Na koniec pojechaliśmy do Pałacu Biedermanna na ul.Franciszkańską 1/5. Była godzina 21,30. Przed wejściem zebrało sie kilkadziesiąt osób, ale niestety z żadnymi szansami żeby dostać sie do środka. My mieliśmy wejściówki po które byliśmy o godzinie osiemnastej.
Pałac nie jest placówką muzealną, lecz mieści się w nim Rektorat Uniwersytetu Łódzkiego. Owszem, jest tam jedno pomieszczenie poświęcone wybitnym profesorom uczelni łódzkiej. ale wnętrze pałacu samo w sobie stanowi atrakcję nie lada.
Byliśmy oczarowani tymi przepięknymi wnętrzami. Mój czteroletni wnuk, gdy usłyszał, że wracamy do domu rozpłakał się i nie dał się ubrać, tylko chciał koniecznie jeszcze wejść po schodach.
Popatrzcie sami. Czy można się było mu dziwić? Te schody są jak poezja.