Nie można być w Walii i nie zwiedzić żadnego średniowiecznego zamku. Wybraliśmy Caerphilly, gdyż po pierwsze był blisko, a po drugie jest największy w Walii (i drugi w UK) a do tego jeszcze ma wieżę odchyloną tak, że ta w Pizie jest przy niej niemal pionowa ;-). Zamek Caerphilly został zbudowany w końcu XIII w. Z czasem tracił na znaczeniu, a największych zniszczeń doznał w trakcie wojny domowej króla z parlamentem w XVII w. To wtedy właśnie próbowano wysadzić w powietrze wieżę, która jednakże jedynie znacznie odchyliła się od pionu. Solidna robota ;-). Nawiasem mówiąc wojna domowa w Anglii mnóstwo zamków obróciła w ruiny (chociażby Kenilworth). W Caerphilly jest chyba sporo Polaków, bo nie byliśmy jedynymi, którzy zwiedzali tego dnia zamek. Jedno z odnowionych pomieszczeń służy tam do organizacji bankietów i innych uroczystości. My trafiliśmy na coś w rodzaju przyjęcia ślubnego. Ale ciekawsze było zwiedzenie ruin oraz widoki na okolicę. Miasteczko posiada niską zabudowę, która ładnie wygląda na tle pobliskich wzgórz. Ciekawy pomnik postawiono pochodzącemu stąd komikowi ... Tuż za fosą, a przed zawietrznymi murami ustawiono rekonstrukcje średniowiecznych balist i katapult.W kazdym razie chociaz zamek zbudowaliAnglicy, dziś powiewają nad nim walijskie flagi.
W parku po drugiej stronie nawiązaliśmy konwersację z starszym Walijczykiem. Gdy usłyszał, że jesteśmy Polakami, zaczął mówić powoli i prostymi zdaniami. M.in. polecił nam pobliski pub i skorzystaliśmy z jego rady ;-).