Do Akaby pojechaliśmy z naszym partnerem, który miał tu umówione krótkie biznesowe spotkanie. Przenocowaliśmy w niewielkim, ale wygodnym bungalowie, usytuowanym bezpośrednio przy plaży. Ranne rozmowy zajęły nam niewiele czasu, więc wkrótce byliśmy wolni. Postanowiliśmy niemal cały dzień przeznaczyć na relaks na pięknej, piaszczystej plaży i w cieplutkich wodach Morza Czerwonego. O dziwo, mimo że Zatoka Akaba wcina się głęboko w ląd, a w bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się dwa spore porty (jordańska Akaba i izraelski Ejlat), woda jest tu wyjątkowo czysta. W samej Akabie nie ma większych zabytków poza pozostałościami fortu mameluckiego z XVI wieku - zrezygnowaliśmy więc ze zwiedzania oddając się słodkiemu nieróbstwu. Wieczorem, już po zmroku gdy przestał dokuczać upał wyjechaliśmy w drogę powrotną do Ammanu.