod turystów. Oczywiście ogromny tłum dookoła i wszędzie chińskie czerwone lampiony - naprawdę jesteśmy w Chinach! :))
Po tych wszystkich atrakcjach (tylko oglądaliśmy) idziemy jednak na normalne jedzenie - chociaż normalne wcale nie znaczy mało egzotyczne. Jedliśmy pierożki z przedziwnymi nadzieniami (12Y) - w małej restauracji niedaleko hostelu. Pierożki były na świeżo robione, i pierwszy raz jadłam pałeczkami w Chinach - całkiem dobrze mi wychodziło!
W Hostelu mamy barek i tak na oko całkiem dobrze wyglądające śniadania w wersji europejskiej. Ale nie będziemy jeść tego co przecież znamy i szukamy śniadań na mieście. Marne efekty - bułeczki - coś jak nasze drożdżówki z nietypowym nadzieniem o smaku ryby + kawa na wynos 18 Y. Już samo szukanie czegoś na kształt piekarni zajęło nam sporo czasu - kapitulujemu i  jutro zjemy śniadanie w hostelu - na pewno zaoszczędzimy czas. Co oni właściwie jedzą na śniadania?

  • Pekin - przodownik/przodowniczka pracy
  • Pekin - pierożki w restauracji
  • Pekin - neony
  • Smakołyki na patyku - mniam!
  • Pekin - takie uliczki i zaułki można tam znaleźć
  • Ta zawiła linia to Chiński Mur
  • Pekin - pierwszy rzut oka na Plac Tiananmen
  • Pekin - dworzec główny
  • Pekin - szerokie tam mają ulice...
  • Pekin - Chińczycy są bardzo sympatyczni
  • Pekin - mały park niedaleko Zakazanego Miasta
  • Pekin - bardzo przydatna mapa