05:11
Budzę się – „Smoleńsk pewno” – myślę sobie. Muszę jakieś zdjęcie zrobić. Prowodnica potwierdza, to to miasto, ale... Nie wychodzite, my odjeżdaju. Adin fot – mówię i chyba słyszę charaszo, ale bardzo myli mnie słuch. Zrobiłem krok, i jaki opier... idzie w moją stronę... Więc wracam z głupią miną, robię zdjęcie dworca z widocznymi tylko trzema literami „SMO...”... „szczęście” było tak blisko... ech... Ale przynajmniej próbowałem… Inni śpią.
Pierwsze promienie wschodzącego Słońca ozłociły mi kartki. Pisząc, co chwilę zerkam za okno – lasy, górki, mgły - piękne klimaty.
Ktoś wczoraj policzył, że skład ma 10 wagonów, na zakrętach widać, że w tej gąsienicy jesteśmy jej 4 składnikiem.
07:00
Na korytarzu pojawiły się jakieś zaspane postacie. Słonko grzeje – to będzie ładny dzień. W pięknym słońcu niezwykle prezentuje się okazały budynek stacji. Wiaźma – jakaś stacja pod Moskwą. W logo stacji nieśmiertelny sierp i młot. Chyba w nagrodę za SMO... stanęliśmy dokładnie naprzeciw budynku.
09:30
Widzieliśmy jakiś obelisk – okazuje się, że było to Borodino! Małe miasteczko-wieś.
Co do krajobrazów, to przeważają niewielkie lasy brzozowo-olszynowo-świerkowe. Trochę łąk, masa fioletowych kwiatków (różaneczniki chyba). Domów prawie nie widać, dość płasko.