Podróż Cyklady 2009 - nasze wielkie greckie wakacje. - Santorini.



2009-09-13

Dlaczego ludzie pchają się na Santorini?
Co sprawia, że setki - tysiące turystów tłoczą się w maleńkim porcie Athinos czekając aż ktos zabierze ich na szczyt klifu, gdzie przycupnęły najbardziej znane miasteczka - Fira i Oia ?
Odpowiedź jest prosta.
Magia.
Ta sama magia, która spowodowała, że wrócilismy tutaj po zaledwie rocznej przerwie...

W ubiegłym roku bylismy na Santorini przez dwa dni, wizytując wyspę podczas pobytu na Krecie. Ten krótki czas wystarczył nam, aby błyskawicznie objechać Thirę wynajętym Nissanem Micrą. Odwiedzilismy większosć znanych miejsc na wyspie, a jednak czulismy wielki niedosyt, który sprawił że zawitalismy tutaj ponownie.

Podczas 5-dniowego pobytu naszą bazę na Santorini stanowiła Oia.
Miasteczko znane chyba na całym swiecie z powodu słynnych zachodów słońca, podczas których tłumy turystów zbierają się na północno-zachodnim krańcu kaldery aby obserwować jak wielka czerwona kula chowa się w odmętach Morza Egejskiego...

Dwuosobowy, dwupoziomowy (tak, tak!) pokój z balkonem wychodzącym na wulkan
zarezerwowalismy sobie przez internet. Kwatera znajdowała się nad spokojną tawerną Kasteli i dumnie nazywała się Stelios Rooms.
Dumnie, bo tych "roomsów" było raptem cztery, w tym dwa włącznie z naszym gwarantowały przepiękny widok kaldery.
Koszt takiego pokoiku to zaledwie 55€/noc. Jak na sierpień i lokalizację - taniocha!
Polecam każdemu - http://www.santorini.com/hotels/steliosrooms/ .

Jako, że poprzednim razem zabrakło czasu - wybralismy się oczywiscie na wycieczkę na wulkan, którą to imprezę oferuje większosć lokalnych biur podróży za 27€ od osoby. Startuje się o 10:00 rano w porcie Ammoudi w Oia, dokąd zostalismy dowiezieni busem.
Stylowym stateczkiem płynie się do portu Armeni, a następnie prosciutko na wulkan, czyli na wysepkę Nea Kameni położoną posrodku kaldery.
Chodząc po czarnym żwirku na wulkanie poczułem się przez moment nieswojo wiedząc, że pod moimi stopami drzemie potwór, którego wybuch wieki temu unicestwił tysiące istnień ludzkich.
W niektórych miejscach spomiędzy kamieni wydobywa się zółty dym - to opary siarki.
Niesamowite.

Z wulkanu popłynęlismy na Palea Kameni gdzie biją źródła siarki. Chętnych na kąpiel w żółtej wodzie było wielu. My nie skusilismy się i dobrze. Wszyscy kąpiący po powrocie na pokład wyglądali jakby przechodzili własnie żółtaczkę...
Następny punkt podróży - Thirassia. Podpłynęlismy do portu Korfos, gdzie bezposrednio na nabrzeżu morza ulokowało się kilka tawern. Ceny umiarkowane - mozna sobie dogodzić.
Z Korfos można dostać się na grzbietach osiołków do wioski Manolos.
My niestety nie mielismy czasu na zwiedzanie. Po obiadku i krótkiej siescie, podczas której urządzilismy sobie szybką sesję zdjęciową, musielismy wracac na pokład naszego statku.
Powrót do portu Ammoudi z powodu dosyć wysokiej fali przyprawił nas o przyspieszone bicie serca :-).
Widok jaki przedstawia Oia widziana z morza zrekompensował natomiast wszelkie niedogodnosci
i wynagrodził trudy całodziennej wyprawy.
O 17:00 zmęczeni ale szczęsliwi wrócilismy do domu.

Po raz kolejny okazało się, że pójscie "na żywioł" w kwestii wypożyczenia samochodu na Santorini w szczycie sezonu jest pomysłem chybionym...
Załatwienie autka kosztowało mnie dwa dni biegania po biurach w Oia i 60€ dziennie...
W końcu - dysponując już wyproszonym Nissanem moglismy ruszyć na dalsze zwiedzanie wyspy.

Zdecydowalismy się na trasę wschodnim wybrzeżem, mniej uczęszczanymi drogami.
O dziwo ciężko tam spotkać turystów. Santorini wygląda zupełnie inaczej...
Odwiedzilismy praktycznie puste plaże Baxedes, Koloumbos, Pori, Monolithos...
Odkrylismy wiele uroczych kosciółków przystrajanych na 15 sierpnia, jak również całe osiedle domków w kształcie wiatraka budowanych na wynajem.

Krętą, wąską dróżką dotarlismy na Mesa Vouno - wzgórze pomiędzy Kamari a Perissą, na którym znajdują się ruiny starożytnego miasta - Thery.
Co niesamowitego - jak można było kilka wieków przed naszą erą wybudować tak wielkie miasto na szczycie niedostępnego wzgórza?
Szwędając się po Santorini trafilismy do Pyrgos, które zachwyciło nas podczas ubiegłorocznych wakacji.
Szczerze mówiąc brakowało mi zdjęcia na osiołku, więc mielismy powód...:-)
Dziadek, którego fotki widnieją na większosci folderów z Santorini był na miejscu, czyli przed wejsciem do Kastro. Kiedy już zakończylismy sesję, pozwoliłem namówić się na zakup domowego winka za całe 4€.
Wieczorem, podczas degustacji bylismy zaskoczeni (na plus oczywiscie!) jego smakiem i mocą...
Mocą - przede wszystkim :-).

Następnego dnia zaliczylismy latarnię morską na samym końcu Półwyspu Akrotiri. Niestety, słynne wykopaliska w tym regionie są ciągle zamknięte i nic nie wskazuje aby cokolwiek miało się zmienić.
Zwiedzanie Akrotiri połączylismy z kilkugodzinnym relaksem na Red Beach.
Czerwona Plaża piękna była do godziny 10:00, kiedy to zaczęły tam docierać dziesiątki turystów...
Ciekaw jestem jak wygląda tam wieczór? Może kiedys się dowiem?

Oglądanie Firy ograniczyłem do niezbędnego minimum.
Ponieważ moja małżonka postawiła sobie najwyraźniej za główny cel odwiedziny w każdym, najmniejszym nawet sklepiku na słynnej tzw.złotej uliczce - Fira do dzisiaj kojarzy mi się niespecjalnie...
Samo miasteczko, zatłoczone, duszne, nie bardzo mi się spodobało. Byłem tam po raz drugi i po raz drugi stwierdziłem, że Fira nie umywa się do Oia.
Nie ma klimatu, charakteru.
Pewno się komus narażę takimi opiniami... :-).

O wiele milej wspominam pobyt w Emporio, cudownej wiosce gdzie czas się zatrzymał.
Wystarczy zagłębić się w boczne uliczki, aby znaleźć się w tradycyjnej greckiej społecznosci.
W miejscu, gdzie każdy napotkany Grek wita cię usmiechem. Gdzie bugenwilla kontrastuje z bielą domków. I gdzie nie ma turystów... Tak. Nie ma tam turystów. Wałęsając się po Emporio sporadycznie można kogos spotkać. Czułem, jak bysmy mieli całą wioskę dla siebie.

Tym razem dotarlismy do Imerovigli, miejscowosci którą całkowicie pominęlismy podczas ubiegłorocznego pobytu.
Zachwyciłem się - straciłem głowę.
Wioska położona jest w najwyższym punkcie klifu. Widoki są fantastyczne.
Dodatkową atrakcją jest Skaros. Niegdys ważne miejsce dla społecznosci Thiry.
Zamek wybudowany przez Wenecjan był symbolem wyspy przez wiele wieków, zanim niszczony przez kolejne trzesienia ziemi popadł w ruinę.

Ostatnia noc na Santorini...
Siedzielismy na balkonie gapiąc się na ludzi spacerujących deptakiem pod nami.
Magię tego miejsca można poczuć własnie w takich własnie chwilach.
Wiesz, że musisz wyjechać. Że czas się pakować, przygotować do drogi, w którą ruszasz nazajutrz.
I nic nie robisz...
Siedzisz i gapisz się na kalderę skrytą w mroku nadchodzącej nocy.
I wiesz, że chcesz tutaj zostać.
Albo przynajmniej wrócić przy najbliższej okazji.
To jest własnie magia Santorini...

c.d.n.

--
moja galeria
http://jarek-jasinski.pl
blog z podróży
http://jarek-jasinski.blogspot.com

Zapraszam !!!

  • Pyrgos
  • Oia
  • Imerovigli
  • Palea Kameni - siarkowe źródła.
  • Oia - port Armeni.
  • Oia
  • Oia
  • Mesa Vouno - starożytne miasto Thera
  • Emporio
  • Imerovigli
  • Skaros
  • Imerovigli - w oddali Oia