Wstajemy wcześnie i ruszamy w trasę. Dziś naszym celem jest Deadwood w Południowej Dakocie. Po drodze chcemy zobaczyć Jim Gatchell Museum w Buffalo, prezentujące zbiory związane z epoką pionierów Dzikiego Zachodu oraz, znaną z filmu Spielberga "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", skałę Devil's Tower. Kilkanaście mil za Greybull zatrzymujemy się na śniadanie w stylowej knajpce "Dirty Annie's". Następny przystanek to Buffalo. Zwiedzamy rzeczone muzeum, w którym rzeczywiście zgromadzono sporo eksponatów z epoki podboju Dzikiego Zachodu oraz z okresu wojny secesyjnej. Można tu obejrzeć sprzęty codziennego użytku, oryginalne stroje, broń i oporządzenie kowbojów oraz Indian, wozy osadników itp. Jemy obiad i jedziemy do Devil's Tower. Samotna 264-metrowa skała robi rzeczywiście wrażenie. Z daleka wygląda jak wielka babka z piasku, stojąca na dość płaskim terenie, z bliska - przypomina bardziej pobrużdżony pień ściętego, gigantycznego drzewa. Na terenie otaczającym Devil's Tower jest pełno tabliczek, ostrzegających przed grzechotnikami, ale nam nie udało się dostrzec tych stworzeń (może i dobrze). Podobno znajdowano je nawet na czubku tej góry. Ciekawe jak się tam dostawały, bo zbocza są prawie pionowe?
W trakcie dalszej drogi, niedaleko od Devil's Tower, zatrzymujemy się, gdyż na pobliskiej łące jest pełno piesków preriowych. Niestety, zwierzęta te są dość płochliwe i nie dają się zbytnio do siebie zbliżyć.
Wczesnym wieczorem dojeżdżamy do Deadwood. Miasto zostało uznane w całości za zabytek (national historic landmark). W czasach "gorączki złota" należało do tak znanych miast Dzikiego Zachodu, jak Dodge City, Tombstone czy Yuma. Właśnie tu w saloonach można było spotkać tak legendarne postaci, jak Wild Bill Hickock czy Calamity Jane (oboje zresztą są pochowani na miejscowym cmentarzu - Mount Moriah Cemetery). Do miasta przyciągały wszelakich awanturników przybytki hazardu i innych uciech. Spacer po Main Street to jakby cofnięcie się w czasie. Jest sporo zachowanych budynków z epoki, jak choćby hotele "Bullock" i "Franklin", czy słynny "Saloon No.10". Ponoć właśnie w tym saloonie Wild Bill Hickok został zastrzelony przez włóczęgę Jacka McCalla. Grał wówczas w pokera, a gdy dosięgły go kule zabójcy trzymał w ręku dwa asy, dwie ósemki i dziewiątkę karo. Stąd taki układ zyskał potem miano "Dead Man's Hand". Dodatkową atmosferę stwarzają ubrani w westernowe stroje aktorzy, którzy odgrywają na Main Street sceny znane z wielu filmów tego gatunku. Innym czynnikiem przyciągającym turystów do Deadwood jest też zalegalizowany hazard. Nie na taką skalę wprawdzie jak w Las Vegas, ale zawsze. Jedno z kasyn, o nazwie "Dunbar" należy do Kevina Costnera. Po zwiedzeniu Deadwood szukamy noclegu i znajdujemy go na fajnym campingu w pobliżu sąsiedniego Sturgis (nazwa na pewno coś mówi entuzjastom motocykli). W nocy zrywa się tak silny wiatr, że momentami mamy wrażenie, że zwieje nas wraz z namiotem, ale na szczęście przed świtem aura nieco się uspokaja.
Ilustracją muzyczną niech będą piosenki:
o Południowej Dakocie: http://www.youtube.com/watch?v=f4LXi7YLTuw
oraz pieśń Siouksów http://www.youtube.com/watch?v=xvGiYFOx5T4, zamieszkujących te tereny.