Lekko zbaczając z obranej trasy, mijamy, na pierwszy rzut oka wiernie wzorującą się na swej nazwie, miejscowość Kilfenora, gdzie poświęcamy chwilkę, by obfotografować cmentarz pełen charakterystycznych krzyży celtyckich z XII stulecia. Kierujemy się ku niedalekim ruinom zamku Lemanaeh Castle. Wszak fakt, że jego właścicielka Maria Rudowłosa, nigdy nie ruszyła się poza próg swej fortecy, zdumiewa i rodzi w głowie szereg domysłów. Być może była to tak niesamowita rezydencja, że wręcz nie wypadało jej progów opuszczać ? Naocznie stwierdzam, że być tak mogło, wszak i pozostający w ruinie zamek jest widokiem niezwykle łasym dla oczu. Jedynymi jego mieszkańcami pozostaje ptasia gawiedź, zwłaszcza kruki i im podobne. Zdumiewającym jest, że ptaszyska te lubią przesiadywać w ruinach zamków, co niejednokrotnie jest żródłem mrocznej aury przypisywanej takim miejscom, jak i owym ptakom samym. Lemanaeh Castle pochodzi z 1480 roku. Wówczas to wzniesiono obronną wieżę mieszkalną, charakterystycznego dla tych ziem typu house tower, a w XVII wieku dodano czterokondygnacyjną rezydencję. Chyba jednak nie do końca taka "nora" z tej Kilfenory, wszak atrakcji wzrok kuszących tu bez liku.