Jak zwykle, choć raz podczas naszych ekstensywnych podróży wybieramy miejsce na dłuższy pobyt. Na Bliskim Wschodzie padło na Stambuł. Miasto z niesamowita historią, azjatyckim wigorem i europejską klasą. Dzięki Air Baltic na kilka dni dołączyła do naszej trójki moja mama, dzieki czemu we czwórkę mieliśmy okazję podziwiać najważniejsze zabytki tej rozległej metropolii. Zaczynając w Pałacu Topkapi, w połowie zamkniętym ze względu na renowacje, a kończąc w Hagii Sofii, po raz kolejny w większości zakrytej stalowymi konstrukcjami, zwiedzaliśmy miasto cierpiące na brak turystów. Grand Bazaar to wielka pułapka, gdzie co drugi mowi po polsku i domaga się opłaty w Euro. Piękny okazał się Otarkoy, gdzie dotrzeć nie jest znowu tak łatwo, lecz naprawdę warto usiąść w jednej z kafejek i rozkoszowac się wyśmienitymi owocami morza. Najciekawszym środkiem transportu w mieście położonym na dwóch kontynentach są oczywiście promy, które za niewielka opłatą kursują wte i wewte. Dzięki nim moja mama po raz pierwszy stanęła w Azji. Poza oczywistym uderzającym pięknem Błękitnego Meczetu, bardzo interesujący okazał się również pokaz Tańczących Derwiszy w historycznym budynku, w którym wcześniej znajdowały się łaźnie. Choć Stambuł ma wiele do zaoferowania, to nie przychodzi to za darmo. Miasto było zdecydowanie najdroższym punktem naszej podróży i choć fascynujące, cieszyliśmy się, że ostatnim. I to by było na tyle. Wszędzie dobrze, ale...
Podróż You are a lucky man! - Europa, czy Azja?
- wróć do podróży
- « poprzednie
- następne »
-
radekdudek26
- tagi: stambuł, istambuł, istanbul, turcja, konstantynopol
2009-11-27