Autostrada Praga - Brno była fatalna. Nierówna, poryta dziurami nawierzchnia. Dlatego , kiedy musiałem z niej zjechać , to nawet się ucieszyłem. Kierowałem się w stronę zamku Pernštejn. Jest jedną z najlepiej zachowanych twierdz gotycko - renesansowych w Europie. Zamek jest położony wśród lasów w Morawach. Bez GPS-a ciężko by mi było tu trafić. Drogi kręte, pełno serpentyn , takich jak w Szklarskiej. Asfalt fatalny, wąsko. Ale było warto. Zamek z połowy XIII wieku był siedzibą panów z Pernštejna. Pierwotnie wczesnogotycki zamek był kilkakrotnie przebudowywany, w XV wieku dobudowano ogromne późnogotyckie umocnienie, które wytrzymało nawet oblężenie Szwedów w trakcie wojny trzydziestoletniej. W pierwszej połowie XVI wieku, za czasów Wilhelma II z Pernštejna, zamek został poszerzony i stał się luksusową siedzibą reprezentacyjną. W tym samym czasie zmieniono sale oraz urządzono pomieszczenia mieszkalne w stylu renesansowym. Główną część zamku stanowi okrągła wieża zwana Barbarą, pałac zbudowany na planie trójkąta z kaplicą i charakterystycznymi krużgankami na kroksztynach w górnych piętrach oraz dziedziniec chroniony murem obronnym. Pomieszczenia zamku wewnętrznego połączone są zawiłymi korytarzami oraz krętymi schodami. Zamek połączony jest z ufortyfikowanym podgrodziem z czterema umocnionymi bramami. Cały teren otaczają głębokie fosy. Bilety płaci się dwukrotnie. Za wejście do podgrodzia i za zwiedzanie zamku właściwego. Tutaj nie wolno robić zdjęć wewnątrz. Robi wrażenie, ciągle remontowany, wygląda dostojnie. Turystów nie za dużo , więc niema zamieszania. Trzy godziny musiało mi wystarczyć na zachwycanie się tym miejsce. Ocena - 7