Podróż Malta experience - Żegnajcie, przeklęte schody!



Dziesięciotysięczna stolica? Przyznacie, że brzmi to zabawnie. Tym zabawniej jeśli mówimy o stolicy państwa europejskiego. Mniej więcej tylu mieszkańców liczy Valletta. Il-Belt - Miasto, jak nazywają ją Maltańczycy, niczym nie przypomina wielkich metropolii, z centrami biznesowymi, handlowymi, rozrywkowymi i "sypialniami" na obrzeżach.

Na dobrą sprawę można ją obejść w pół godziny. Jeśli chcemy nieco bardziej zanurzyć się w historii miasta, z powodzeniem wystarczy przeznaczyć na to pół dnia.

Vallettę budowano w pośpiechu, w obawie przed kolejnym atakiem Turków, którzy, jak wszyscy wojujący na Morzu Śródziemnym, upatrywali w niej doskonały punkt strategiczny. Jednak pośpiech nie oznaczał bylejakości. Poza wymogami technicznymi, takimi jak zbiorniki na wodę, kanalizacja, czy doły na odpadki, front każdego budynku musiał być zaprojektowany przez architekta.

Najwyraźniej zarówno pierwsi, jak i późniejsi projektanci miasta lubowali się w balkonach, bo w wąskiej i bardzo wysokiej zabudowie maltańskiej stolicy, właśnie one najbardziej rzucają się w oczy. I to one nadają jej specyficznego, trochę prowincjonalnego uroku.

Presja, pod jaką działali założyciele Valletty, nie pozwoliła na wyrównanie, niewielkiego skądinąd, terenu na którym ją wzniesiono. "Żegnajcie, przeklęte schody!" pisał Lord Byron opuszczając Maltę. Nie da się ukryć, że przy temperaturach panujących na wyspie, spacery po mieście są małym wyzwaniem.

Próżne jednak narzekania. Miasto zbudowano przede wszystkim w celach obronnych, tylko przy okazji troszcząc się o estetykę i wygodę. A swój główny cel Valletta spełniła wielokrotnie, płacąc za to często krwawy rachunek. O swojej potędze Twierdza-Valletta przypomina zaś na każdym kroku. Fortyfikacje miejskie należą podobno do największych jakie kiedykolwiek wzniesiono ludzką ręką. I rzeczywiście, patrząc na maleńką maltańską stolicę od strony morza, lub z położonych na sąsiednich brzegach miast, nie sposób wyobrazić sobie, by dostał się do niej ktoś nieproszony.

Gdy zmęczy was już historia, strome uliczki i upał, na pewno znajdziecie przyjemną restaurację, w której obowiązkowo trzeba spróbować lokalnego przysmaku - królika... w winie lub czosnku, popijając lokalnym piwem Cisk. Palce lizać.

  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta
  • Valletta