Podróż Mahalo Hawaii - Big Island (Hawaii)



15.08.2009

Rano przylatujemy na Hawaii zwaną też Big Island. Na lotnisku w Hilo odbieramy wynajęty samochód (Chrysler Cruiser) i jedziemy do pobliskiego Arnott’s Lodge, gdzie rozbijamy namiot. Hilo, określane jako najbardziej deszczowe miasto USA, powitało nas piękną, słoneczną pogodą (tak miało zresztą być przez kolejne dni). Choć jest ono największym miastem Big Island, nie jest miastem dużym (ma około 45.000 mieszkańców). Jego historyczne centrum, ma swój oryginalny klimat. Jest tu sporo odrestaurowanych budynków z początku ubiegłego wieku, nieco dawniejszych - wiktoriańskich, a  główna ulica - Kamehameha Avenue, ciągnąca się wzdłuż zatoki, mieści targ z owocami i pamiątkami (czynny w środy i w soboty), liczne knajpki, sklepy oraz Pacific Tsunami Museum. Jest tam też popularny i tani sklep, prowadzony przez Armię Zbawienia (Salvation Army) oferujący „mydło i powidło” i przyciągający bardzo wielu turystów (a raczej turystek). Nieco wyżej, godzien uwagi jest park noszący imię ostatniego hawajskiego króla Davida Kalakaua, w którym rośnie efektowny figowiec, a na skraju którego zbudowany jest pomnik ku czci żołnierzy z Hawajów, poległych w czasie wojny koreańskiej w latach 1950-1953. Jadąc w kierunku lotniska, po prawej stronie mija się pomnik króla Kamehamehy Wielkiego, po lewej zaś piękną Banyan Drive, ulicę obsadzoną okazałymi figowcami wschodnioindyjskimi, oraz park w stylu japońskim. Z drugiej strony starą część Hilo ogranicza rzeka Wailoa. Po pobieżnym zapoznaniu się z tą dzielnicą miasta jedziemy do oddalonego o kilkanaście mil wodospadu Akaka. Droga od parkingu do wodospadu wiedzie przez tropikalny las z palmami, bambusami, olbrzymimi paprociami i mnóstwem innych roślin. Po mniej więcej 15 minutach marszu oczom ukazuje się Akaka Falls, spadający do położonego 127 m niżej jeziorka w głęboko wciętej dolinie. Widok robi wrażenie. W drodze powrotnej mija się plantacje trzciny cukrowej i senne miasteczko Honoma, w którym rośnie wspaniałe, olbrzymie drzewo (niestety, nie wiem co to za gatunek). Po wyjechaniu na drogę w kierunku Hilo warto po kilku kilometrach skręcić w lewo na krętą, wąską 4-milową „scenic road”. Na początku drogi w Pepeekeo jest sklep i kawiarnia, gdzie serwują wspaniałe i tanie (2,50 USD) lody z orzeszkami makadamia, podane na połówce świeżutkiej papai. Potem droga przebija się przez zielony las tropikalny a przed samym Hilo łączy się ponownie z  Hawaii Belt Road (Hwy 19). Po drodze (jeszcze na „scenic road”) chętni mogą zwiedzić tropikalne ogrody botaniczne. My mieliśmy dość wrażeń i odpuściliśmy sobie tę atrakcję. Po powrocie do Hilo spacerujemy po mieście, a wieczorem jako goście Arnott’s Lodge bierzemy udział w kolacji wydanej przez właściciela z okazji 19 rocznicy założenia firmy.

16.08.2009

Rano wyjeżdżamy do jednej z największych atrakcji turystycznych Hawajów - Parku Narodowego Wulkanów Hawajskich (Hawaii Volcanoes National Park). Przy wjeździe do parku spotyka nas miła niespodzianka - w czasie obecnego weekendu nie są pobierane opłaty za wstęp. W „Visitor center” oglądamy ciekawy film i ekspozycję traktującą o przyrodzie Hawajów, a następnie ruszamy na Crater Rim Drive - szosę okrążającą krater tarczowego wulkanu Kilauea. Zatrzymujemy się na każdym z punktów, z których otwierają się coraz to nowe widoki na kalderę i właściwy krater. Z krateru bez przerwy wydobywa się dym, ale z tego miejsca nie widać rozpalonej lawy. Co kilka lat Kilauea wybucha, wyrzucając w niebo ogniste race. Ponieważ erupcje są z reguły łagodne, widowisko to ściąga tysiące turystów. My nie mamy, niestety, okazji by zobaczyć taki spektakl - dziś wulkan jest spokojny. O tym, że pod cienką skorupą ziemi wrze rozpalona magma świadczą jedynie liczne fumarole i dymiący krater. Po kilku kilometrach dojeżdżamy do małego muzeum (bezpłatne) noszącego imię dr. Thomasa A. Jaggara, wulkanologa z Massachussetts Institute of Technology, badającego wulkan Kilauea przed niespełna 100 laty i oglądamy ciekawą wystawę. Z tarasu przed muzeum jest też bardzo dobry widok na krater. Po wizycie w Jaggar Museum ruszamy na Chain of Craters Road, drogę wiodącą na brzeg oceanu i biegnącą - jak nazwa wskazuje - wzdłuż łańcucha kraterów. W czasie blisko 30 km drogi mija się szereg kraterów i miejsc dawnego wypływu lawy, takich jak Kilauea Iki, Keanakakoi, Lua Manu, Puhimau, Ko’oko’olau, Hi’iaka, Pauahi, Pu’u Huluhulu, Mauna Ulu, Kealakomo, Muliwai a Pele, Devil’s Throat. Nie sposób oczywiście zobaczyć wszystkie z nich (nie ma to zresztą sensu, bo w gruncie rzeczy są one do siebie dość podobne) ale na pewno warto zaliczyć Kilauea Iki Trail, Devastation Trail czy punkt widokowy Mauna Ulu. Olbrzymie pola zastygłej lawy z niedawnej przeszłości (lata 70., 80. i 90. XX wieku) budzą respekt przed potęgą natury. Warte obejrzenia są ponoć też petroglify Pu’u Loa, ale na nie zabrakło już nam czasu. Droga kończy się na stromym, lawowym wybrzeżu koło Holei Sea Arch (łuk skalny, o który rozbijają się wody oceanu), skąd około 10 minut marszu doprowadza nas do miejsca, gdzie szosa zalana jest grubą warstwą zastygłej lawy. Po wejściu na pole lawy można dostrzec w oddali słupy pary, powstające w miejscach, gdzie rozżarzona magma spływa ognistym strumieniem do oceanu. Sceneria jest iście kosmiczna, szkoda tylko, że w słonecznym świetle nie widać z tej odległości strumieni lawy. Wracamy tą samą drogą, na zakończenie zaliczając Thurston Lava Tube (tunel utworzony przez zastygłą lawę). Wieczorem zmęczeni, ale pełni wrażeń wracamy do Hilo.

17.08.2009

Ponieważ zapisaliśmy się na organizowaną przez Arnott’s Lodge o godzinie 15.00 wycieczkę na szczyt Mauna Kea (koszt: 75 USD dla gości, 110 USD - dla pozostałych osób) - najwyższej góry Hawajów, nie planujemy intensywnego zwiedzania w pierwszej części dnia. Rano jedziemy do sąsiedniej zatoczki aby obserwować zielone żółwie morskie. Po chwili widzimy dwa duże okazy, które udaje mi się sfilmować. Później jedziemy do Hilo, spacerujemy po ulicach, chodzimy po sklepach a po obiedzie wracamy do Arnott’s Lodge. O 15.00 podjeżdża minibus, zabierający uczestników naszej wycieczki (8 osób). Na początku oglądamy Hilo, jedziemy pod pobliskie Tęczowe Wodospady (Rainbow Falls), a następnie ruszamy na słynną Saddle Road. Droga jest pagórkowata i kręta, ale nawierzchnia zupełnie przyzwoita. Jedziemy na zachód, mając po prawej stronie cel naszej podróży, po lewej zaś nieco niższą Mauna Loa (po hawajsku: Długa Góra). Mniej więcej na wysokości 2.000 m n.p.m. skręcamy w stronę Mauna Kea (po hawajsku: Biała Góra), cały czas wspinając się pod górę. Niedaleko Onizuka Visitor Center mamy przystanek na aklimatyzację. Wchodzimy na pobliskie wzgórze i podziwiamy przepiękne widoki na Mauna Loa, doliny i leżące już pod nami chmury. W samym „Visitor center”, noszącym imię hawajskiego astronauty Ellisona Onizuki, który zginął w katastrofie promu „Challenger” w 1986 roku, można posilić się, kupić napoje, gadżety i pamiątki, a także przebrać się w cieplejszą odzież. Centrum jest położone na wysokości około 3.000 m n.p.m. Po 45-minutowym postoju ruszamy w kierunku szczytu. Skończył się asfalt. Podjeżdżamy szutrową drogą. Mniej więcej po 15 minutach mamy znowu nawierzchnię asfaltową - to z uwagi na zlokalizowane na szczycie Mauna Kea obserwatorium astronomiczne (chodzi o to, by samochody nie wzbijały pyłu, zakłócającego widoczność). Robi się zdecydowanie chłodno, pojawiają się nawet małe płaty śniegu. Zbliżamy się do olbrzymich kopuł, kryjących  teleskopy i inne urządzenia do obserwacji Kosmosu (w sumie obserwatorium dysponuje 13 teleskopami i radioteleskopem - do obserwacji optycznych, radiowych i w podczerwieni). W skład wyposażenia placówki wchodzą między innymi potężne teleskopy Keck I i Keck II. Lokalizacja obserwatorium jest uznawana przez astronomów za wręcz idealną z racji niskiej szerokości geograficznej (daje to możliwość obserwacji dużej ilości obiektów - zarówno nieba północnego jak i dużej części południowego), wysokości (przejrzyste, czyste niebo) oraz oddalenia od osiedli (brak zakłóceń, zapylenia itp.). Podjeżdżamy wreszcie na szczyt. Jesteśmy na wysokości 4.205 m n.p.m. Wieje wiatr - i w porównaniu do pogody na dole jest piekielnie zimno (około 0°C lub nieco poniżej - bo ręce grabieją). Dobrze, że organizatorzy wycieczki przygotowali dla każdego z uczestników ciepłą kurtkę. W promieniach zachodzącego słońca widoczna jest sąsiednia Mauna Loa (4.105 m n.p.m.) oraz, leżąca już na sąsiedniej wyspie Maui, Haleakala (3.055 m n.p.m.). Zachód słońca przynosi niezapomniany spektakl: przepiękną feerię barw od żółci, przez różne odmiany czerwieni do głębokiej ciemnej purpury. Robi się ciemno i pora zjeżdżać na dół (samochody nie mogą po upływie 30 minut od zmroku używać reflektorów w pobliżu szczytu, aby nie zakłócać pracy astronomom). Mniej więcej w połowie drogi do Onizuka Visitor Center zatrzymujemy się, by podziwiać rozgwieżdżone niebo. Potem zjeżdżamy na dół do Centrum. Krótki postój i obserwacja Jowisza przez ustawiony na zewnątrz teleskop. Przebieramy się w lżejsze ubrania i po godzinnej podróży powrotnej sączymy zimne piwko w Hilo.

18.08.2009

Nasz dzisiejszy program jest dość ambitny - zamierzamy objechać wokół całą Big Island. Kierujemy się Hwy 19 na północ w stronę Honokaa, po drodze robimy krótki postój w punkcie widokowym Laupahoehoe, z którego roztacza się wspaniały widok na ocean. Mijamy Honokaa i skręcamy w kierunku Waimea. W pobliżu tej miejscowości krajobraz robi się nieco „europejski”: jest dużo zielonych łąk, na których pasą się krowy, również roślinność przypomina tę z naszego kontynentu. Kilka, a może kilkanaście kilometrów za Waimea rozpoczyna się zjazd na wybrzeże Kona. W odróżnieniu od nawietrznego, wschodniego wybrzeża, porośniętego bujnymi lasami, pełnego zieleni i kwiatów, wybrzeże Kona jest suche. Za Kawaiahe krajobraz zaczyna przypominać bardziej Sycylię czy Hiszpanię niż Hawaje znane z folderów biur podróży. Robimy krótki postój na cudownej, piaszczystej Hapuna Beach z czyściutką turkusową wodą a potem ruszamy w kierunku Kailua, największego miasta na wybrzeżu Kona. Po lewej stronie drogi widoczne są najpierw zbocza Mauna Kea a potem Mauna Loa. Pojawiają się też duże połacie zakrzepłej lawy, na których często układane są rysunki i napisy z małych, jasnych kamyków (coś jak graffiti, tyle że „eco-friendly”). Tuż przed wjazdem do Kailua zjeżdżamy do Kaloko-Honokohau Historic Park. Oglądamy niewielką wystawę poświęconą życiu rdzennych mieszkańców Hawajów oraz pozostałości ich dawnych budowli. Może są ciekawe dla historyków lub archeologów, nas jednak nie zachwycają. Wyglądają jak murki ułożone z porowatego żużlu. Wjeżdżamy do Kailua-Kona. Duża ilość hoteli, sklepów, knajpek, kafejek i spory ruch samochodowy jest dowodem, że miasto to jest popularne wśród turystów. Mijamy, wybudowany w latach 20. XIX wieku, Mokuaikaua Church oraz pobliski Hulihe’e Palace, wakacyjny pałac władców hawajskich, pełniący tę funkcję w latach 1844-1914. Mijamy - a szkoda - gdyż wnętrze kościoła kryje ponoć ciekawe ornamenty wykonane z drzewa ohia i koa, a pałac jest jedną z nielicznych odrestaurowanych rezydencji królewskich. Niestety, brak czasu nie pozwala na szczegółowe zwiedzanie. Na chwilkę przystajemy jedynie przy miniaturowym biało-niebieskim kościółku św. Piotra (St. Peter’s by-the-sea Catholic Church), zbudowanym na skraju plaży. Robimy fotki i wyjeżdżamy z Kailua, kierując się ku zatoce Kealakekua. Po drodze mijamy plantacje kawy. Region Kona słynie z uprawy tej używki, a głównym ośrodkiem kawowego biznesu, obejmującego około 600 farm, jest miasteczko Holualoa. My kierujemy się jednak do innej atrakcji regionu.  Chcemy obejrzeć tzw. Malowany Kościół (Painted Church) w miejscowości Honaunau w pobliżu Captain Cook. Docieramy do niego po niespełna półgodzinnej jeździe wąską, krętą drogą, poprowadzoną wśród bujnej (znowu) roślinności. Patronem kościoła (a właściwie kościółka, gdyż jest on dość mały) jest św. Benedykt. Świątynia jest zbudowana na wzgórzu, z którego roztacza się rozległy widok na zatokę Kealakekua, na brzegach której w roku 1779 zginął w potyczce z Hawajczykami kapitan James Cook. Kościółek został zbudowany w końcu XIX wieku, a przybyły z Belgii ojciec Johan Berchmans Velghe, obdarzony zdolnościami plastycznymi, przyozdobił jego ściany, sufit i kolumny namalowanymi scenami biblijnymi, motywami roślinnymi oraz inskrypcjami w języku hawajskim. Za ołtarzem domalował on absydę, przez co świątynia wydaje się większa, niż jest w rzeczywistości. Podobno, inspiracją dla ojca Velghe była gotycka katedra w Burgos w Hiszpanii. Jak by nie było, autorowi nie było dane dokończyć pracy, gdyż w roku 1904 wrócił do Belgii z uwagi na pogarszający się stan zdrowia. W każdym razie, to czego dokonał, nadaje kościółkowi bardzo oryginalny, ciepły klimat. U wejścia do światyni stoi pomnik (popiersie), upamiętniający jeszcze innego Belga, zasłużonego w historii Hawajów - katolickiego misjonarza o. Damiena de Veustera (1840-1889), który opiekował się trędowatymi w leprozorium na wyspie Molokai, gdzie zmarł w następstwie zarażenia się tą, wówczas nieuleczalną, chorobą. Został on uznany za błogosławionego, a w październiku br. ma być kanonizowany. Po obejrzeniu „Painted Church” zjeżdżamy na brzeg oceanu do parku historycznego Pu’ Uhonua o Honaunau. W dawnych czasach, w miejscu tym zlokalizowane było tzw. „miasto azylu”, gdzie skazani na śmierć za złamanie kapu (tabu) lub inne przestępstwa uzyskiwali darowanie kary, o ile zdołali tu dotrzeć. Zrekonstruowano tu dawne domostwa hawajskie, miejsca kultu, łodzie, sprzęty gospodarstwa domowego, posągi bóstw itp. Samo miejsce jest położone nad oceanem oraz niewielką zatoczką, w której pływa sporo żółwi morskich. Cały teren jest porośnięty wysokimi palmami kokosowymi oraz krzewami ozdobionymi kolorowymi kwiatami. Sceneria wręcz zaprasza do robienia zdjęć. Po zjedzeniu późnego obiadu kontynuujemy podróż. Chcemy zobaczyć unikalną plażę z zielonym piaskiem, położoną w pobliżu South Point, południowego krańca Wielkiej Wyspy. Po zjechaniu z Hwy 11 na południe, Big Island ukazuje nowe oblicze. Królują tu rozległe, trawiaste pastwiska, sporo jest elektrowni wiatrowych (chyba nieczynnych, bo śmigła wiatraków są nieruchome). Krajobraz przypomina nieco Szkocję lub kontynentalne Stany. Po kilkunastu milach jazdy dość kiepskiej jakości drogą osiągamy w końcu najbardziej wysunięty na południe punkt Hawajów. Jest to zarazem najbardziej na południe wysunięty punkt Stanów Zjednoczonych. Wybrzeże jest  wysokie i skaliste. Okupuje je spora liczba wędkarzy. Widoki wspaniałe. Dowiadujemy się, że dojazd na „zieloną plażę”, odległą o jakieś 5-6 km możliwy jest jedynie pojazdem z napędem na cztery koła. Cóż, bye, bye Green Sand Beach… Nie ryzykujemy, a na pieszą wycieczkę nie mamy czasu. Oglądamy więc malowniczy zachód słońca, wsiadamy do samochodu i po 1,5 godzinie jesteśmy w Hilo.  

19.08.2009

Ostatni dzień na Big Island. Rano jedziemy znów na północ wyspy do doliny Waipio, pierwszej z nawietrznych dolin regionu North Kohala. Asfaltowa szosa kończy się na progu wysokiego urwiska, z którego rozpościera się wspaniały widok na wylot leżącej głęboko w dole Waipio Valley. Dolinę z obu boków okalają wysokie, urwiste klify, z których w kilku miejscach spływają potoki, tworząc efektowne wodospady, zaś od strony morza - szeroka plaża z czarnym, wulkanicznym piaskiem. Cała dolina jest nieprawdopodobnie zielona, za sprawą pól, na których miejscowi rolnicy uprawiają taro i inne rośliny. Stromy zjazd terenową, nieutwardzoną drogą jest możliwy tylko dla pojazdów 4 WD. Ponieważ nie mamy wystarczająco wiele czasu by zejść do doliny na własnych nogach, kontemplujemy jej piękno z punktu widokowego i ruszamy z powrotem do Hilo. Po obiedzie czeka nas bowiem jeszcze jedna atrakcja - jedziemy zobaczyć potoki rozżarzonej lawy płynącej z wulkanu Kilauea do oceanu. Kierujemy się na południe Hwy 11, a po kilku milach skręcamy w lewo na Hwy 130. Mijamy miasteczko Pahoa i po przejechaniu dalszych kilkunastu mil osiągamy cel. Samochody są wpuszczane na parking w godzinach 17.00 - 20.00, na dalszą wędrówkę trzeba zabrać latarki (wraca się po polach zastygłej lawy już po zmroku), warto zabrać coś do picia oraz lornetkę. Mniej więcej 15-minutowy marsz doprowadza do punktu, z którego można obserwować płynącą do morza lawę. Jest sporo ludzi, widać ogromne słupy pary w miejscu gdzie ognista lawa styka się z falami oceanu. Miejsce to jest jednak  dość oddalone od punktu widokowego, dlatego przydaje się lornetka. Ponieważ jest jeszcze widno, nie widać jeszcze wyraźnie potoków płynnego ognia. Nad miejscem wypływu lawy latają helikoptery (dość wysoko i tylko za dnia), a w jego pobliżu krążą łodzie z turystami (to chyba lepsza opcja niż helikopter, jeśli chce się zobaczyć lawę z bliska). Jeszcze efektowny, kolorowy zachód słońca - i zapada zmrok. W miarę jak robi się ciemno, uwydatnia się spektakl obu żywiołów - ognia i wody. Widać wyraźnie strumienie rozżarzonej lawy spływającej do morza, a słup pary jest podświetlony czerwoną poświatą. Uwieczniamy to na filmie i zdjęciach i ruszamy w drogę powrotną. W nocy pada pierwszy deszcz w czasie naszego pobytu w Hilo.

  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)
  • Big Island (Hawaii)