Podróż Sylwester 1999 nad światem:) - Nowy Rok w Trieście



Do Triestu jedziemy pociągiem. Nie mogę się doczekać tego morskiego miasta, które znam sprzed pół roku, znam w letniej postaci. Zaraz po przybyciu jemy obiad, a Bruno swoim zwyczajem kładzie się spać.

Idę cichym Triestem w dół, w stronę morza. Słońce świeci, nie ma wiatru, nie widać prawie ludzi. Spokój, spokój, spokój.

Dochodzę do głównego placu i zbliżam się do brzegu morza. Morze spokojne, niemal nieruchome. Lazurowe niebo, prawie 10 stopni ciepła. No trudno, nie zobaczę zimowego morza...

Spaceruję wzdłuż brzegu, spotykam bardzo niewiele przechodniów. No tak, pora sjesty, a do tego Nowy Rok, najbardziej leniwy dzień w roku...

Na placu słychać dźwięki muzyki. Idę w tym kierunku, i widzę chłopaków o latynoskich twarzach, grających południowoamerykańską muzykę. Jest coś szczególnego w tym, że właśnie dziś, właśnie tu, właśnie teraz... Morze, spokój i ta muzyka... Wrzucam monety do pudełka, i słucham, słucham, słucham... Chwilo, trwaj...

  • uliczki pną się w górę
  • nabrzeże
  • nabrzeże
  • muzyka...
  • latarnia - choinka
  • jak się nazywa ten instrument?
  • nieliczni spacerowicze
  • chłopaki grają pięknie
  • idąc w stronę domu Bruna
  • schodząc - w dole morze
  • Triest położony jest na wzgórzach
  • Czy tak wygląda zimowe morze...?