Podróż Sycylia - Włochy z grecką przeszłością - Na wulkanie



2009-10-20

25. września 2009 r.

Pogoda nie jest sprzyjająca na zwiedzanie wulkanu. Co prawda deszcz stał się mniej intensywny, ale ciągle pada. Jedziemy od strony Taorminy. Od czasu do czasu na skrzyżowaniach pojawia się drogowskaz: Etna. Wspinamy się pod górę. Mijamy małe miasteczka. Jak na Sycylię roślinność jest wyjątkowo wybujała, a zieleń intensywna. Wyjeżdzamy wyżej. Asfaltową drogą w przeciwnym kierunku płyną strumienie wody. Na jezdni pojawiają się drobne czarne kamienie. Roślinność staje się coraz bardziej karłowata, aż w końcu zanika całkowicie. Zachmurzenie jest pełne. Widoczność do ok. 0,5 km. Po obu stronach jezdni pojawiają się czarne skały. Początkowo pojedyncze, a wkrótce tworzą jednolitą ścianę. Nie mamy wątpliwości - to skamieniała lawa. Miejscami droga wygląda jak korytarz wycięty w skale. Nawierzchnia jest zadziwiająco dobra. Niejedna lokalna polska droga jest w dużo gorszym stanie, a przecież tej po której jedziemy nie ma nawet na GPS-ie. Od pewnego czasu nie pojawiają się też inne samochody. Trafiamy na sporą zatokę - jakby punkt widokowy. Zatrzymujemy się. Robimy kilka zdjęć. Srebrny Peugeot pięknie odznacza się na tle czarnej lawy. Jak okiem sięgnąć - czarne pustkowie z rzadka porośnięte mchami. Jesteśmy za zboczu wulkanu. Postanawiamy wracać do Catanii.

  • Etna - na zboczach wulkanu 2
  • Etna - na zboczach wulkanu 3
  • Etna - na zboczach wulkanu 4
  • Etna - na zboczach wulkanu 5
  • Etna - na zboczach wulkanu 6
  • Etna - w drodze na wulkan 1
  • Etna - w drodze na wulkan 2
  • Etna - na zboczach wulkanu 1
  • Etna - w drodze na wulkan 3