Jadąc z Black Canyon of the Gunnison do Great Sand Dunes przejeźdża się przez Curecanti National Recreation Area, umieściłem więc kilka zdjęć, bo miejsce dość fajne.
Odległość pomiędzy parkami wynosi 200 mil czyli jakieś 4 godziny jazdy.
Do miejscowości Poncha Springs jedzie się piękną widokową trasą, później zaś droga nr 17 staje się jednym z najdłuższych prostych odcinków drogowych w Stanach. Oznacza to, że można włączyć w samochodzie cruise control i przesiąść się na tylne siedzenie :)
Pierwszy wzrokowy kontakt z 'wielką wydmą' można już nawiązać jadąc drogą nr 17.
Jechałem z północy na południe więc w oddali po lewej stronie udało mi się zlokalizować wydmy, które przez wiele mil były ciągle w zasięgu mojego wzroku. Z upływem mil wydmy stawały się coraz większe, aż w końcu człowiek dojechawszy do parku, stawia sobie pytanie, skąd te wydmy się tutaj wzięły?
Fakt, przy samych wydmach płynie jakaś rzeczka, ale proporcje piachu do wody zostały zachwiane niewyobrażalnie. Dotychczas moje wyobrażenie o lokalizacji wydm, nie wychodziło poza obszar jeziora czy morza ale wydmy u podnóża gór? Chyba jednak trochę dziwią.
Skoro mowa o górach to należy tu wspomnieć, że owe góry nazywają się Sangre de Christo.
Co się zaś tyczy samych wydm to najwyższy szczyt 'Star Dune' wynosi jakieś 229 metrów.
Niech nikogo nie zwodzi ta wysokość, 229 metrów nie brzmi wprawdzie jako wielkie wyzwanie, ale zaręczam samo wchodzenie po piasku na tą odległość wymaga sił i odpowiedniej techniki.
Najbardziej irytujące są pierwsze chwile wspinaczki, kiedy po kilkunastu krokach stoi się praktycznie w miejscu. Nie pomaga ani większy wysiłek, ani wchodzenie bokiem, zupełnie średnim pomysłem jest chodzenie po cudzych śladach. We wszystkich wypadkach zapadamy się po łydki w piasku.
Jedyną skuteczną metodą jest wspinanie się po grzbiecie wydmy. To są jedyne w miarę twarde miejsca, które umożliwiają jako taką wędrówkę na szczyt. Skróty raczej nie działają, więc warto trochę nadrobić, by dojść do grzbietu wydmy, by w końcu poczuć, że się poruszamy. :)
Żeby było śmiesznie od czasu do czasu wieje dość silny wiatr, który smaga niemiłosiernie ziarenkami piasku nasze odkryte części ciała. Wspomnę tutaj, że fotografowanie potrafi też być stresujące, gdyż wszędobylskie ziarenka piasku nie mają żadnego problemu, żeby przedostać się do różnych pokręteł w naszych aparatach. Wymiana obiektywu w takich warunkach tylko dla odważnych i bogatych. :)
Jedną z atrakcji tego parku jest wspinanie się na najwyższą wydmę i próbowanie swoich sił w tym dość mozolnym zadaniu, ale są z tego przynajmniej 3 korzyści: po pierwsze, piękny widok jak już się jest na szczycie; po drugie, masaż stóp, gdyż trasę pokonuje się raczej na bosaka; i po trzecie wrażenia jakie się ma osuwając się z piaskiem w dół przy schodzeniu. Niektórzy mają przygotowane specjalne kartoniki na których zjeżdżają. W ogóle dla osób kreatywnych (patrz: szalonych) schodzenie z wydm potrafi być prawdziwą uciechą, stosują metody skoku w dal i w dół równocześnie, turlania się lub koziołkowania.
Nie powiem zejście jest prawdziwą frajdą.
Przed wejściem na wydmy trzeba pokonać małą rzeczkę zwaną Medano Creek, jest to ponoć rzeczka sezonowa występująca na wiosnę lub jesienią. Duża część turystów korzysta właściwie tylko z tej rzeczki, tworząc specjalne wgłębienia by chociaż na chwilę się zanurzyć, albo po prostu gra w siatkę czując pod nogami przyjemnych chłód.
Great Sand Dunes są najwyższymi piaszczystymi wydmami w Połnocnej Ameryce.
Powstanie wydm tłumaczy się tym, że przez tysiące lat wiatr przemieszczał ziarenka piasku znad rzeki Rio Grande w kierunku gór Sangre de Christo , które stanowiły dla niego jednak zbyt wysoka barierę i piasek opadał u ich stóp. Trudno sobie wyobrazić ten cały proces, faktem jednak jest, że wydmy owe są i to w dość oryginalnej scenerii gór.
Wiadomość dla encyklopedystów: :)
> Park został utworzony w 2004 roku na powierzchni 343 km².
> Wiatr w wyższych partiach wydm może osiągnąć prędkość nawet do 40 mil na godzinę.
> W okresie letnim popołudniami, piach może nagrzać się do koło 60 stopni Celsjusza.