Podróż Izrael - Erec Cijon we Jeruszalajim - Jerozolima (ירושלים)



Nazwa tego miasta jest różnie interpretowana. Niektórzy wskazują, że słowo Jeruszalaim składa się w istocie z dwóch słów: jerusza (spadek, dziedzictwo) i szalom (pokój). Inni zwracają uwagę na to, że akkadyjskie i asyryjskie nazwy Jerozolimy (Uru Salim i Ur Salimmu) zawierają pierwiastek, współgrający z hebrajskim "ir", oznaczającym "miasto". Dlatego uważa się, że nazwa miasta oznacza "miasto pokoju". Inni wskazują na zapis Księgi Rodzaju, podający pierwotną nazwę miasta, jako Salem, do którego patriarcha Abraham miał dodać człon Jeru, oznaczający nazwę góry, na której ofiarował Bogu swego syna Izaaka (obecnie góra to nazywa się Moria i leży w Jerozolimie). Arabowie nazywają to miasto Al-Kuds, co oznacza "święte miejsce".

Jak by nie było, jest to święte miejsce dla wyznawców judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Tu bowiem Abraham został poddany próbie wierności Najwyższemu, tu wznosiły się mury wzniesionej przez Salomona, odbudowanej po epoce niewoli babilońskiej, a potem rozbudowanej przez Heroda Wielkiego Beit ha-Mikdasz - Świątyni, tu nauczał, czynił cuda, został ukrzyżowany i zmartwychwstał Jezus, stąd wreszcie prorok i posłaniec Boga Muhammad (Mahomet) odbył nocną podróż do nieba, opisaną w surze XVII (Al-Isra) Koranu. Tu dziś usłyszeć można dźwięki szofaru, śpiewy muezinów i bicie kościelnych dzwonów.

Równie barwny i różnorodny jest jerozolimski tłum, gdzie obok świeckich Europejczyków i Żydów widzi się haredim i chasydów w lisich czapach i tradycyjnych strojach, chrześcijańskich duchownych różnych wyznań, a także Arabów odzianych w galabije, z głowami nakrytymi tradycyjnymi chustami. Ale na dobrą sprawę, te społeczności nie żyją razem, lecz raczej obok siebie. Są odrębne dzielnice żydowska, chrześcijańska, ormiańska i muzułmańska, a żydowscy ultraortodoksi tworzą swoiste getto w Mea Szearim. Ponieważ w Jerozolimie byliśmy w szabat, nie było nam dane uchylić nawet rąbka ich świata.

Nasza wizyta w mieście zaczęła się pod gmachem Knesetu, naprzeciw którego obejrzeliśmy wielką, odlaną z brązu menorę - godło Państwa Izrael. Potem pojechaliśmy na Górę Oliwną (po hebrajsku: Har ha-Zeitim) skąd roztacza się wspaniały widok na otoczoną murami starą część Jerozolimy z błyszczącą złotem Kopułą na Skale (Masjid Qubbat As-Sakhrah) zwaną również Meczetem Omara, aczkolwiek ukończoną ją już po jego śmierci, za rządów kalifa Abd al-Malika w 691 roku. Kryje ona skałę, na której - według Biblii - Abraham miał ofiarować Bogu swego syna Izaaka i z której - wedle Koranu - prorok Mahomet miał udać się w nocną podróż do nieba. Po Mekce i Medynie jest to trzecie najświętsze miejsce islamu. Nieco bliżej, widoczna jest mniejsza, czarna kopuła meczetu Al-Aksa, zbudowanego w tym samym czasie co Kopuła Skały. Wśród gęstwiny zabudowań jerozolimskiej starówki wprawne oko wyłowi położoną dalej Bazylikę Grobu Pańskiego, a jeszcze dalej - Kościół Zaśnięcia NMP na wzgórzu Syjon (ציון). Na stokach Góry Oliwnej, po prawej stronie (patrząc w kierunku "ir atika" - jerozolimskiej Starówki) widzimy kościółek "Dominus Flevit", poniżej którego rozpościera się najstarszy ponoć cmentarz żydowski. Jeszcze dalej w prawo, wznosi się rosyjska cerkiew św. Marii Magdaleny, a poniżej niej Ogród Oliwny i Bazylika Narodów w Getsemani. Górę Oliwną od murów Jerozolimy oddziela dolina Cedronu, identyfikowana jako miejsce przyszłego Sądu Ostatecznego. Pobyt na Górze Oliwnej kończymy zwiedzeniem karmelitańskiego kościoła "Pater Noster", na dziedzińcu którego, w krużgankach umieszczono tablice z tekstem Modlitwy Pańskiej w kilkudziesięciu językach.

Zjeżdżamy na dół i przez Bramę Gnojną wchodzimy na teren starej Jerozolimy. Dochodzimy do Muru Zachodniego (הכותל המערבי), zwanego też Ścianą Płaczu. Ponieważ jest szabat, widzimy wielu religijnych żydów w jarmułkach, przepasanych tałesami i odmawiających modlitwy. Można podejść do samego Muru (oddzielnie kobiety i oddzielnie mężczyźni), trzeba tylko założyć nakrycie głowy. Ze uwagi na szabat nie można robić zdjęć. Ze względów bezpieczeństwa, w okolicach "Ha-Kotel ha-maarawi" jest sporo posterunków policji i patroli żołnierzy Cahalu.

Idziemy dalej i udajemy się na Via Dolorosa, trasę którą Chrystus podążał na miejsce ukrzyżowania. Po lewej stronie mijamy Twierdzę Antonia, która była rezydencją Poncjusza Piłata, podczas jego pobytów w Jerozolimie. Mijamy Łuk "Ecce Homo". Dalsza droga w dużej części prowadzi przez dzielnicę muzułmańską. Po jej obu stronach pełno jest sklepików i kramów z dewocjonaliami, odzieżą i artukułami spożywczymi. Od czasu do czasu widać grupy zorganizowanych pielgrzymów. Jest tłoczno i gwarno. I gorąco. W miejscach uświęconych tradycją zaznaczone są poszczególne stacje Drogi Krzyżowej (w sumie 9, bo pozostałe mieszczą się już wewnątrz Bazyliki Grobu Pańskiego na Golgocie). IV Stacja (spotkanie Jezusa z Matką) jest ozdobiona rzeźbą autorstwa polskiego artysty T. Zielińskiego.

Wreszcie dochodzimy do Bazyliki. Posuwamy się wolno w rzędzie pielgrzymów. Przystajemy przy tzw. "Płycie Namaszczenia", na której według tradycji namaszczono ciało Chrystusa przed złożeniem do grobu, a potem modlimy się krótko przy Ołtarzu Ukrzyżowania. To właśnie w tym miejscu stał krzyż Jezusa. Dalej wewnątrz kościoła dochodzimy do ołtarza kryjącego grób Chrystusa. Grecki mnich, pełniący przy nim straż pozwala nam wejść do środka. Komora pokryta jest białym płótnem z napisem "Christos aneste" i ozdobiona kwiatami. Chodząc po Bazylice, trudno sobie wyobrazić, że wszystkie te miejsca, na których stoi ten potężny kościół były w czasach Jezusa już poza obrębem murów miejskich. Po przejściu Via Dolorosa idziemy pod Bramę Damasceńską, skąd zabiera nas autokar. Przejeżdżamy obok Syjonu, ale niestety nie zwiedzamy ani Wieczernika, ani Kościoła Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Jedziemy do Betlejem.

Do Jerozolimy przyszło mi jeszcze wrócić w czasie tej podróży. Otóż kolega mojego przyjaciela z Kijowa, emigrant z Ukrainy zaprosił mnie do tego miasta na koncert w klubie jazzowym. Występował saksofonista i klarnecista Boris Gammer (ur. w 1949 roku) http://www.youtube.com/watch?v=pVSKtF20FT4, również emigrant z dawnego ZSRR. Umówiliśmy się na dworcu autobusowym, już w Jerozolimie, dokąd dojechałem z Tel-Avivu. Czekając na Arkadija (bo tak miał na imię) miałem okazję zobaczyć wielu haredim (ultraortodoksyjnych żydów) paradujących w tradycyjnych strojach, których wcześniej z uwagi na szabat nie było na ulicach. Potem pojechaliśmy na koncert. Tu, zarówno atmosfera, jak i publiczność nie różniła się od tej w Europie. Jedynie niektóre utwory Gammera były okraszone pierwiastkami żydowskimi. Po koncercie wpadliśmy jeszcze do domu Arkaszy (małe mieszkanie typu naszego M-2) na kawę, po czym odwiózł mnie on do Tel-Avivu. Niedawno dowiedziałem się, że nie mieszka on już w Izraelu lecz w Holandii.

A to chyba najbardziej znana piosenka o Jerozolimie, wykonywana przez wielu artystów, tu w interpretacji Ofry Hazy (1957-2000):
http://www.youtube.com/watch?v=72QC8EGnxTw

  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)
  • Jerozolima (ירושלים)