Kolejne z jordańskich "must see" - księzycowy krajobraz urzekającej piaszczystej pustynii poprzecinanej siecią majestatycznych skał i wzgórz. To także miejsce znane fanom X muzy - David Lean wykorzystał ten plener w wielu scenach Lawrence'a z Arabii.
Aby poznać lepiej to niesamowite miejsce potrzeba kilku dni, dlatego decydujemy sie na trzydniową wycieczkę jeepem po pustyni za 45 JD. Oprócz nas jedzie jeszcze starsze małżeństwo Hiszpanów, para Australijczyków i Francu. Zapoznajemy się, atmosfera szybko staje się bardzo wesoła. Wsiadamy na rozklekotana Toyote i ruszamy w teren. Kierowca jak szalony jedzie przez pustynie, nami rzuca na wszystkie strony. Przewodnik troche od niechcenia pokazuje nam różne skały i podaje ich nazwy: "na lewo stare malowidła Nabetejczyków, na prawo źrodełko, przed nami to, za nami śmo..." Mijamy wielką wydmę czerwonego piachu, przy której zatrzymujemy się i razem z przewodnikiem wspinamy się, by podziwiać z góry okolicę. W tym czasie nasz kierowca rozkłada pod samochodem kocyk i idzie spać. Czyżby wspomnienie poprzedniego wieczoru? ;)
Mijane podczas wycieczki formy skalne są niesamowite. Widzimy słynną górę 7 filarów mądrości (od której wziął tytul swojego opowiadania T.E. Lawrence), mosty skalne, wąwozy, pomiędzy nimi niemal bezkresny czerwony piasek. W końcu docieramy do obozu beduinów, gdzie nasz gospodarz bierze sie za przyrządzanie posiłku. Będzie to kurczak przygotowany w specjalnym palenisku, które na pewien czas zostaje zasypane, razem z naszym obiadem. Po dwóch godzinach czeka na nas pachnące danie, które pochłaniamy w trakcie miedzynarodowych opowieści.
Wieczorem wieczór kulturalno-oświatowy, którego wodzirejem jest nasz gospodarz, grający świetnie na gitarze, oraz paru innych lokalnych instrumentach. Najgłośniej wtóruje mu Hiszpan, który jak sie okazuje zna pare piosenek śpiewanych przez beduinów, ale w wersji hiszpańskiej :) Może Maurowie przywieźli je do Europy?
Nocleg był przewidziany w namiocie, jednak my bierzemy materace oraz śpiwory i pomimo ostrzeżeń przed skorpionami, kładziemy się w oddali obozu na gołym piachu, aby podziwiać NAJBARDZIEJ NIESAMOWITE NIEBO, jakie w życiu widzieliśmy. Przejżyste powietrze, oraz brak jakichkolwiek ośrodków miejskich w promieniu wielu kilometrów powoduje, że widzimy miliardy gwiazd - obraz, jakiego nigdy nie uda mi się zobaczyć w Polsce.
Nad ranem budzimy się niemal calkowicie zasypani nawianym pustynnym piachem :)