Mało nie pourywałyśmy kół na szutrówce, ale miałyśmy nadzieję że w końcu nas doprowadzi do Seligman i słynnej 66. Udało się...
Żeby jechać 66 trzeba być bardzo zdeterminowanym i czujnym. Droga jest częściowo przykryta autostradami, są fragmenty bardzo zaniedbane, czasami trzeba mocno nadłożyć drogi jeśli chce się zostać na starej Route 66. Ale, "Get your Kicks on Route 66" zobowiązuje! Fragment od Seligman do Kingman jest dobrze utrzymany i pokazuje jak wyglądały podróże w dawnych czasach. To ten odcinek stał się bazą dla kreskówki "Auta". Polecamy Frontier Cafe w Truxton, najlepsza wołowina jaką w życiu jadłam, w klasycznej jadłodajni. Zalecane jest też zanocowanie w Kingman (pełno moteli), my niepomne lekcji z Tuba City zaufałyśmy przewodnikowi "Drogi i bezdroża" i pojechałyśmy w górę, do Oatman. Miejscowość słynie z dzikich osiołków, burros, potomków osłów pracujących w kopalni a po ich zamknięciu puszczonych wolno. Za marchewkę będą Was kochać do końca życia - tak słyszałyśmy. Jest tam też klimatyczny - podobno - hotel w którym Clark Gable spędził swój miesiąc miodowy.Cóż z tego skoro gdy przyjechałyśmy hotel był zamknięty na cztery spusty, podobnie jak wszystko inne w miasteczku - poza jedną knajpą. Jak niepyszne musiałyśmy kluczyć w ciemnościach, nocleg znalazłyśmy już w Kaliforni, w Needles.