2009-05-16

W Kobe mieszka Reiko – nasz trzeci „kontakt” Krzyska w Japonii. Umowilismy sie z nia rano na stacji w Himeji, ktore jest okolo 50 km od Kobe. Wychodzac zobaczylismy usmiechnieta mloda Japonke trzymajaca w reku kartke z naszymi imionami i rysunkiem duzego smieszka. Po chwili czulismy sie ze soba jak trojka starych znajomych. W Himeji jest najwiekszy w Japonii zamek shoguna pochodzacy z poczatku XVII w. Nasz podreczny bagaz zostawiamy w schowku na dworcu i spacerkiem idziemy na zamek, ktory znajduje sie na wzgorzu. Czym jestesmy blizej tym dostojna budowla lepiej sie prezentuje. Przechodzimy przez fose i mijamy kolejne grube mury wspinajac sie coraz wyzej. Zamek ma kilka pieter i waskimi drewnianymi schodami wchodzimy na sama gore. A stad rozposciera sie piekny widok na dziedziniec i cale miasto. Gorne partie zamku sa drewniane, budowla mimo swej surowosci robi wrazenie calkiem przytulnej. Po zamku chodzimy boso, bo wszedzie jest zwyczaj sciagania butow.  

 

Wracamy do Kobe. Okazuje sie, ze jednego z wyjsc ze stacji jest winda jadaca prosto do recepcji zarezerwowanego przez nas wczesniej hotelu. Umawiamy sie z Reiko, ze spotkamy sie za pare godzin – my musimy nieco ochlonac po upalnym spacerze. Poniewaz nasz pokoj jeszcze nie jest gotowy wiec zapraszamy ja na maly poczestunek do hotelowej restauracji. Ja skrzetnie notuje rozne przydatne zwroty po japonsku a Reiko, ktora za miesiac ma jechac do Krakowa robi notatki z polskiego. Dziewczyna ma niezle ucho do naszego jezyka. Ja tez sie postanawiam sprawdzic co sie nauczylem i poszedlem zaplacic rachunek uzywajac nowopoznanych zwrotow. Japonski chyba tez mi latwo wchodzi do ucha bo sie w kasie panienka zyczliwie usmiechnela na dzwiek mojej japonszczyzny. 

 

Okolo 17 spotkalismy sie powtornie z Reiko. Korzystajac, ze jest muzykiem poprosilem ja aby nas zaprowadzila do sklepu z dyskami i pomogla mi wybrac kilka plyt z muzyka, ktora pozniej moglbym uzyc jako podkladu muzycznego do filmu. Udalo mi sie znalezc 4 plyty, ktore ciekawie brzmialy i mam nadzieje, ze rownie dobrze zabrzmia w filmie o Japonii. Kiedy wszyscy zglodnielismy, to poprosilismy Reiko aby wybrala nam miejsce na posilek z czyms charakterystycznym dla Kobe. Trzeba tu dodac, ze stad pochodzi slynna wolowina (ponoc byki sa codziennie masowane aby mieso bylo bardziej kruche). Wsrod roznych dan zamowilismy rowniez i Kobe steak – rzeczywiscie byl pyszny. Do picia zamowilismy piwo, a kelnerka zapytala nas czy chcemy butelke czy karafke. Uznalismy, ze karafka bedzie w sam raz. Z pewnym niedowierzaniem przyjelismy fakt, ze karafka okazala sie kilkulitrowa beczulke z kranikiem, ale jeszcze wieksze zaskoczenie nam towarzyszylo gdysmy te cala beczulke oproznili. Reiko opowiedziala nam o wielkim trzesieniu ziemi, jakie nawiedzilo Kobe w 1995 roku, a ktorego byla naocznym swiadkiem. Jej dom rodzinny ulegl kompletnemu zniszczeniu i zanim zbudowano nowy, przez jakis czas z cala rodzina mieszkala u zyczliwych sasiadow. Przez pare miesiecy dzieci nie chodzily do szkoly. 

 

Po kolacji pojechalismy kolejka linowa na wzgorze, z ktorego rozposciera sie piekny widok na miasto. Ogladanie Kobe noca i jedzenie pysznych lodow pozostanie nam dlugo w pamieci. Szkoda, ze na tak krotko zaplanowalismy czas pobytu w Kobe. Zegnamy sie serdecznie z Reiko i zupelnie nie po japonsku: calujemy sie z dubeltowki w policzek. To ponoc wywoluje sensacje w Japonii, ale zerkajac dyskretnie wokol nie zauwazylem aby ktokolwiek na nas zwrocil uwage. Z mlodsza od nas Reiko moglismy sobie na taki krok pozwolic, wiedzac, ze spedzila w Polsce kilka tygodni i jest nasza kultura dosc zafascynowana, ale z innymi osobami zawsze bylismy bardziej powsciagliwi zostawiajac raczej im inicjatywe.  

  • Himeji jo
  • Himeji jo
  • Kobe w dzien
  • Kobe noca...