Podróż W Kraju Zapotekow - Mexico City



2009-04-29

Dzisiaj jest sroda – nasz ostatni dzien w Meksyku. Postanawiamy go wykorzystac na rozne zakupy. Po sniadaniu wlasciciel hotelu pyta nas o wrazenia i mowi, ze chyba dostalismy poczte komputerowa. Rzeczywiscie, jest to krotki list od sympatycznego malzenstwa z Anglii, ktore poznalismy tuz przed wyruszeniem w kraj. Co nas najbardziej ubawilo, to to, ze poniewaz nie pamietali naszych imion wiec okreslili nas jako „mila pare polsko-amerykanska z Chicago”. Jakos nigdy do tej pory nie myslelismy o sobie w ten sposob.

 

 

Wieczorem idziemy na kolacje do restauracji, w ktorej bylismy zaraz w pierwszy dzien. Niedaleko stamtad jest opera, gdzie idziemy na wystep baletu folklorystycznego, cos w rodzaju polskiego Mazowsza. Wystep jest wspanialy, ma przedstawiac historie Meksyku w tancu. To prawie niepojete ale moglem sfilmowac duze partie tego przedstawienia swoja kamera.

 

 

Wczesnie rano przyjezdza po nas wczesniej zamowiony samochod i jedziemy na lotnisko. Konczy sie nasz caly miesiac w Meksyku, ktory dostarczyl nam tylu niezapomnianych wrazen, ktore dzieki temu listowi moglem sobie odswiezyc i przezyc wakacyjna przygode jeszcze raz.