Wyruszamy z parkingu pod nadajnikiem tropiąc widoczne z góry samochody. Ruch powoli rośnie, a my chcemy zaliczyć jak najmniej mijanek, zwłaszcza na tym odciku.
Bez problemów docieramy do rozjazdu na którym znak wskazuje drogę na Vosac (1421 m.n.p.m.). Nie znaleźliśmy wcześniej o nim żadnych informacji ale ze szczytu wyglądał bardzo przyjaźnie. Na Sv.Ilje przegapiłem bezpośrednie wzniesienie nad Korculą więc tym razem nie odpuszczę, skręcamy.
Droga szybko kończy sie parkingiem pod niewielkim laskiem, w którym schował się mały budynek i... otwarte tojtoje! Czy to stacja turystyczna, teraz już nie pamiętam ale prowadzi stąd oznakowany pieszy szlak na wspomniany szczyt. Krótki odcinek biegnie przez lasek i dalej piękną doliną z ciekawą roślinną szatą, na którą warto zwrócić uwagę. Mijaliśmy turystów w sandałkach lecz mimo, że nie jest to długa droga - odradzam. Grunt jest pełen niestabilnych i ostrych kamieni więc naprawdę łatwo skręcić nogę czy rozwalić paluchy.
Zaczyna się mocniejsze podejście i szlak stromo kluczy by po około 15-20 minutach doprowadzić nas na wierzchołek, który dosłownie wisi nad Makarską. Znajduje się tam murowana chatka z opiekunem (ratownikiem?) osadzona na betonowej platformie. Obok taras widokowy i kilka starych, przypominających szkolne czasy, podłużnych ławek ze stolikami - wprost idealne miejsce na konobę :) Barierek brak i chociaż jest kawałek liny to imitując orgodzenie, mizernie zabezpiecza tylko skrawek urwiska. To nawet dobrze bo pozory bezpieczeństwa są najczęstszą przyczyna tragedii, a tu jest gdzie spadać. W domku są dwa miejsca noclegowe i mała izba. Rezydent oznajmił mi, że można przenocować i o ile dobrze pamiętam to cena chyba 50 kn za noc. Nie byliśmy przygotowani na taką ewentualność ale jeśli jeszcze kiedyś tu zawitamy będzie to głównym pkt wycieczki. Obok domku stoi chyba agregat albo coś w tym rodzaju, zabudowany w kamienną formę przypominającą z daleka antyczny stół lub słoneczny zegar.
A teraz dlaczego koniecznie trzeba się tu wybrać - zapraszam do galerii :)