Podróż Shqiperia 2009 (Albania) - Ersekë



2009-08-11

Poza jednym jedynym barem na rogu i 2 sklepami spożywczymi nie było w mieście nic. W barze owym na rogu zamówiliśmy sobie kurczak barbecue:) (wyboru dużego nie było) i po kawie. Kawa pyszna. Kurczak okazał się być dzielony na kawałki i smażony na grillu domowej roboty. Również pyszny. A jak swojsko! Właściciel nie bardzo mógł się z nami porozumieć, dzwonił więc do kogoś, kto znał język angielski i rozmawialiśmy ze sobą za pośrednictwem kobiety po drugiej stronie kabla telefonicznego:) W końcu postanowiła do nas przyjechać. Wtedy było dużo łatwiej.

Ceny za obiad nas trochę zaskoczyły: Za kurczaka spodziewaliśmy się zapłacić ok 500 ALL. Okazało się, że 5.000! Kiedy upewniając się pokazaliśmy im banknot 5000 patrzeli na nas bardzo zaskoczeni. Zgłupieliśmy. Okazało się, że mieli denominację. Ok 20 lat temu!! czyli zupełnie jak u nas. Wszystko ok, ale do tej pory nie rozumiemy ich uporu, kiedy mówili ciągle 5 tysięcy, a nie 500. A co najdziwniejsze młoda dziewczyna też używa 'starych' wartości. I każdy z nich nie rozumiał, czego my tu nie rozumiemy:)

  • przemierzając albańskie pustkowia..